Tymczasowe Niekochane VII

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie wrz 13, 2015 18:11 Re: Tymczasowe Niekochane VII

[quote="Kamakolo"]Znów zgarniete z ulicy, w zasadzie z jamy pod portiernią. Dżu i Dżo :roll:


Śliczne pierdółki :1luvu:
Raczej nie chodzisz i nie szukasz nowych lokatorów, to co, same włażą Ci pod nogi ? Czy jakaś "obrończyni życia" poczętego ,bo przecież sterylizacja to grzech, doznała objawienia i szukała , jakby się pozbyć "słodkich kuleczek" , bo przecież "takie małe i śliczne, pani weźmie i COŚ z nimi zrobi"......
Bo jeśli z ulicy, to wyjątkowo czyściutkie się wydają :evil:
Fileńka - 18.09.2012 (*) - gdy zasnęłaś, kawałek mojej duszy uleciał bezpowrotnie, a świat stracił swe barwy.
Milka - 31.03.2014 (*) - śpij spokojnie, moja dumna królewno.

julita_a115

 
Posty: 274
Od: Śro gru 26, 2012 17:14

Post » Nie wrz 13, 2015 18:12 Re: Tymczasowe Niekochane VII

Tylko se koleżanko zmieńcie datę w apku.
"dzieci to skarb (choć nie do końca, bo zakopywać ich nie wypada)"

mamaja4

Avatar użytkownika
 
Posty: 5884
Od: Sob sie 23, 2008 7:59
Lokalizacja: Czeladź/Będzin

Post » Nie wrz 13, 2015 18:35 Re: Tymczasowe Niekochane VII

se nie umiem zmienic daty :mrgreen: Toto takie zdobyczne, stary nikon...

A że czysciutkie - po jednym dniu w domu wytarły sie w koce i pościele, bo zgarniete z piaskowej, wykopanej przez kotke jamy pod atrapą portierni :twisted:

Komu, komu gluta?
Obrazek

Jestem zbudowana z pamięci moich rodziców i dziadków, wszystkich moich przodków. Są w tym, jak wyglądam, w kolorze moich włosów. I jestem zbudowana ze wszystkich, których w życiu spotkałam, którzy zmienili sposób mojego myślenia. Więc kim jestem „ja"?

Kamakolo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1658
Od: Śro gru 30, 2009 8:21
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon wrz 14, 2015 10:38 Re: Tymczasowe Niekochane VII

Moja Weronika tez przywlokła babci w Świdnicy w sobotę rano małego kociaka :twisted:

W piątek jak wracała z pracy po 22 to leciał za jakimiś ludźmi z ich bramy, potem przez cała noc płakał na dworze, a jak rano szła po bułki do piekarni to latał między samochodami na parkingu u znowu płakał.
Dziewczynka, w wystrzałowym biało-burym kolorze, tak z 2,5 miesiąca, czyściutka, domowa, bez żadnej pchełki i świerzba.
Na razie demoluje babci chałupę i zaczepia jej kocice. I żre na potęgę wszystko co dojrzy w zasięgu wzroku, kocice trzeba zamykać. Zanim one dostojnie dojdą do swoich misek to mała już po swoim zjedzonym radośnie pędzluje z ich misek :mrgreen:

W Świdnicy domu nie znajdzie, więc pewnie jak TZ będzie odbierał dziecko ze Świdnicy na koniec wrześnie weźmie i toto małe :twisted:
Tylko ja ze względu na Zeskę nie mogę mieć żadnego małego tymczasa, nie mogę jej tego zrobić w tym ostatnim okresie życia, ona nie cierpi maluchów.
Normalnie się pochlastam zaraz chyba :placz:

Edit:
A tak wyglądam :D

Obrazek
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Wto wrz 15, 2015 11:21 Re: Tymczasowe Niekochane VII

A kto pamięta tego mojego tymczasa? :201461

Obrazek
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Wto wrz 15, 2015 12:17 Re: Tymczasowe Niekochane VII

Pamiętam, że był rudy ale nie pamiętam imienia:((
Piękne kocurzysko wyrosło.

Kciuki trzymajcie, żeby wyniki badań Tiki wyszły dobrze. Dziś robiliśmy.
Szeryfowi oczywiście nie dało się wkłuć do żyły:(
Już coraz trudniej to wszystko ogarnąć.
Jutro wyciągamy kolejny cewnik.

I tak to wszystko niefajnie idzie.
Przed śmiercią Tuptusia umarł piwniczny Miś. Biedna Kamakolo jeszcze o niego próbowała zawalczyć. Ale się już nie dało. Tak to z tymi dzikusami jest:((
Że jak już pozwolą do siebie się zbliżyć to jest za późno.
Dzięki Kamakolo za wszystko.
Jakby była potrzeba nasze mieszkanie można wykorzystać.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro wrz 16, 2015 14:06 Re: Tymczasowe Niekochane VII

się nowych glutów dorobiłyście...

kciuki za nowusie malusie
kciuki za Sharonka :ok: :ok:
Obrazek

Maksik 24.05.2014 [i]
Dago 2.12.2010 [i]


Niekochane fb - https://www.facebook.com/#!/pages/Nieko ... 8688796858

TanundA

Avatar użytkownika
 
Posty: 2692
Od: Czw maja 27, 2010 11:39
Lokalizacja: Btm/Kce/Miko/Tychy

Post » Śro wrz 16, 2015 15:11 Re: Tymczasowe Niekochane VII

AgaPap pisze:A kto pamięta tego mojego tymczasa? :201461

Obrazek


Ciciaczek :kotek:

Misia.

 
Posty: 250
Od: Nie gru 14, 2014 22:49

Post » Śro wrz 16, 2015 18:29 Re: Tymczasowe Niekochane VII

no, ja tez pamietam
no i kciuki za malce wszystkie

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro wrz 16, 2015 18:54 Re: Tymczasowe Niekochane VII

Misia. pisze:
AgaPap pisze:A kto pamięta tego mojego tymczasa? :201461

Obrazek


Ciciaczek :kotek:



Misia zgadza się. A nagrodą będzie ........................... mały, słodki kotek :ryk:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Pt wrz 18, 2015 18:22 Re: Tymczasowe Niekochane VII

porzadki

od 10 09 u Beaty P
dwa-325,326/15
od 8 09 w schr
chłopaki, 3 tyg, na dokarmianiu

Obrazek

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
od 13 09 u Kamakolo
dwa z duleby- 350.351/15

Obrazek

Obrazek

Obrazek

od 15 09 u kamakolo
trzy
od 9 09 w schr
koci katar
ok 4 tyg :(, wszystko chłopaki

:arrow: 330/15 bury z białym

Obrazek
:arrow: 331/15 biało-bury

Obrazek

:arrow: 332/15 czarno-biały

Obrazek


xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Obrazek Obrazek

niekochane

Avatar użytkownika
 
Posty: 441
Od: Pon sie 25, 2008 12:07

Post » Sob wrz 19, 2015 9:30 Re: Tymczasowe Niekochane VII

Jesteśmy razem 8 lat. Osoby zgromadzone wokół kotów z katowickiego Schroniska i ja. Koty nadal śpią w koszyku, który dostałam od Was podczas parapetówki. Wiem, że w takiej gromadzie ludzi i przez tak długi czas rodzą się sympatie i antypatie, pojawiają się kwestie sporne, ludzie przychodzą i odchodzą. I z pełną świadomością tego wszystkiego chcę napisać o czymś, na co - moim zdaniem - warto zwracać uwagę, a w ferworze idei pomagania kocim podopiecznym, łatwo można o tym zapomnieć.

Osiem lat temu trafiła do Kociokwika Gusia, a chwilę po niej pierwszy tymczas. Później była tymczasowa Nusia, która została rezydentką, jeszcze później Kociokwik był agendą Niekochanych na dalekiej północy i tak jakoś poszło. Tymczasowałam, by po pewnym czasie, z różnych powodów, zaprzestać zapraszania tymczasów do domu. Pierwszy tymczas po przerwie pojawił się w Kociokwiku w ubiegłym roku jesienią, w tym roku były z nami Tymon, Sawa i Tygrys ze Szczotkiem.

Uważam się z dobry dom tymczasowy. Realnie oceniam swoje możliwości i choć wiem, że nie jestem idealnym domem tymczasowym, bo tymczasując wymagam wsparcia finansowego/rzeczowego w postaci jedzenia i ewentualnego pokrycia kosztów leczenia tymczasa, mam świadomość tego na co mnie stać mentalnie i czasowo.

Mam cztery koty i psa. Mam własne życie wypełnione pracą i różnymi pasjami. Pomagam tak umiem, jak chcę i jak daję radę. Nie jeżdżę do schroniska, bo nie umiem tam być. Owszem, zdaję sobie sprawę, że ktoś może uznać taka postawę za unikanie problemu, czy nawet tchórzostwo. Ale daję z siebie tyle ile mogę - biorę tymczasy.

Mentalnie i czasowo stać mnie na jednego tymczasa jednorazowo. Szczególnie jeśli to tymczas niesamodzielny żywieniowo, malutki, czy chory. Wówczas wiem, że jestem w stanie dać mu czas i miłość, mogę go obserwować, socjalizować, szukać domu, któremu będę umiała powiedzieć coś o charakterze kociaka. Owszem, w sytuacji awaryjnej mogę zaprosić do domu 2 koty, tak jak zrobiłam to z Synami Anarchii. Ale to była sytuacja bardzo awaryjna, a chłopaki w zasadzie potrzebowali mnie tylko do napełniania miski z jedzeniem i czasami do głaskania; byli niemalże bezobsługowi.

Jestem odpowiedzialnym domem tymczasowym. Kotka tymczasowa, która okazała się mieć cukrzycę, a tym samym spadła w hierarchii kotów do adopcji, stała się oficjalnie rezydentką i kolejne dwa lata z insuliną żyła jak każdy inny z kotów Kociokwika. Nie chciałam obciążać Fundacji kosztami utrzymania i leczenia Duszki. Odeszła jako moja ukochana kotka, a nie jako kotka kochana, ale wciąż tymczasowa. Może to tylko żonglowanie słowami, ale myślę, że za tymi słowami w naturalny sposób stoją emocje, które ludzie i koty odczuwają.

Moja odpowiedzialność to także stawianie na pierwszym miejscu moich zwierząt. Wybaczcie, ale wiem, że nie uratuję wszystkich kotów i psów świata. I dlatego chcę, aby te, które już uratowałam, żyły jak najpełniej i miały mnie dla siebie. Dlatego też wiem, że jeden tymczas jednorazowo pozostaje w moich możliwościach i nie zaburzy w znaczący sposób funkcjonowania i relacji panujących w Kociokwiku.

Po co o tym wszystkim piszę? Bo ostatnio przydarzyło się coś, co odczułam jako dyskomfort i co może prowadzić do tzw. zarzynania domów tymczasowych. Ku refleksji i rozwadze, choć zdaję sobie sprawę, że temat łatwy nie jest.

Raz w roku wyjeżdżam na urlop. Wyczekany, wymarzony i z pełnym relaksem. Tylko kilka dni i tylko raz w roku, bo o ile mogę zabrać ze sobą psa, to kotów już nie (gabaryty pojazdu nie pozwalają) i muszę zadbać o to, by ktoś z nimi zamieszkał i był z nimi cały czas. Dzień przed tegoroczny wyjazdem wyadoptowałyśmy do starannie wybranego z pośród kilku, cudnego domu Synów Anarchii, więc z ulgą i zadowoleniem wyjechałam.

W trakcie mojego wymarzonego, wyczekanego i pełnego relaksu urlopu dostałam pytanie o to kiedy wracam, bo czekają na mnie potencjalne tymczasy. Dwa. Nie muszę dodawać, że relaks szlag trafił? Małe, kiepsko jedzące wlazły mi do głowy i nie chciały już jej opuścić. Owszem wiem, że to dowód na egoizm tak sobie utyskiwać z powodu utraconego poczucia wypoczynku, podczas gdy koty w schronisku umierają. Ale powtórzę to, o czym pisałam nieco wcześniej - każdy pomaga tak jak może i jak daje radę. Ja pomagam biorąc tymczasy (jednego jednorazowo), ale żeby mieć siłę do życia i cierpliwość do zajmowania się wszystkim, czym trzeba się w życiu zajmować, choć raz w roku muszę przez kilka dni naładować akumulatory. Tak właśnie, podczas urlopu pełnego relaksu.

Gdy wróciłam okazało się, że koty nadal kiepsko jedzą, zaczynają mieć problemy gastryczne, a w ogóle to są trzy, z czego trzeci z chorymi oczami. Ale to chyba nie problem?

Owszem, to jest problem. I nie chodzi tu o dwa lub trzy tymczasy, tylko o presję. Wiem, że osobom bywającym w schronisku jest trudniej - widzą umierające kociaki i wiedzą, że ich jedyną szansą są domy tymczasowe. Ale zarzynanie domów tymczasowych regularnie współpracujących z Niekochanymi, to nie jest dobre rozwiązanie. Nie wiem ilu jest kocich wolontariuszy w Fundacji (swoją drogą, nie jestem wolontariuszką, a jedynie z Fundacją sympatyzuję), ale gdyby każdy w sezonie zdecydował się wziąć po 2-3 tymczasy, którym znajdzie dom, to może byłoby łatwiej niż dawać jedynemu domowi cały miot i cieszyć się, że ktoś zasługuje na miano siłaczki, bo wziął 5-6 kociąt? One "spadły" z ewidencji i ich biegunki, nocne popiskiwania, apetyt i jego brak, ewentualne choroby i humory są już na głowie domu tymczasowego.

Sadzę, że to kwestia, którą powinniśmy przemyśleć. Nie oburzać się na to, co napisałam, ale zastanowić nad wyciągnięciem z tego pozytywnych wniosków. Szanujmy się wzajemnie - każdy z nas (piszę to kolejny raz) pomaga tak jak go na to stać, jak umie, jak potrafi, jak może. Każdy z nas jest ważny w tym pomaganiu, stanowimy elementy mające spowodować, by kotom trafiającym do schroniska odmienić na lepsze los. Ale róbmy to wszystko z głową. Pomyślmy wspólnie jak pozyskać więcej domów tymczasowych, jak przekonać ludzi, że taka forma pomagania jest dobra.

P.S. Tak jak zadeklarowałam - 26 września, o ile nie uznacie, że któraś schroniskowa bida, potrzebuje tymczasu bardziej, wezmę te trzy kocięta. Mam nadzieję, że do tej pory zaczną samodzielnie jeść. Mogą u mnie zostać do 20 października.

M_o

 
Posty: 2190
Od: Pon lut 25, 2008 20:43

Post » Sob wrz 19, 2015 16:08 Re: Tymczasowe Niekochane VII

M_o- problem myślę wziął się z tego ,że z dwóch kociąt zrobiło się pięć zupełnie niechcący
to wszystko to jeden miot, tylko nie było wiadomo o tym ,że kotka właśnie tyle ich ma
część przyniosła do schroniska pewna babka, dwa zostały w norze w ziemi

Nie trzeba nic robić na siłę, nawet się nie powinno
nikt nigdzie nie napisał, ani nie powiedział przecież ,że coś ktoś źle robi
a tym bardziej ,że Ty coś źle robisz

Stan (ilość ) maluchów zmienia się dosłownie z godziny na godzinę, nawet nie z dnia na dzień
Stąd pewnie jakieś zmiany w planach. DT wszędzie jak na lekarstwo, dlatego dzwoni się do każdej osoby, która przyjdzie na myśl. Odmowa to nie zbrodnia, prawie każdy z jakiś powodów odmawia.

Wszyscy są przemęczeni ilością kociąt w tej chwili i niemocą
Nie dokładajmy sobie stresów jakimiś niedogadaniami , bo to na prawdę teraz tylko odbierze siły
Bo o domy tymczasowe nowe staramy się cały czas, ale zgłaszają się tylko bardzo mało doświadczone, albo takie które chcą przetrzymać kota tylko kilka dni. a najczęściej warunkiem jest to ,żeby kot był na 100% zdrowy, samodzielny i miły. A taki kot znajdzie dom w schronisku. Na bidy jakoś nie ma chętnych
To pytanie było pewnie do Ciebie skierowane własnie dlatego ,że jesteś dobrym domem, sprawdzonym domem tymczasowym

Mała1

 
Posty: 19740
Od: Wto wrz 12, 2006 8:56
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob wrz 19, 2015 16:39 Re: Tymczasowe Niekochane VII

Mała, wiem, że niedopowiedzenia to zło i dlatego napisałam co mi na wątrobie usiadło, żeby nie było niedopowiedzeń. Tak jak deklarowałam, wezmę te maluchy, obfocę i zrobię ogłoszenia. Byłoby idealnie gdyby zaczęły już jeść samodzielnie, byłoby mi znacznie łatwiej, co chyba wszyscy rozumieją.

M_o

 
Posty: 2190
Od: Pon lut 25, 2008 20:43

Post » Sob wrz 19, 2015 18:41 Re: Tymczasowe Niekochane VII

A skoro już o tymczasach:

Sawa jest po odrobaczeniu, jeszcze przed szczepieniem. Ze Śledzikiem ("braciszkiem") czasami się bawi, ale częściej mu dokucza. A on rewanżuje się pucowaniem Malutka. Sawa ma spory brzuszek, po odrobaczaniu ponoć mniej twardy. Sądzę, że to efekt jedzenia:-)

Synowie Anarchii trafili do domu nowicjuszy, ale z gatunku tych co to mówią "och, jak pięknie podrapaliście nam kanapę" :-) Bo oczywiście podrapali. Wychodzą do ogródka, wczoraj urządzili wizytę zapoznawczą u sąsiada, ale sąsiad ma ujadającego psa w kojcu i chłopaki się spłoszyli. Doszłyśmy z Panią Synów do wniosku, że są jak Serce i Rozum. Sercem, żywiołowym, gwałtownym, szalonym jest Tygrys, który w pogoni za motylkiem potrafi przeskoczyć nad panią siedzącą na schodach werandy, a Rozumem, szybko się uczącym, uporządkowanym jest Szczotek. Śpią w swojej budce albo kartonowym transporterze, mają zabawki, wycieraczkę przed kuwetę i przede wszystkim cieszy to, że pani powiedziała, iż jest z nimi niespodziewanie, energicznie i ciekawie. No i nie nudno:-)

M_o

 
Posty: 2190
Od: Pon lut 25, 2008 20:43

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek i 44 gości