ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 09, 2015 14:29 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

OK. Jeszcze tylko trzeba przypilnować sterylek, w odpowiednim czasie (może na talony miejskie?)
jeśli nie chcecie mieć na strychu wielkiego stada kotów.
Obrazek

violet

 
Posty: 4631
Od: Pon sty 07, 2013 17:17
Lokalizacja: koło Torunia

Post » Pt paź 09, 2015 14:54 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Ewa_Mrau przecież DT tym kociętom nikt nie proponował. Miały być złapane i siedzieć zamknięte w klatce, czekając na kolejne szczepienie na strychu, gdzie temperatura jak na dworze. Wtedy moim zdaniem z powodu braku ruchu dopiero by się pochorowały. Wiec chyba lepiej, ze nie zostały złapane. Moja zaprzyjaźniona lecznica w takim przypadku trzyma kocięta cały czas u siebie w lecznicy jak nie ma dla nich miejsca w DT. A trzymanie kociat w zimnie i w ciasnej klatce to by im na zdrowie nie wyszło na pewno.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3770
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Pt paź 09, 2015 17:51 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Ewa.KM pisze:Ewa_Mrau przecież DT tym kociętom nikt nie proponował. Miały być złapane i siedzieć zamknięte w klatce, czekając na kolejne szczepienie na strychu, gdzie temperatura jak na dworze. Wtedy moim zdaniem z powodu braku ruchu dopiero by się pochorowały. Wiec chyba lepiej, ze nie zostały złapane. Moja zaprzyjaźniona lecznica w takim przypadku trzyma kocięta cały czas u siebie w lecznicy jak nie ma dla nich miejsca w DT. A trzymanie kociat w zimnie i w ciasnej klatce to by im na zdrowie nie wyszło na pewno.

To chyba nie doczytałaś dlaczego miały siedzieć w klatce przez 2 tygodnie.

Pierwszy wpis kalaweli. Podkreślenie moje. Zrozumiałam ,że dopiero po szczepieniu można umieścić koty w dt bo bez szczepień w tej chwili nie ma takiej możliwości.
kalewala pisze:Zaproponowałam pomoc taką, jakiej możemy udzielić - - klatkę łapkę, sterylkę kotki, szczepienie kociaków i klatkę stacjonarną na ich przetrzymanie przez kilka dni po szczepieniu - nie mamy w tej chwili takich dt, do których moglibyśmy wziąć bez ryzyka nieszczepione kociaki. Pomoc na już - bo nie wiadomo, w jakim wieku są kociaki, na pewno są dzikie, z każdym dniem trudniejsze do oswojenia - a w przepełnionych dt ich nie oswoimy.

Pani w pierwszej rozmowie wydawała się być zainteresowana warunkami - odniosłam wrażenie, że uznała je za realne do spełnienia. Po południu zadzwoniła, że mąż się na koty nie zgadza - co nie bardzo rozumiem, bo skoro mogą byś na strychu „luzem’, mogłyby te dwa-trzy tygodnie pobyć i w klatce na tym samym strychu.

Cóż, może ktoś zaoferuje Pani lepsze warunki…

Nasza propozycja jest aktualna do soboty - właśnie z uwagi na wiek kociaków…


Drugi wpis kalaweli gdzie raz jeszcze wyjaśnia co i jak. Podkreślenie też moje.
kalewala pisze:
mruczkowska pisze: Mąż sie nie zgadza sie na koty w domu a nie w klatce na strychu. Chyba sie nie dogadalysmy.

No chyba się nie dogadałyśmy. Usłyszałam, że mąż sie nie zgadza na koty i że Pani rezygnuje.
I coś o dwóch tygodniach na powrót do tematu - nie wiem, w jakim wieku są kociaki, te dwa tygodnie mogą być bardzo istotne.

Mnie wszystko jedno, gdzie będzie stać klatka z kociakami, w domu czy na strychu, byleby były "dostępne - bo trzeba je złapać, pokazać lekarzowi, odrobaczyć, przeleczyć, jeśli będzie potrzeba, zaszczepić. A to można zrobić tyko w klatce - bo koty głupie nie są, łapią się w zasadzie tylko raz.

Powtórzę - z uwagi na zagrożenie chorobami w naszych dt możemy je wziąć dopiero po szczepieniu, inaczej moga poumierać - a nie to jest naszym celem.

Tak jak pisałam - propozycja jeszcze aktualna.

Kotka będzie w lecznicy po sterylce, kociaki na strychu - pzez pierwszy tydzień raczej nie zaatakuje. A potem zobaczymy.


Państwo zrezygnowali bo nie chcieli maczać pauszków w tym interesie i poświęcić kilka dni na przetrzymanie kotów.Bo mają rodzinę i dziecko i lepsze rzeczy do robienia. A fundacja dostaje pieniądze i musi!!! Nie dotarło jak widać ,że wzięcie na już kociaków grozi im śmiercią. Nie szczepione mają szansę załapać pp i umrzeć w mękach. Lub chorować długo blokując dti koszty na wiele miesięcy. kalawela, jak rozumiem, miała tam zaglądać, wozić do wetów i obrabiać. TYLKO miano wspomóc w podany wyżej sposób. A po wszystkim zabrać do dt. I byłoby po kłopocie. A teraz co dalej? Zadowoleni są z tego ,że koty są w części wspólnej a nie ich. Uwięzione na strychu i narażone na złe traktowanie współlokatorów co mogą i truciznę podsypać by ich się pozbyć.
No faktycznie ,świetlana przyszłość.
Ostatnio edytowano Pt paź 09, 2015 18:01 przez ASK@, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56061
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 10 >>

Post » Pt paź 09, 2015 18:01 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

No własnie doczytałam. Nie było dla dla nich ani dla klatki z nimi miejsc w DT. Szczepienia muszą byc co najmniej 2 w odstępie 2 tygodni. I przez te 2 tygodnie miały siedzieć na strychu w klatce i marznąć? Co innego jak sie bawia i biegają. W klatce nie miały by mozliwości biegac.
Kalawela wyraźnie pisała "mogłyby te dwa-trzy tygodnie pobyć i w klatce na tym samym strychu." Moim zdaniem dobrze sie stało, że nie zostały na zimnym strychu zamkniete na 2-3 tygodnie w klatce.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3770
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Pt paź 09, 2015 18:08 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Ewa.KM pisze:No własnie doczytałam. Nie było dla dla nich ani dla klatki z nimi miejsc w DT. Szczepienia muszą byc co najmniej 2 w odstępie 2 tygodni. I przez te 2 tygodnie miały siedzieć na strychu w klatce i marznąć? Co innego jak sie bawia i biegają. W klatce nie miały by mozliwości biegac

Teraz mają lepiej?
U mnie koty, a szczególnie dzieciaki, na początku też w klatce siedzą. Co by się stało gdyby klatka na strychu stała z dala od zagrożeń w DT? Wyjaśniono dokłądnie w czym rzecz. Nie ma możliwości ich inaczej umieścić , oswoić, odrobaczyć i zaszczepić, mieć baczenie na zdrowie, michę i kuwetę.I mam w nosie ich bieganie bo mają nawyknąć do rąk i człowieka a nie zaszywać się w dziurach i dziczeć. W dziurach gdzie nie zauważę nawet jak ich zdrowie podupadnie.Poza tym moje koty i nowe są na wzajem zagrożone chorobowo i trzeba je obrobić by puścić na pokoje. A DT gdzie kot sobie ma cały pokój dla siebie jest nierealny. Bo ten co pomaga to zakocony a ten co może a nie chce nie odezwie się bo... ma swoje koty np dwa i rodzinę i pracę... Zresztą wiesz jak to wygląda.
Kalawela nie pisała ,że kotów nie weźmie . Pisała ,że nie ma dla nich dt gdzie mogą trafić nie szczepione na już. Reszta to dewagacja.
Teraz sobie biegają i... co dalej? Mają bytowac na tym strychu całe życie?
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56061
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 10 >>

Post » Pt paź 09, 2015 18:14 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Aaa, jeszcze słowo. Gdybym miała inny wybór niż pchanie kotów do pokoju i do klatki, trzęsąc się nad ich zdrowiem to wolałabym by ta klatka postała 2,3 czy 4 tygodnie u tych co moimi rączkami kota ratują.Nie zostają sami z problemem.Nigdy bym się nie wypięła. Ale odwrotnie to jest normalne. Tylko raz taka osoba wspomogła nas forsą płacąc rachunki u weta (zresztą jedna mała umarła ). Reszta skończyła na gadaniu i na wpieraniu nam ,że musimy bo "robimy" w kotach.
Niestety, nie mam takich możliwości a szkoda. Każdy może choć w ten sposób pomóc. Tylko nie chce.

Poza tym są klatki i klatki. Na strychu można było taką na "kucyka" umieścić gdzie miejsce jest na biegi, drapaczek i inne atrakcje. Zabezpieczyć przed zimnem też można.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56061
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 10 >>

Post » Pt paź 09, 2015 18:47 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

mruczkowska pisze:Nie ma jej w schronisku bo została stamtąd wysłana do jakiejś lecznicy na Dąbrowskiego, początkowo miała być zawieziona gdzieś do Brzezin.

Chodziło nam o to, że nie chcemy ich na naszym strychu, bo byłyby zamykane na klucz i nie umiałyby z niego nigdy wyjść, dodatkowo trzeba byłoby po nich sprzątać. Na ogólnym strychu mogą sobie być, mają tam wyjście na klatkę, a z klatki na dwór (jest niezamykana). Strych jest pusty, nikt tam nie był z dwadzieścia lat pewnie. Są wolne, nie zamierzamy ich nigdzie więzić ani przeganiać. Dostają od nas jedzenie i picie mają domek z kawałka styropianu i kołdry i nic już w tej sprawie nie zamierzamy więcej robić.

teraz mnie proszę uszczypnąć
Małe piekiełko. I jeszcze ten tekst w stylu chcecie kastracji to je sobie wyłapcie. A dlaczego teraz nie można? By dom miały. Normalny z ludźmi.
Jak one mają się nauczyć wychodzić jak matki nie ma? Co by ich nauczyła życia na wolności. A sąsiedzi to będą szczęśliwi spotykając koty na klatce i widząc gdzie siedzą? I nie będzie wtedy dla sąsiadów ważne ,że 20 lat na strychu nie byli. Czy odchody wy będziecie sprzątać? Bo same nie wyczyszczą się!

Poza tym nie boicie się ,że koty też mają "wściekliznę" , którą załapały od matki? To się przecież przenosi. :mrgreen:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56061
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 10 >>

Post » Pt paź 09, 2015 18:50 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Mają o tyle lepiej, ze mogą biegać i nie siedzą nieruchomo w ciężkim stresie. Do takiego życia są przyzwyczajone, innego nie znają, do klatki nie. Trzymałam w tym roku na wiosnę dwa chore dzikie koty w klatce w spółdzielnianej kotłowni. Był marzec, temperatura w kotłowni 10-14 stopni. Miały welurowy domek, klatkę okrywałam na noc kocem, jeden wyzdrowiał, drugiemu się pogorszyło i w końcu trafił do lecznicy z zapaleniem płuc. Przesiedział w lecznicy 3 miesiące, musiał być leczony interferonem. Dlatego na hasło klatka w zimnym pomieszczeniu reaguje sprzeciwem. Mam wyrzuty sumienia, że tego siedzenia w klatce mało nie przypłacił życiem. A temperatury w tej kotłowni w marcu były i tak dużo wyższe niż teraz na tym strychu.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3770
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Pt paź 09, 2015 19:31 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

A skąd wiesz ,że to zmina klatka kotkę załatwiła a nie osłabiony organizm poddał się wreszcie.To częste u kotów żyjących na tzw wolności. Dopóty się trzymają dopóki muszą walczyć o przetrwanie. Potem idzie załamka zdrowotna jak tylko rozprężą się. Każdy kto tymczasuje liczy się z takim obrotem .
Koty z podwórka trzymane winny być w temperaturze takiej w jakiej żyją i stopniowo się ją podwyższa. Malce żyją na zimnym strychu więc jaka różnica by była? Zimna klatka z ciepłymi domkami na ich strychu?
Mamy poglądy inne bo inaczej działamy. Ale nie zgodze się na to ,że kocie dzieci straciły szansę na dom. Mogły zakończyć swoje życie w domkach z ludźmi co je kochają .
Teraz są nie chciane.

I to by było na tyle tej dyskusji.
Mam nadzieję ,że mruczkowscy zmienią zdanie i postarają się pomóc kocikom.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56061
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 10 >>

Post » Pt paź 09, 2015 19:32 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Ewa.KM pisze:Mają o tyle lepiej, ze mogą biegać i nie siedzą nieruchomo w ciężkim stresie. Do takiego życia są przyzwyczajone, innego nie znają, do klatki nie.
.....
A temperatury w tej kotłowni w marcu były i tak dużo wyższe niż teraz na tym strychu.

Ale całą dobę nie mogą biegać. Czasem musza się przespać - nieruchomo.
Przyzwyczajone były do życia z matką, teraz jej nie ma. Jak będą sobie radzić :?: To są małe koty, widać na zdjęciu.
Jeśli teraz na tym strychu jest zimno, to co będzie wkrótce, gdy nadejdą mrozy :?:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob paź 10, 2015 15:46 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Byłyśmy dzisiaj z koleżanką w schronisku i przy okazji zapytałyśmy o kotkę, czy taka się pojawiła. I rzeczywiście w tym tygodniu została przywieziona, obecnie przebywa w lecznicy na obserwacji. Wet powiedziała, że jak wróci to zostanie wysterylizowana i zostanie w schronisku, bo kotka podobno pozwoliła wszystko przy sobie zrobić i nie dziczyła. Więc albo kiedyś miała dom albo jest a właściwie była wolno żyjąca znająca ludzi.
Obrazek

pyma

Avatar użytkownika
 
Posty: 5940
Od: Pt wrz 21, 2012 10:37

Post » Sob paź 10, 2015 16:12 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

A.kotki zostaną same...:(((
Wątek tęczowych kotów do adopcji: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=164847

Madie

Avatar użytkownika
 
Posty: 4555
Od: Pon wrz 10, 2007 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 10, 2015 16:21 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

pyma pisze:Byłyśmy dzisiaj z koleżanką w schronisku i przy okazji zapytałyśmy o kotkę, czy taka się pojawiła. I rzeczywiście w tym tygodniu została przywieziona, obecnie przebywa w lecznicy na obserwacji. Wet powiedziała, że jak wróci to zostanie wysterylizowana i zostanie w schronisku, bo kotka podobno pozwoliła wszystko przy sobie zrobić i nie dziczyła. Więc albo kiedyś miała dom albo jest a właściwie była wolno żyjąca znająca ludzi.


No to teraz tylko pytanie.Czy pozwala przy sobie robić z natury czy ze stresu? I drugie pytanie. Czy to dobrze dla kotki że zostanie w schronisku?O maluchach już nie wspomnę....
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31682
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto paź 13, 2015 11:04 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

kociaki bezpieczne
mruczkowscy milczą - może i dobrze
relacja na naszym wątku za czas jakiś, bo czasu mało a i katar z kaszlem nie pomaga
---
:smokin:
http://domowepiwniczne.blogspot.com/ <- a to nasz blog, można poczytać
i pomóc nam robiąc zakupy w Zooplus'ie - kliknij w banerek sklepu na pierwszej stronie bloga

jesteśmy też na FB -> https://web.facebook.com/IKtoTuMruczy/

ewa_mrau

Avatar użytkownika
 
Posty: 8490
Od: Pon sie 30, 2010 12:57
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto paź 13, 2015 11:19 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Ufff :-). Dzięki :1luvu: !

ultra75

 
Posty: 856
Od: Śro wrz 14, 2011 10:14
Lokalizacja: Katowice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], MaJa83, Majestic-12 [Bot] i 199 gości