» Sob wrz 05, 2015 15:24
Re: Opowieści Mopika
Z siusianiem to jak zwykle, czyli poza kuweta, no ale dzieki temu wiem, ze zyje. Apetyt sie mu poprawil (nie chce zapeszyc), a wczoraj gdy mialem poteznego dola, to dran mnie rozszmieszyl. Bo jego ulubiona zabawka jest... fasolka szparagowa. A dokladnie straczek fasolki szparagowej, ktory nalezy mu rzucac, a najlepiej pare straczkow. I wczoraj wchodze do kuchni, a Mopik z mina "czlowiek, pomusz" siedzi obok swej miseczki z woda, w ktora wrzucil ten straczek i wyraznie czekal az mu go wyjme, a potem latal z nim w pyszczku, powarkujac z radosci (taki charakterystyczny odglos, jak sie kot mocno rozbawi, to tak... bulgocze).
W ogole pierwsza reakcja na malucha byla dosc przerazajaca, bo nie dosc, ze bylo mnostwo prychania, to jeszcze usiadl tak metr od pudelka, gdzie lezalo malenstwo, wydajac takie grozne basowe pomruki z gatunku "zabije, zagryze, rozszarpie" przez dobre piec minut i brzmialo to bardzo przekonywujaco. Drugiego dnia tylko prychal z daleka, a trzeciego gdy jeszcze maluszek mial sie dobrze, to siadl obok mnie, gdy go karmilem i patrzyl. Podsunalem mu malentasa pod nos, to intensywnie obwachal, zrobil takie zupelnie nieprzkonywujace ciche "phhhh" i sobie poszedl. I jestem pewien, ze gdyby Kropek przezyl, to za tydzien/dwa byliby juz kumplami. No ale coz.
Tym niemniej gdzies tam w tyle glowy idea dokocenia domu jednak pozostala.

Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.