Dawno się nie odzywałam; u kociastych wszystko ok. Od paru dni mają nową koleżankę, maluteńką 7-tygodniową koteczkę, która urodziła się bez jednego oczka, a drugie było nieruchome, nie reagowało w ogóle na światło (teraz już się trochę porusza i sądzimy, że coś tam, jakieś cienie kicia może widzieć). Koteczka uratowana wraz ze swoim rodzeństwem (sztuk 3) od oprawcy, których niechcianych miotów pozbywał się rzucając je psom na pożarcie... ale kotka - mama już wysterylizowana, więc więcej kociąt tam już tak nie zginie.
Mała Mia (czyta się [Mija]) jest fantastyczna, rozkoszna, radzi sobie niesamowicie. Merka i Kolia... się jej boją

ale powoli, powoli przywykają do tego nowego czegoś. Najważniejsze, że nie reagują wobec niej agresją, tylko prychają i ew. uciekają

Bardziej ciekawska jest Merka (ona już zniosła jednego nowego przybysza no i miała kocięta, więc wie co to jest to nowe) - często obserwuje kicię, Kolia jest ostrożniejsza. Ale wierzę, że kwestią czasu jest to, że będą razem spały i bawiły się










