Życie toczy się dalej - Radio dla Ciebie s. 62, Mirra s. 78

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Śro wrz 02, 2015 0:46 Re: Życie toczy się dalej. Masakra&Co. Teraz Mara.

Babcia nie miała zastrzeżeń? :)
ObrazekObrazek

basia111

 
Posty: 571
Od: Czw paź 04, 2012 16:39

Post » Śro wrz 02, 2015 1:11 Re: Życie toczy się dalej. Masakra&Co. Teraz Mara.

Najmniejszych :lol:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 02, 2015 9:09 Re: Życie toczy się dalej. Masakra&Co. Teraz Mara.

Mara mi się podoba. Chociaż ja tam nie lubię charakternych. Mało odważna jestem. 8)
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Śro wrz 02, 2015 9:27 Re: Życie toczy się dalej. Masakra&Co. Teraz Mara.

Iii.... to i tak jest najlepsza z możliwych wersja dzika ;)
W klatce można zrobić wszystko, bo ona doskonale wie, co do czego służy i że łopatką do żwirku jej nie skrzywdzę :mrgreen:
Drapanie po czole i głaskanie po łebku wychodzi nam coraz lepiej. Już nawet nie próbuje gryźć czy walić łapą, tylko markuje ruchy, jak coś jej się nie podoba. Już kilka razy złapała mnie b. delikatnie zębami za rękę na znak protestu, pacanie łapą też już nie jest pacaniem, tylko takim gestem odsuwającym moją rękę "nie przeginaj" ;) Oczywiście jak zaczynam czynić przygotowania do podawania leków i gmerać przy kroplówce, to ruchy zdecydowanie przestają być markowane :twisted: Ale ona doskonale już wie, co kiedy się dzieje i jak się dzieje.
Już po kilku dniach pobytu załapała, że jak w nocy odkładam lapka i biorę książkę, to już jest "bezpiecznie", koniec głupich pomysłów i można przestać się bunkrować, zająć jedzeniem, myciem, kuwetowaniem i aranżacją klatki. Czyli w tym momencie już pełen luz i koniec strachu.
Taki ClaudeI odkrył to samo jakieś pół roku temu :twisted:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 02, 2015 11:58 Re: Życie toczy się dalej. Masakra&Co. Teraz Mara.

OKI pisze:Iii.... to i tak jest najlepsza z możliwych wersja dzika ;)
W klatce można zrobić wszystko, bo ona doskonale wie, co do czego służy i że łopatką do żwirku jej nie skrzywdzę :mrgreen:
Drapanie po czole i głaskanie po łebku wychodzi nam coraz lepiej. Już nawet nie próbuje gryźć czy walić łapą, tylko markuje ruchy, jak coś jej się nie podoba. Już kilka razy złapała mnie b. delikatnie zębami za rękę na znak protestu, pacanie łapą też już nie jest pacaniem, tylko takim gestem odsuwającym moją rękę "nie przeginaj" ;) Oczywiście jak zaczynam czynić przygotowania do podawania leków i gmerać przy kroplówce, to ruchy zdecydowanie przestają być markowane :twisted: Ale ona doskonale już wie, co kiedy się dzieje i jak się dzieje.
Już po kilku dniach pobytu załapała, że jak w nocy odkładam lapka i biorę książkę, to już jest "bezpiecznie", koniec głupich pomysłów i można przestać się bunkrować, zająć jedzeniem, myciem, kuwetowaniem i aranżacją klatki. Czyli w tym momencie już pełen luz i koniec strachu.
Taki ClaudeI odkrył to samo jakieś pół roku temu :twisted:

Pięknie były podpisane te worki z darami z Krakveta :wink: .
Przepraszam, że się śmiecę wątek, ale jeśli mogę, chciałam poprosić o poradę doświadczonych we współpracy z dziczą...
Od prawie 2 tygodni mam taką czarną dzikuskę w tzw. 'pomieszczeniu gospodarczym' - wysoka amputacja łapki po zakażeniu - prawej przedniej :( . Dziki dzik, bardzo trudno obsługiwalny (u pomocnicy mojej wetki wzbudza strach i przerażenie :strach: ). Rana na szczęście ładnie się zgoiła, szwy były wyciągane wczoraj. Wiadomo, że czeka nas jeszcze sterylka, ale ja na chwilę obecną za bardzo nie wiem, jak mam z kotkiem postępować - zostawić jeszcze w spokoju, karmić i sprzątać i udawać, że mnie nie ma ;-), czy już próbować nawiązywać kontakt? Kotka ma b. dobry apetyt i kuwetę opanowaną w 100 % :-). Zauważyłam też, że już się nie kuli w kącie kontenerka jak wchodzę do pomieszczenia, ale o bliższym kontakcie nie ma mowy - syki i pacanie łapą są bardzo wymowne :( ...
Dzięki wielkie z góry za wszelkie sugestie i jeszcze raz przepraszam za zaśmiecanie w wątku :oops: .

ultra75

 
Posty: 856
Od: Śro wrz 14, 2011 10:14
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro wrz 02, 2015 12:23 Re: Życie toczy się dalej. Masakra&Co. Teraz Mara.

Nie śmiecisz, nie żartuj :)
A jakie masz wobec niej plany? po sterylce ;)
Kotka raczej nie nadaje się do wypuszczenia bez łapy, więc próbowałabym jednak socjalizować na ile się da.
Tylko to niestety zależy od kota - jeden jakoś tam się oswoi, przynajmniej częściowo, a inny ani trochę.
W klatce niby łatwiej, ale to też nie zawsze działa - patrz Syrnik. Ten to się nasiedział w klatce z efektem zerowym :?
A jak oswajać? Ostrożnie ;)
Na pewno najważniejsze, żeby przestała się bać tzw. codziennych czynności, a to już jest na dobrej drodze jak widać.
Skoro ona gania luzem w jakimś pomieszczeniu, to nie próbowałabym udawać, że mnie nie ma, tylko wręcz przeciwnie - stopniowo rozszerzałabym jej zakres wrażeń. Z wyczuciem oczywiście, ale jednak. Zachowuj się normalnie, nie chodź na palcach, jak się już przyzwyczai do jednych czynności, to zacznij robić coś innego, nowego. Z czasem się przyzwyczai przynajmniej do tego.

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 02, 2015 13:05 Re: Życie toczy się dalej. Masakra&Co. Teraz Mara.

Dzięki :) . Gdyby była w pełni sprawna, to po sterylce wypuściłabym ją z powrotem na swoje podwórko, bo to jej teren i koty tam mają w miarę przyzwoite warunki (regularne dokarmianie, 2 piwnice do dyspozycji), ale w tym wypadku raczej taka opcja odpada...
U mnie może zostać jak długo potrzebuje, tylko wiadomo, że nie chciałabym jej trzymać w zamknięciu nie wiadomo ile czasu :( .
W takim razie koniec 'okresu ochronnego' :wink: - dzisiaj spróbuję się do niej troszkę zbliżyć, a na pewno posiedzę u niej dłużej i nie będę udawała, że mnie nie ma :-). Powolutku... nie mam złudzeń, że w ciągu miesiąca wyhoduje sobie 'nakolannika' :wink: , chciałabym tylko, żeby przestała być taka przerażona.
OKI, trzymaj kciuki :D .
Spokojnego dnia!

ultra75

 
Posty: 856
Od: Śro wrz 14, 2011 10:14
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro wrz 02, 2015 13:09 Re: Życie toczy się dalej. Masakra&Co. Teraz Mara.

Kciuki są :ok: :ok: :ok:

Po prostu zachowuj się normalnie, bez chodzenia na palcach.
Na razie na spokojnie, bez zaczepiania jej, ale chodź tam, rób coś, porządkuj, czy co tam i gadaj do niej - niech się przyzwyczaja do głosu :)

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 02, 2015 13:38 Re: Życie toczy się dalej. Masakra&Co. Teraz Mara.

Ok :-). Dzięki jeszcze raz za kciuki i rady. Będę donosić o postępach ;-).

ultra75

 
Posty: 856
Od: Śro wrz 14, 2011 10:14
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro wrz 02, 2015 13:58 Re: Życie toczy się dalej. Masakra&Co. Teraz Mara.

Koniecznie :ok:
O problemach też donoś - będziem myśleć ;)

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 02, 2015 16:23 Re: Życie toczy się dalej. Masakra&Co. Teraz Mara.

Ultra, a to przednia czy tylna łapa? Bo bez przedniej koty potrafią popitalać jak całkiem zdrowe. No, może prawie całkiem.
Ale jak znam siebie, to też bym się bała wypuścić. :?
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Śro wrz 02, 2015 20:20 Re: Życie toczy się dalej. Masakra&Co. Teraz Mara.

Agneska pisze:Ultra, a to przednia czy tylna łapa? Bo bez przedniej koty potrafią popitalać jak całkiem zdrowe. No, może prawie całkiem.
Ale jak znam siebie, to też bym się bała wypuścić. :?

Niestety przednia :(. Ona i tak sobie radziła, bo od urazu (nie wiem co dokładnie się stało, dostałam info od karmicielki, że jest kot ze zranioną łapką) do złapania minęło jakieś 10 dni. Dała się złapać dopiero na klatkę łapkę, ale niestety przy tych upałach łapa była w takim stanie, że można było tylko amputowač. Ja się jeszcze łudzę, że może po sterylce jej się trochę odmieni, bo tak było z moją 'domową' kotką, że po zabiegu stała się miziakiem. No, ale dla takiego dzikuska kolejny zabieg, to znowu stres...

ultra75

 
Posty: 856
Od: Śro wrz 14, 2011 10:14
Lokalizacja: Katowice

Post » Pt wrz 04, 2015 7:54 Re: Życie toczy się dalej. Masakra&Co. Teraz Mara.

Ultra75, nie zauważyłam wcześniej Twojej odpowiedzi :oops:
ultra75 pisze:
Agneska pisze:Ultra, a to przednia czy tylna łapa? Bo bez przedniej koty potrafią popitalać jak całkiem zdrowe. No, może prawie całkiem.
Ale jak znam siebie, to też bym się bała wypuścić. :?

Niestety przednia :(. Ona i tak sobie radziła, bo od urazu (nie wiem co dokładnie się stało, dostałam info od karmicielki, że jest kot ze zranioną łapką) do złapania minęło jakieś 10 dni. Dała się złapać dopiero na klatkę łapkę, ale niestety przy tych upałach łapa była w takim stanie, że można było tylko amputowač. Ja się jeszcze łudzę, że może po sterylce jej się trochę odmieni, bo tak było z moją 'domową' kotką, że po zabiegu stała się miziakiem. No, ale dla takiego dzikuska kolejny zabieg, to znowu stres...

No to ja Cię pocieszę ;)
Mara mruczy :1luvu: :1luvu: :1luvu:
U niej bardzo pomaga klatka, i to ta mała - w małej mam łatwiejszy i bezpieczniejszy dostęp do kota.
Oczywiście to nic nie znaczy. Jeden kot oswoi się bez większych problemów, inny wcale :roll:
Ale - jak widać - szanse są ;)
Oczywiście ona dalej się stresuje, boi i wścieka, jak coś idzie nie po jej myśli - ale widzę, że coraz silniejsza jest ciekawość tego, co się dzieje poza klatką. Nawet jak się dzieje coś strasznego, np. odkurzanie :twisted:

Dostaje codziennie kroplówę (no, prawie - czasem jej robię dzień dziecka :oops: ), tonę leków, ciągam ją po wetach raz w tygodniu i pukam w czółko w ramach oswajania... i już mruczy :1luvu:
Już parę dni temu mi się wydawało, że mruczy, ale to mogły być jeszcze nieudolne próby - głównie wychodziło rzężenie, tyle że inne :mrgreen: :lol:
Ale wczoraj - po kroplówce! - już się dziewczyna ewidentnie rozmruczała, prócz rzężenia czułam ręką motorek pracujący pod maską ;) :love:
I wygłaskałam już całego kota, łącznie z bąblem po kroplówce w tylnej części 8O
A samą kroplówę też wczoraj robiłyśmy bez prawie żadnych środków przymusu - sama się zakopała w ręcznik do pacyfikacji kotka i udawała, że nie widzi, co robię ;)

Żeby nie było aż tak radośnie ;) Przedwczoraj musiałam ją spacyfikować w podbieraku, bo ręcznik był niewystarczający, a dziś z rańca strzelała łapami i mnie dziabnęła :twisted: Ale dziabnęła tak, żeby krzywdy nie zrobić, choć nawarczała się przy tym okrutnie - ale ręka cała :lol:
No i po chwili znowu się rozmruczała :1luvu:

Oczywiście do miziaka to jej jeszcze daleko, ale przynajmniej pojawiło się światełko nadziei, że po wypuszczeniu z klatki nie zniknie w baśkowej dziurze i nie trzeba jej będzie na kroplówkę (czy co tam) wydobywać kilofem ze ściany ;)

Aaaaa.... i Masakra wreszcie robi coś pożytecznego :smokin:
Odchudza Grażkę. I parę innych czołgów :twisted:
Może ich jeszcze dziś nie zamorduję... Może... Pomyślę jeszcze :roll:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 04, 2015 16:41 Re: Życie toczy się dalej. Masakra&Co. Teraz Mara.

Mam jakiś problem z kompem, a telefon znowu się nie ładuje :x
Jakby wszystko padło, to jestem uchwytna wyłącznie pod nrem 793 202 822 :roll:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt wrz 04, 2015 23:08 Re: Życie toczy się dalej. Masakra&Co. Teraz Mara.

Jak Mara się w takim tempie oswaja, to za miesiąc będzie kolejny nakolanno-kanapowy namolniak :)
ObrazekObrazek

basia111

 
Posty: 571
Od: Czw paź 04, 2012 16:39

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Marmotka, Monikkrk i 81 gości