Koty wegrowskie cd- zbieramy na wybieg

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw mar 17, 2005 19:25

...
Ostatnio edytowano Czw cze 29, 2006 15:56 przez Beliowen, łącznie edytowano 1 raz

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Czw mar 17, 2005 19:30

Asia_K pisze:
MariaD pisze: ...I kierowca niech uważa na "śliczny" zjazd do schroniska z szosy, który w drodze powrotnej zamienia się w "śliczny" podjazd. :wink:


Dzieki :twisted: Nie strasz bo jeszcze nie pojadę 8)

Teraz to pikuś, śniegi zeszły :lol:
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39243
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt mar 18, 2005 4:40

Witam!
Wiadomości z Azylu w Konstancinie. Pani Irena serdecznie dziękuje wszystkim ofiarodawcom, którzy dostarczyli lub zadeklarowali dostarczenie darów rzeczowych lub pieniędzy. Wasza pomoc jest bardzo potrzebna. Lista wszystkich ofiarodawców oraz przekazanej przez nich pomocy zostanie umieszczona na stronach internetowych Azylu. Dla osób, które chciałyby wpłacić pieniądze na konto Azylu podaję ponownie link zawierający niezbędne informacje, również dotyczące możliwości odliczeń ( darowizn oraz odpisu 1% od podatku na organizacje OPP ):
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=22988&highlight=
I jeszcze linki do stron internetowych Azylu:
http://www.azyl.org.pl/
http://101kotow.koty.pl/

Koty z Węgrowa czują się dobrze. Zostały przebadane trzy z nich ( myślę że te w stanie najgorszym ), bo tyle testów białaczkowych było od ręki, jutro będą badane następne. Przebadane koty są zdrowe, co należy rozumieć w ten sposób, że nie mają białaczki ani poważnych chorób zakaźnych, ale są wycieńczone i zarobaczone, a więc też wymagają leczenia. Koty są pod opieką dr n. wet. Dariusza Jagielskiego, zajmującego się również wszystkimi zwierzętami w Azylu.
Pozdrawiam, Juliusz.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt mar 18, 2005 11:30

Po przeczytaniu licznych wypowiedzi w sprawie tragedii Joanny postanowiliśmy również zabrać głos - aby sprostować wiele nieścisłości. Nie będziemy polemizowali z faktami. Ale nie możemy przemilczeć bardzo niejednokrotnie niesprawiedliwych, a nawet okrutnych wypowiedzi. Nasze słowa kierujemy głównie do osób, które Joanny nie znały, nigdy u niej nie były, nie widziały przytuliska ani przed jej śmiercią, ani po - ale mają za to najwięcej do powiedzenia.
Wstrząsnęło nami stwierdzenie: "Dobrze, że tej kobiety już nie ma, dobrze, ze zakończyła się gehenna tych zwierząt". Blue pisze, że to było piekło dla kotów i psów. Ci "sprawiedliwi sędziowie" nie wiedzą zapewne, że latem Joanna odkryła, iż sąsiad wyłapuje jej koty na skórki. Zawiadomiła TOZ, a TOZ zawiadomił policję. I oczywiście na tym się skończyło. Policja umyła ręce, wszyscy obrońcy zwierząt też - i Joanna została sama z problemem. To też Jej wina? Ze strachu o życie zwierząt postanowiła ich nie wypuszczać z domu. Czy słusznie? Pewnie nie, ale kto Jej wtedy pomógł?
Nie była przeciwniczką kastracji. Może nam powiecie, jak miała to robić z 400 zł renty? Sama nidojadała, wydawała wszystko na zwierzęta, głównie na jedzenie i leki - gdzie wtedy były organizacje, fundacje i "jedyni sprawiedliwi"? Canis co prawda zaoferował talony na kastrację, ale te zwierzęta trzeba było jakoś do Warszawy dostarczyć. Kto się zgłosił z transportem? Joannie pomagała matka staruszka ze swej emerytury (cóż za bogactwo!) i parę osób (niezamożnych, nawiasem mówiąc), z którymi utrzymywała kontakt. Nie jest prawdą, że znajomi podrzucali jej wciąż nowe zwierzęta - przecież wiedzieliśmy, że jest jej ciężko i nie mogliśmy pogarszać jej sytuacji. W miarę możliwości pomagaliśmy jej finansowo - ale to wciąż było za mało... Pani Anna Wydra pisze, że nikt Canisu nie powiadomił o trudnych warunkach, panujących u Joanny. A czemuż to Pani Wydra nie zadała sobie trudu i ani razu Joasi nie odwiedziła - chociażby w celu sprawdzenia, jak się miewa "ukochana suczka Sonia?". Powtarzam - nie dyskutujemy z faktami. Ale nie możemy pozostać obojętni na to, jak obarcza się winą za wszystko Joannę. Nikt z Was - tak święcie oburzonych - nie ma pojęcia, co Ona robiła dla zwierząt przez całe lata. Skupiliście się jak stado hien nad ostatnimi, tragicznymi miesiącami. Obarczacie ją odpowiedzialnością za całe zło i nie jesteście w stanie obiektywnie ocenić sytuacji.
Tak to dziwnie bywa, że do krytyki zawsze znajdzie się wielu chętnych, ale do czynnego działania i pomocy - już niekoniecznie... Jakoś Wam umknęło, że Joanna została ZAMORDOWANA, jakoś wasze święte oburzenie nie zmierza w kierunku zorganizowania akcji obywatelskiej w celu wywarcia nacisków na policję i prokuraturę, aby znaleźli mordercę (który wcześniej powiesił jej psa!). Nie oczekujemy od Was odpowiedzi. Nie będziemy odpowiadali na Wasze kolejne zarzuty - teraz to przeceż bezcelowe. Chcieliśmy tylko, zebyście nie traktowali Joanny jak okrutnej, bezdusznej obłąkanej, ale jak kogoś, kto pogubił się w życiu, nie wytrzymał presji środowiska i osamotnienia, ale rozpaczliwie pragnął pomagać zwierzętom - aż do końca...
I jeszcze na zakończenie, żeby wszystko było jasne: jestem jednym z tych, którzy w niedzielę sprzątali dom Joanny i jednym z tych, który usiłował jej pomóc.
Podziękowania Pani Wydry za niedzielną akcję były skierowane niekoniecznie do najwłaściwszych osób. A zatem informuję, że ogrom tytanicznej pracy wykonała Pani Doktor Agnieszka Kańska, Joanna Kołodziejska, Agnieszka Kowalczyk, Pani Danusia Skarbek i piszący te słowa - Leszek Petrus. Skoncentrowaliśmy się na sprzątaniu i łapaniu zwierząt, na ich szczepieniu i opartrywaniu. Nie marnowaliśmy energii na robienie zdjęć i nie płakaliśmy publicznie na forum, że samochód spędził dwie godziny w myjni, aby nie śmierdział po transporcie kotów.
Jeżeli ktokolwiek chce wiedzieć NAPRAWDĘ jak przez ponad pięć lat Joanna zmagała się z losem w swoim przytulisku - podaję mój numer telefonu i służę wszelkimi informacjami - obiektywnymi: 501 782 710.
Grażyna i Leszek Petrusowie - przyjaciele Joanny.

Graża101

 
Posty: 2
Od: Pt mar 18, 2005 10:44

Post » Pt mar 18, 2005 12:27

SPROSTOWANIE

Na skutek niepełnych informacji (które przed chwilą właśnie zostały uzupełnione) podałam niesprawiedliwą informację, dotyczącą zachowania Pani Anny Wydry w sprawie Joanny. Nie było moim zamiarem dotknięcie, ani tym bardziej obrażenie Pani Anny. Wiem, że chciała dobrze, a na skutek nieporozumienia do forum przedostała się nieprawdziwa informacja. Niniejszym bardzo przepraszam. Tak to bywa, gdy nasze emocje nas przerastają...

Grażyna Petrus

Graża101

 
Posty: 2
Od: Pt mar 18, 2005 10:44

Post » Pt mar 18, 2005 12:38

Graża101 - wyjaśniając sprawę obrażacie człowieka, dzięki któremu akcja pomocy nabrała takiego rozmachu. Każdy z nas pomagał tak jak umiał i był w stanie, nie robiliśmy tego dla pochwal ale nie zasługujemy na kpiny.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Pt mar 18, 2005 12:40

jak również każdy ma prawo do własnej opinii
Obrazek
Devon, Gizmo i Dzidzia

Jowita

 
Posty: 6875
Od: Wto paź 19, 2004 19:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pt mar 18, 2005 13:04

Pani Grazyno i Panie Leszku, mysle ze trosce o dobre imie p. Joanny wrzuciliscie spora grupe forumowiczow do jednego worka. Rozumiem Wasz niesmak po przeczytaniu niektorych wypowiedzi, jednak byly one nieliczne, gdyz reszta osob byla zajela organizacja pomocy, a nie wyrazaniem niesprawdzonych ocen.
Przejrzalam teraz uwaznie jeszcze raz caly watek i sadze, ze warto byloby w przyszlosci kierowac swoje uwagi personalnie.
Czemu?
Mysle, ze wielu zaangazowanym w te pomoc osobom, tu na forum zrobilo sie normalnie i po ludzku przykro :( . Szkoda, ze pomineliscie milczeniem to co zostalo tu zrobione dobrze, ograniczajac sie krytyki.
I to nie sa zarzuty, tylko fakty. Jednak na odpowiedz nie licze, jedynie prosze o przemyslenie moich sugestii.

Pozdrawiam serdecznie,
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Pt mar 18, 2005 14:32

Witam! Chciałam odnieść sie do zdania:

Graża101 pisze:(...)Jakoś Wam umknęło, że Joanna została ZAMORDOWANA(...)


Nie wydaje mi sie aby komukolwiek to umknelo a nawet wrecz przeciwnie, niektórzy chcieli poznac jakies blizsze szczególy, co nie calkiem bylo mozliwe, wiec skupili sie na zwierzetach. Przykro mi, ale tej pani juz nie jestesmy w stanie pomoc ( co nie zmienia faktu, ze to morderstwo, przynajmniej mnie, bardzo oburzyło) a zwierzeta nadal nas potrzebuja.
Gdyby ktos zebral wszystkie informacje na ten temat do kupy, nie byloby takich niesnasek.
Pozdrawiam serdecznie.

KaLciA

 
Posty: 622
Od: Pon sty 03, 2005 22:49

Post » Pt mar 18, 2005 15:56

gdzie moge znalezc informacje o 2 psach?

7 psow jest w Milanowku (4 zdrowe, 3 chore)
2 w Lomiankach
1 u p. Skarbek

gdzie sa pozostale 2 i co to za psy?

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Pt mar 18, 2005 16:23

Pani Grażyno i panie Leszku,

Jak słusznie napisała Anja: "Mysle, ze wielu zaangazowanym w te pomoc osobom, tu na forum zrobilo sie normalnie i po ludzku przykro . Szkoda, ze pomineliscie milczeniem to co zostalo tu zrobione dobrze, ograniczajac sie krytyki."

Wasze słowa bez wątpienia głeboko dotkneły panią Anne Wydre. Nie, nie powinniście tak postąpić. To co napisaliście nie było ani konstruktywne, ani budujące, nikomu nie pomogło a obawiam się że odwrotnie bo wprowadziliście do sprawy element osobistych uprzedzeń, żalów i pretensji.

Jestem z południa Polski, panią Anne Wydre znam tylko z korespondecji jak też korespondencji z wieloma innymi osobami. Pomogła ona i uratowała życie ogromnej ilości kotów nie wiem czy biorąc pod uwage lata to już nie idzie w tysiące. Poświęca ona temu swój prywatny wolny czas. Inni w tym czasie idą do kina, kawiarni, restauracji, teatru i robią tysiące innych rzeczy.

W waszych słowach przebija się rozgoryczenie że Wasza pomoc nie została doceniona. Słuchajcie, przecież teraz chodzi o los ten kotów, aby znależć dla nich domy, leczyć, sterylizować, odpchlić, wykarmić. Nie próbujcie porównywać zwoje zaangażowanie z innymi. Niech każdy pomoże jak potrafi i zechce. Czy ktoś z Canis czy spoza Canis ROBI TO DLA SŁAWY, UZNANIA, KARIERY ? Oczywiście że nie. Więc o co chodzi ?
Komu i czemu teraz mają służyć jakiekolwiek oceny, osądy, żale, pretensje. Niczemu. Teraz liczy się DZIAŁANIE. Ze względu na pamięć pani Joanny, ze wzgledu na dobro nieszczesnych zwierzątek trzeba zapomnieć o sobie i myśleć teraz o tym aby im pomóc.
Nie myślmy o sobie, nie ważne czy mnie ktoś doceni czy nie, oceni tak czy inaczej. Myślmy teraz o tych kotach i psach którym trzeba pomóc. Miały szczęście że zamiast ginąć pod kołami samochodów czy w lasach we wnykach, znalazły schronienie u pani Joanny. Trzeba zrobić wszystko aby nadal wierzyły w człowieka. I to jest ważne.

Jak wcześniej pisałem też kierujemy fundacją zajmującą sie bezdomnymi kotami. Fundacja dla niektórych znaczy to nie wiadomo co. Tymczasem to jest praca zawsze nielicznych ludzi którzy dokładają do wszystkiego z własnych pieniędzy i poświęcają swój wolny czas na pomaganie zwierząt. Jest jeszcze mase takich miejsc po róznych odległych wsiach gdzie są inne takie osoby jak pani Joanna.
Ustawa o Ochronie Zwierząt jeszcze nie przyjeła sie w świadomości społecznej, w świadomości lokalnych władz i samorządów na pewno nie tak jakbysmy sobie życzyli. To one mają reagować w pierwszej kolejności na takie sytuacje i pomagać. I to nie podlega dyskusji. Ale zanim tak bedzie dużo wody upłynie w rzece.
Niepoważne delikatnie mówiąc jest spychanie jakiejkolwiek odpowiedzialności na stowarzyszenie, fundacje działającej kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zdarzenia i składającej sie z woluntariuszy. Woluntariuszy ! Miejcie pretensje do lokalnych władz.
Mam nadzieję że wszystko potoczy się dobrze i koty i psy pani Joanny znajdą nowe domy i nowych opiekunów.

thor

 
Posty: 1241
Od: Czw paź 28, 2004 20:51
Lokalizacja: Tarnów

Post » Pt mar 18, 2005 16:40

Yoasia pisze:
Asia_K pisze:
Yoasia pisze:
Asia_K pisze:Ja bym chciała wiedzieć gdzie i z kim jadę w niedzię. bo jak na razie wiem, że nic nie wiem :twisted:
i niech mnie ktoś poinformuje czy mam mieć cyfrówkę czy nie bo tyż nie wiem

Yoasia, jenny powiedziała, że mam Cię nie chcieć :twisted:


Khem ja tez nic nie wiem, poza tym, ze chyba uda mi sie "załatwić" cyfrówkę...


A ja już wiem :D

Jenny powiedziała, że mam Cię chcieć. No to Cię chcę. Jedziemy w niedzielę do Nasielska z jedzonkiem i robić zdjęcia. Bierz cyfrówkę - ja tez sie postaram mieć.


Bierz mnie....( :twisted: )


Ja tyż mam cyfrówkę. Będziemy focić wszystko i wszystkich :twisted:

Yoasia, załatw sobie szybki kurs pilota wycieczek międzyanrodowych bo to Ty bedziesz w niedzielę odczytywać tłumaczenie jenny170 jak sie tam jedzie bo robisz za pilota :twisted:
Obrazek

Asia_K

 
Posty: 1374
Od: Pt paź 03, 2003 0:16
Lokalizacja: Stegny Południowe

Post » Pt mar 18, 2005 16:46

Graża101 pisze:nie płakaliśmy publicznie na forum, że samochód spędził dwie godziny w myjni, aby nie śmierdział po transporcie kotów.

Nikt nie płakał, proszę pani. Nie powiedział też, że samochód był zanieczyszczony odchodami i wymiocinami przewożonych zwierząt i dlatego śmierdział. Ludzie, którzy spontanicznie i dobrowolnie wzięli udział w tej akcji, następnego dnia szli do pracy. To była ich decyzja, że poświęcą swój czas, pieniądze i odczucia i należy ją uszanować. Szok, jaki przeżyli pomagając uprzątnąć zwłoki, zebrać i załadować do samochodu ocalałe zwierzęta wymaga zrozumienia, a nie kpin. Nie mówiąc już o zwykłym "dziękuję".
Kocie wiersze i KociennikObrazek
Obrazek
Holmes & Watson (Brytole)
Gacek[*] Mika[*] Romek[*] Ziutek[*] Norka[*] Miś Major[*] Tymoteusz[*] Miodunka[*]Bambina[*] Felek[*]

Majorka

 
Posty: 1607
Od: Pt lis 29, 2002 10:06
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt mar 18, 2005 16:59

Graża101 pisze: Nie marnowaliśmy energii na robienie zdjęć i nie płakaliśmy publicznie na forum, że samochód spędził dwie godziny w myjni, aby nie śmierdział po transporcie kotów.


nikt tu nie pŁakaŁ z tego powodu raczej z innych , a zdjecia tez ktos musi zrobic , wydaje mi sie ze to koniecznosc

NattyG

 
Posty: 2843
Od: Nie cze 20, 2004 15:20

Post » Pt mar 18, 2005 17:04

NattyG pisze:
Graża101 pisze: Nie marnowaliśmy energii na robienie zdjęć i nie płakaliśmy publicznie na forum, że samochód spędził dwie godziny w myjni, aby nie śmierdział po transporcie kotów.


nikt tu nie pŁakaŁ z tego powodu raczej z innych , a zdjecia tez ktos musi zrobic , wydaje mi sie ze to koniecznosc

Zdaje sie, ze te zdjecia to teraz jedyny dowód na to co sie tam działo...

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, elmas, Google [Bot], squid i 123 gości