Ale tak wiało ze myślałam ze łeb mi urwie

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
PixieDixie pisze:Ewo nie bron boze. MI takie cos chyba jest potrzebne. Trzezwe spojrzenie zupelnie "obcej" mi osoby.
Wiem ze tak jest... i musze nad tym panowac i staram sie. Ostatnio czulam postep. Wczoraj sie zjawil kryzys.
Moze to wszytsko takie jest bo utrata Dixiego, zabrany przedwcxzesnie przez bialaczke - to jeszcze jest swiaza rana. Bardzo to przezylismy razem z mezem. W zyciu nie widzialam mojego meza w takim stanie jakim byl wtedy, podczas diagnozy, ostatniej walki. Jak go usypialismy i grzebalismy. To sa takie momenty ktorych nie da sie wymazac z pamieci tak latwo. Moze dlatego ten lek taki silny jest.
Na pewno jest taki postep ze mam poczucie ze dla DIxiego zrobilismy wszystko co moglismy. I podjelismy jedyna sluszna decyzje juz na tym etapie. Zycia mu nie wroce. I coraz czesciej wspominam tylko te dobre chwile, wymazujac z pamieci te momenty kiedy juz bylo zle. Temat Dixiego powoli sie zamyka.
Pixie mial test negatywny. Zostal zaszczepiony. Nic wiecej nie mozemy zrobic. Wiem o tym.
Staram sie wrocic do normalnosci... zyc ... skoro udalo mi sie domknac etap smierci dixiego... na swoj sposob pogodzic sie z tym jesli mozna tak powiedziec to wierze ze i temat bialaczki predzej czy pozniej ogarne. Moze i tu potrzeba czasu?
Moze za bardzo emocjonalnie podchodze do tych moich kotow
Snilo mi sie dzisiaj ... ze urodzilam dziecko... tak wiecie ... taki sen jak by zaraz po porodzie... ze mi pierwszy raz dali tego noworodka i dziwnie mi z tym... ja osoba zarzekajaca sie ze nie chce miec dzieci taki sen mam... co to ma byc?!
Ewa L. pisze:
Znam ten ból straty ukochanego zwierzaka bo przeszłam przez to dwa razy.
Gdy musiałam podjąć decyzję o uśpieniu mojej suni świat mi się zawalił a miałam wtedy 27 lat. Trzy tygodnie wcześniej pochowaliśmy moją babcię i wież mi że moja rozpacz nie umywała się do tej po stracie psa ku zgorszeniu wielu osób.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 48 gości