ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 05, 2015 14:15 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

mruczkowska pisze: Mąż sie nie zgadza sie na koty w domu a nie w klatce na strychu. Chyba sie nie dogadalysmy.

No chyba się nie dogadałyśmy. Usłyszałam, że mąż sie nie zgadza na koty i że Pani rezygnuje.
I coś o dwóch tygodniach na powrót do tematu - nie wiem, w jakim wieku są kociaki, te dwa tygodnie mogą być bardzo istotne.

Mnie wszystko jedno, gdzie będzie stać klatka z kociakami, w domu czy na strychu, byleby były "dostępne - bo trzeba je złapać, pokazać lekarzowi, odrobaczyć, przeleczyć, jeśli będzie potrzeba, zaszczepić. A to można zrobić tyko w klatce - bo koty głupie nie są, łapią się w zasadzie tylko raz.

Powtórzę - z uwagi na zagrożenie chorobami w naszych dt możemy je wziąć dopiero po szczepieniu, inaczej moga poumierać - a nie to jest naszym celem.

Tak jak pisałam - propozycja jeszcze aktualna.

Kotka będzie w lecznicy po sterylce, kociaki na strychu - pzez pierwszy tydzień raczej nie zaatakuje. A potem zobaczymy.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon paź 05, 2015 14:26 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Ewa.KM pisze:Biedne koty, strych nieogrzewany i dziurawy, czyli tyle tylko, ze nie pada i nie wieje.


To nie tylko tyle, to az tyle. Mają sucho, na lepki nie kapie, wiatrzysko nie wieje, a przy podlodze od dolu z mieszkania pod strychem cieplo leci. Pani Mruczkowska nie może ich na zime stamtąd przepedzic, nie dając nic w zamian.

Do Wlascicielki watku. Gaisha ma racje. Jakas budka ze zwykłego kartonu wylozonego jakims starym polerem czy swetrem by nie zaszkodzila. Zaklejasz pudelko wycinasz male wejscie i kotkom cieplej. Chcialas czy nie chcialas masz o 3 koty więcej do kochania. :D Otrzymywanie jest przyjemne, ale to dawanie nadaje naszemu życiu sens. - Psychologia miłości wg profesora Bogdana Wojscisze :D
regułą w przypadku kotów jest to, że nie ma żadnych reguł.. Obrazek

Kamionka

Avatar użytkownika
 
Posty: 332
Od: Pon lut 23, 2015 2:17

Post » Pon paź 05, 2015 17:29 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

mruczkowska pisze:Ewa.KM a jak wyobraża sobie Pani strych w kamienicy?

Nie spodziewam się ze jest ogrzewany, ale chociaż ocieplony czy szczelny miałam na myśli. A jak są dziury to mogę być i przeciągi. No ale w sumie jakby był taki szczelny to by się do niego nie dostały. Robie domki ze styropianu i tam koty mają cieplutko, właśnie takie dwa zainstalowałam na osiedlowym śmietniku. Ale jak nie masz czasu i doświadczenia z takim styropianem to rzeczywiście dwa kartony jeden w drugim i przykryte kocem sie sprawdzą. Jak nie będą marznąc to jest większa szansa, ze nie zachorują i nie będą wymagały leczenia. Jeszcze nigdy dziki kot nie rzucił mi sie na nogi, dla mnie to raczej zachęta do zabawy i spoufalenia niż atak. Tak przynajmniej zachowują się moje koty, łapią za nogi jak są rozbrykane.
PS
Mruczkowska dlaczego per Pani. Czy to od razu widać jaka jestem stara? Ja tam do wszystkich nieznajomych w internecie piszę na Ty :)
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3770
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Czw paź 08, 2015 13:49 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Jestem mężem autorki wpisu. Sprawa wygląda tak, że kotka matka została zabrana przez Straż Miejską na obserwację weterynaryjną. Strażnik z Animal Patrolu widząc jednego z kociaków stwierdził, że wcale nie trzeba ich zabierać i że "sobie dadzą radę" tylko że trzeba otworzyć strych by sobie poszły. Trochę to dziwne było, bo umiały nawet się przecisnąć przez kratkę w klatce łapce, ale stwierdziłem, że skoro tak mówi, to tak może być. Próbowałem je wczoraj złapać i przekopałem cały strych, ale mi skurczybyki pouciekały i nie wiadomo gdzie są. Najprawdopodobniej są na wspólnej, nieużywanej części strychu, próbowałem ich szukać, ale nie da się ich znaleźć bo jest dużo dziur gdzie mogą być. I o to mi chodziło właśnie, żeby pozbyć się ich z mojego strychu bo strych jest zamykany na klucz i tylko kocia matka umiała sobie poradzić z wejściem i wyjściem na ten strych, małe by nie dały rady, bo kotka wykonywała skok do dziury, która jest na wysokości sufitu. Poza tym w naszej części użytkowej robią mi bałagan, a ja nie mam czasu i chęci żeby chodzić i po nich sprzątać. Poza tym co to za życie kota, który byłby zamknięty non stop na strychu bo nie umiałby z niego wyjść i załatwiałby się po kątach i jadł praktycznie w tym samym miejscu? Za parę dni wyjeżdżamy na jakiś tydzień i gdybym nie przepędził ich z mojego strychu to by tam poumierały z głodu zamknięte - stąd prosiliśmy o pomoc w złapaniu różne osoby z jakiś tam fundacji, ale zostaliśmy wszędzie zbyci i olani. Moim zdaniem koty są jeszcze do oswojenia i mogłyby znaleźć jakiś dom, ale od tego chyba właśnie są fundacje, które dostają od ludzi darowizny właśnie na ten cel. Gdybym chciał zrobić sobie ze swojego domu dom tymczasowy dla kotów to już bym to dawno zrobił albo znalazłbym jakąś fundację gdzie zostałbym wolontariuszem albo poszedł do notariusza i zarejestrował swoją. Gdybym chciał mieć w domu więcej kotów niż jednego, to też już bym to dawno zrobił (zresztą próbowaliśmy z żoną). Nie mam zamiaru podejmować jakichkolwiek decyzji pod wpływem chwili i angażować się bardziej niż mi się chce :D . Obecnie sytuacja wygląda tak że nie byłem pewien na 100% czy jednak jakiś kot nie został u mnie na strychu więc zostawiłem miskę z jedzeniem na noc i zrobiłem zdjęcie, ale nic nie ubyło. Za to miska na wspólnej części strychu została przez noc wylizana do zera, a żadnych innych kotów tam nigdy nie widziałem. Zrobiłem im dzisiaj prymitywny domek ze styropianu z jakąś kołdrą w środku i niech sobie tam żyją i na tym moja pomoc się kończy (no jeszcze będę im nosił żarcie i postaram się zaangażować kogoś na naszą nieobecność). Nie mam czasu ani nawet chęci by robić cokolwiek więcej, żona by pewnie chciała, ale ze względu na to, że mamy małe dziecko to na pewno nie będzie mogła. Uważam że mogłyby znaleźć lepszy dom niż strych, bo wiadomo, że z każdym dniem szanse na oswojenie są mniejsze. Uważam, że wszelkie fundacje właśnie po to powstały więc nie mam zamiaru się zajmować tym osobiście, bo zwyczajnie mi się nie chce aż tak angażować. Pozdrawiam

mruczkowska

 
Posty: 35
Od: Pon lis 26, 2012 9:33
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw paź 08, 2015 14:07 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Po co na obserwację weterynaryjną?? a nie na sterylke?
ObrazekObrazek

Romi85

Avatar użytkownika
 
Posty: 1808
Od: Wto lut 18, 2014 12:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 08, 2015 14:19 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Żona została ugryziona i drapnięta jak dawała jej jeść i dostała ze szpitala polecenie by kotkę poddać obserwacji bo w sumie łaszenie się dzikiego kota to (nie znam się ale wypowiem się) jest dziwne więc aby uniknąć szczepienia się na wściekliznę kotka została wysłana, na pewno wróci i ją wypuszczą z powrotem tu gdzie ją złapali, ale czy wysterylizowaną to nie wiem.

mruczkowska

 
Posty: 35
Od: Pon lis 26, 2012 9:33
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw paź 08, 2015 14:20 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

mruczkowska pisze:/.../ Uważam że mogłyby znaleźć lepszy dom niż strych, bo wiadomo, że z każdym dniem szanse na oswojenie są mniejsze. Uważam, że wszelkie fundacje właśnie po to powstały więc nie mam zamiaru się zajmować tym osobiście, bo zwyczajnie mi się nie chce aż tak angażować. Pozdrawiam

W takim razie szkoda, że nie skorzystaliście z konkretnej propozycji pomocy, która oferowała Kalewala. Wasze zaangażowanie ograniczałoby się przecież do (niezbyt długiego ani absorbującego) przetrzymania kociej rodzinki w klatce na strychu. Tylko tyle, żaden wielki kłopot, a dla kotów to pewnie być albo nie być.
Obrazek

violet

 
Posty: 4631
Od: Pon sty 07, 2013 17:17
Lokalizacja: koło Torunia

Post » Czw paź 08, 2015 14:21 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

mruczkowska pisze:Żona została ugryziona i drapnięta jak dawała jej jeść i dostała ze szpitala polecenie by kotkę poddać obserwacji bo w sumie łaszenie się dzikiego kota to (nie znam się ale wypowiem się) jest dziwne więc aby uniknąć szczepienia się na wściekliznę kotka została wysłana, na pewno wróci i ją wypuszczą z powrotem tu gdzie ją złapali, ale czy wysterylizowaną to nie wiem.

Nie jest dziwne. Ten "dziki" kot pewnie miał kiedyś dom albo przynajmniej był dokarmiany przez ludzi.
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Czw paź 08, 2015 14:25 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

violet pisze:W takim razie szkoda, że nie skorzystaliście z konkretnej propozycji pomocy, która oferowała Kalewala. Wasze zaangażowanie ograniczałoby się przecież do (niezbyt długiego ani absorbującego) przetrzymania kociej rodzinki w klatce na strychu. Tylko tyle, żaden wielki kłopot, a dla kotów to pewnie być albo nie być.


Nie będzie nas teraz przez kilka dni, więc kotami nie miałby się kto w międzyczasie zajmować (dawać im jeść)

mruczkowska

 
Posty: 35
Od: Pon lis 26, 2012 9:33
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw paź 08, 2015 14:31 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

dowiedzcie się koniecznie czy zostanie wysterylizowana i przekonajcie, aby została. to ważne, aby więcej już nie miała dzieci.
ObrazekObrazek

Romi85

Avatar użytkownika
 
Posty: 1808
Od: Wto lut 18, 2014 12:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 08, 2015 14:44 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

mruczkowska pisze:
violet pisze:W takim razie szkoda, że nie skorzystaliście z konkretnej propozycji pomocy, która oferowała Kalewala. Wasze zaangażowanie ograniczałoby się przecież do (niezbyt długiego ani absorbującego) przetrzymania kociej rodzinki w klatce na strychu. Tylko tyle, żaden wielki kłopot, a dla kotów to pewnie być albo nie być.

Nie będzie nas teraz przez kilka dni, więc kotami nie miałby się kto w międzyczasie zajmować (dawać im jeść)

Zostawcie przynajmniej tym kociakom zapas suchej karmy i wody, skoro pozbawiliście ich kotki matki.
Zdaje się, że nie są jeszcze na tyle samodzielne, żeby wychodzić na zewnątrz i szukać samodzielnie pożywienia?
I skoro macie kamerkę, to dobrze byłoby upewnić się, że żaden kociak nie został w tej zamkniętej części strychu.
Obrazek

violet

 
Posty: 4631
Od: Pon sty 07, 2013 17:17
Lokalizacja: koło Torunia

Post » Czw paź 08, 2015 14:56 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Kotka trafiła podobno do schroniska, a ze schroniska do którejś z lecznic. Jeżeli schronisko zleca lecznicom przy okazji sterylizację to pewnie ją wysterylizują. Jednak obawiam się, że mogą mieć to gdzieś, nie wiem jak to jest i czy obowiązują w tej sytuacji jakieś procedury. Co do jedzenia to jak nikt nie będzie chciał ich dokarmiać to na czas nieobecności porozstawiam im po kilka misek z jedzeniem po różnych częściach strychu i po kilka misek z wodą. Orientuje się ktoś czy kocia matka po powrocie będzie w ogóle tymi kotami zainteresowana? Czy może będzie je stamtąd przeganiać?

mruczkowska

 
Posty: 35
Od: Pon lis 26, 2012 9:33
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw paź 08, 2015 15:02 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

czytanie wypowiedzi autorów wątku w tym tonie sprawia, że mam ochotę walić głową w umywalkę...:(

I dawanie im jeść niczego nie zmienia. Koszmar.
Wątek tęczowych kotów do adopcji: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=164847

Madie

Avatar użytkownika
 
Posty: 4555
Od: Pon wrz 10, 2007 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 08, 2015 15:05 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

mruczkowska pisze:Kotka trafiła podobno do schroniska, a ze schroniska do którejś z lecznic. Jeżeli schronisko zleca lecznicom przy okazji sterylizację to pewnie ją wysterylizują. Jednak obawiam się, że mogą mieć to gdzieś, nie wiem jak to jest i czy obowiązują w tej sytuacji jakieś procedury

to mowie - dowiedzcie sie. niech choc taki bedzie pozytek z tej sytuacji..
ObrazekObrazek

Romi85

Avatar użytkownika
 
Posty: 1808
Od: Wto lut 18, 2014 12:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 08, 2015 15:05 Re: ŁÓDŹ Dzikie kotki na moim strychu. Co robić?

Nie wiem ile te kociaki mają, nie znam się. Tu na zdjęciu widać kociaka stojącego na kole od samochodu. Obrazek

mruczkowska

 
Posty: 35
Od: Pon lis 26, 2012 9:33
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, puszatek i 321 gości