[*] Presia-trzyłapka i Julian- głuchy brytyjczyk

To forum nie przestanie mnie zaskakiwać chyba nigdy :mrgreen:

Kwinta skontaktowała się ze mną- chce kupić dla moich kotów pastę odkłaczającą. Jeeejjj!

I niech mi ktoś powie, że los się nie odwdzięcza...
Jestem najlepszym przykładem, że dobro do nas wraca!

W lutym ścięłam 55cm włosów i oddałam je charytatywnie na peruki dla kobiet po chemioterapii.
Potem dostałam wsparcie tu na forum, gdy Horuś był chory.
Niedawno wsparłam schronisko, z którego pochodzą moje koty.
I dziś znów otrzymuję pomoc...
Jestem wzruszona.
Naprawdę!

To karma kochana, ona zawsze wraca :1luvu:

W piątek nie było mnie długo w domu i przywitał mnie znów za przeproszeniem zarzygany dywan :oops:

Mam na szczęście takie urządzenie do czyszczenia parą to jestem w stanie dywan odkazić i wyczyścić. Julek jest przekochany. Od zabiegu śpi z nami noc w noc, jest taki uczuciowy. Zmienił się o 180%- wcześniej był taki obojętny, żył obok nas- nie z nami. Teraz jesteśmy jedną wielką rodziną :1luvu:

Prawie skończyliśmy już antybiotyk. Mój mąż miał dziś jechać za granicę, ale jedzie w środę, bo ma jeszcze trochę spraw urzędowych, których nie zdążył załatwić. A tak to u nas dobrze, dni płyną bardzo szybko. Korzystam z ostatnich dni "wolności", bo od września idę na staż. Koty będą spędzać same 10h dziennie. Dobrze, że mają siebie... Potem będę musiała je wybawić, wyściskać i pewnie będziemy wspólnie spać (nie wiem kto się bardziej stęskni- czy ja czy one :ryk:

)

Bardzo się cieszę, że u Was tak dobrze.

Może Julian cierpiał i dlatego wcześniej tak się zachowywał?

Myślę, że to nie dlatego- on musiał nam zaufać. On był taki obojętny, przychodził tylko do jedzenia, nie lubił gdy się go głaskało/ dotykało. A teraz bardzo lubi

Barankuje o mój i męża nos (troszkę jak Horacy- on był mistrzem barankowania). Teraz Julka nie bolą zęby i widzę zmianę polegającą na częstej pielęgnacji futerka.

Jeśli znika ból, który był obecny każdego dnia, zmienia się ogólne zachowanie kota i Marcelibu ma rację w tym co pisze. Julek się zmienił bo już go nic nie boli.
Nie tylko to się zmieniło, że częściej myje futerko ale sama widzisz, że zmienił się jego stosunek do Was i nie ma to żadnego związku z tym, że musiał się do Was tak długo przyzwyczajać.
Jeszcze cały czas nie tak interpretujesz kocie zachowania, ale idziesz powoli w dobrym kierunku :ok:

Buziaki dla kociej parki :1luvu:

No może może

Nie mam wielkiego doświadczenia z kotami, czasami nadaję im wiele zachowań ludzkich, a przecież koci świat funkcjonuje inaczej. No- jesteście Wy i dzięki Wam mogę się wiele dowiedzieć

Kotki pozdrawiają- śpią tu koło mnie.

Kwinta- pasta przed chwilką doszła (ale szybko!) :1luvu:

dziękujemy wszyscy! :kotek:

Na opakowaniu napisane jest, że dawkowanie 1 łyżeczka no, ale jak to podawać? Wylałam sobie na rękę i pomoczyłam im pyszczki to Julek potraktował mnie łapą... Same z siebie nie chcą tego jeść, przemyciłam im po 1/2 łyżeczki do karmy mokrej, Julian troszkę zjadl, ale nie wszystko, a Presi nie udało się oszukać i wywąchała, że coś jest nie tak :mrgreen:

Jak Wy podajecie tą pastę? Planuję im zabrać jedzenie i pozostawić te miseczki z dodatkiem pasty... Może jak będą głodne to zjedzą? Nigdy tego jeszcze nie używałam stąd moje wątpliwości

zmontuję filmik jak Julian bawi się cieniami :ryk:

Krakvet pisze, cytuję :

Bezo-pet przyjmowany jest przez zwierzęta bardzo chętnie ze względu na dobry smak i dlatego może być aplikowany bezpośrednio do jamy ustnej, bez mieszania z pokarmem.

Tubkę wsadź w pysio i wyciśnij trochę, albo wyciśnij kleksa na łapkę, kot musi tę łapkę wylizać bo to go bardzo będzie denerwowało,że tam coś ma

Powiedz im, że to jest bardzo, bardzo dobre :ryk:

No im nie smakuje, ale wiecie, czego ja oczekuję- one kurczaka mi czasami nie jedzą... Często wolą puszkowane jedzenie od kurczaka

Wydaje mi się, że może są przyzwyczajone ze schroniska...
Będę im dawać na łapki, bo do pyszczka to Presi nie dam rady (ona jest taki dzikus trochę , nawet na ręce jej nie można wziąć, wszystkiego się boi).]
Julianowi mogłabym podawać jak śpi, bo wtedy nic mi nie grozi :ryk:

No będę próbować!

Ja się nie bawię, czy smakuje czy nie. :twisted:

Ładuję 5 ml do strzykawki 5 cm/sztukę kota i łapię delikwenta.
Nie patrzę czy smakuje... ładuję do pysia z boczku, pod kiełek. Najlepiej blokując
tył kota (moimi nogami, dobra jest ściana, drzwi), aby nie mógł się wymknąć, bo
by mi rąk zabrakło. Małymi porcjami.
Foch "po" trwa krótko - po umyciu kociej buzi językiem przez kota
już nie ma po nim śladu.
:smokin:

Marcelibu, czekałam na właśnie taki Twój post :ok:

Horek, przeczytaj co napisała Marcelibu 5 razy i do dzieła dziewczyno

Tu nie ma co się z kotem handryczyć, tylko capnąć mocno i albo z tubki albo ze strzykawki podać do pyszczydła i szlus. No ale Ty pewnie znowu za delikatna jesteś :ryk:

.
To ma pomóc przede wszystkim Julkowi :ok:

kwinta pisze:To ma pomóc przede wszystkim Julkowi

Otóż to!

No macie rację Dziewczyny

Dla dobra kotów czasami trzeba coś zrobić na siłę i tyle.

A ja zostałam sama w Polsce. Mój mąż wyjechał dziś za granicę... Zostałam sama w domu, mam zepsute auto (w przyszły piątek daję do mechanika), od poniedziałku zaczynam staż i będę dojeżdżać 30km autobusem. W sumie koty będą 11 godzin same. Biedaczki moje... :201461

Śpią cały czas, takie kluski z nich :mrgreen:

Na mojej głowie jest wyrobienie paszportów, zaczipowanie, zaszczepienie na wściekliznę i przypominające szczepienia.
Dam radę.

Pewnie, że dasz radę. Nie wątpię w to ani przez chwilę :ok:

Paula, a jak udaje Ci się podać pastę kotkom ? Smarujesz łapki czy wyciskasz do pysia ? :lol:

[*] Presia-trzyłapka i Julian- głuchy brytyjczyk

Kto przegląda forum