Hej Moli!
Nie mam dobrych wieści

Mamy problemy z Juliankiem.
Dziś mój mąż pojechał z nim do weterynarza (ja zostałam w domu, bo ciągle ryczałam jak najęta). Wczoraj aż nie mogłam spać, bo bardzo się przejmowałam... Juluś znów ma zapalenie dziąseł, bardzo brzydko pachnie mu z pyszczka. Robiliśmy test na białaczkę. Wyszedł ujemny- ja wiem, że to nie daje pewności 100%, że jej nie ma, ale jakby wyszło dodatnie to już byłoby pewne... A tak to mam dużo nadziei, że to nie to. Juleniek ma znów koci katar

Biedy mój mały robaczek źle oddycha, podności główkę do góry gdy leży na brzuchu.

Śpi z nami, widać, że jest bardzo z nami zżyty. I jestem tak okrutnie zła na los- dlaczego gdy pokocham zwierzę to ono choruje? Już 2 razy w tym roku straciłam kota, nie dam rady pożegnać kolejnego

Jestem roztrzęsiona, bo tak bardzo się boję... Juluś miał robioną morfologię, ale wyniki będą w poniedziałek ( mąż był u weta, który zawozi próbkę do innej kliniki). Na poniedziałek Julian jest umówiony na czyszczenie ząbków z kamienia. Jeśli to nie pomoże i nie będzie poprawy to będziemy je wyrywać... Dostałam ten cholerny staż i tak strasznie się boję, że zostanę z tym sama... Będę musiała mieszkać w Polsce 4 miesiące bez męża. Jak ja sobie z tym wszystkim poradzę- nie mam pojęcia :

Wyć mi się chce... Wiecie jaka jestem słaba psychicznie. Jak ja sobie dam radę jak Julian będzie miał wyrwane ząbki, będzie go bolało, kroplówki, podawanie leków... Nie wiem! W poniedziałek będzie miał też przepisane leki na oczka (znów ma zapalenie...). I te wszystkie objawy właśnie wskazywały na białaczkę. Ma też powiększony węzeł chłonny, bo sama mu wybadałam, to wiem. Teraz wet zadecydował, że najpierw wyniki badań morfo, zobaczymy na czym stoimy i wtedy będziemy działać. Mój kiciuś musi jeszcze trochę pocierpieć... Gdybym poszła osobiście to żądałabym aby dał coś Julkowi już teraz- choćby przeciwzapalnego, ale wet wie na pewno lepiej. Ja podchodzę do tego wszystkiego emocjonalnie- zbyt emocjonalnie.
Kocham tego kota nad życie. Dziś obudził mnie o 6:30 i musiałam wstać dać mu jeść

Wcześniej leżał mi na poduszce jak zawsze- tak uroczo. Obudził mnie łaskocząc w twarz wąsami. Jest to nieznośne, ale kocham to. I naprawdę żałuję, że te dwa dni spędził w schronisku, bo ja się wtedy poddałam. Tak strasznie tego żałuję. Teraz staram się mu to wynagrodzić. Przyjechał do domu i był taki roztrzęsiony i przerażony. Ślinił się niesamowicie ze stresu. On bardzo , ale to bardzo przeżywa zastrzyki, bo nie słyszy- nie rozumie o co w tym chodzi. Myśli, że ktoś robi mu krzywdę i tyle. Ale gdy wyszedł z transporterka to poszedł prosto do miseczki, bo był głody (nie jadł przed badaniami od 7 rano). Teraz leży mój słodki Julianek i odpoczywa. Trzymajcie za nas kciuki! Za niego- aby wszystko było dobrze i za mnie- abym była silna!
edit:
Mój mąż zawiózł osobiście próbkę do badania i już mamy wyniki. Jest lepiej niż było ostatnio (09.05). Julian ma nieprawidłowe MPV i troszeczkę za mało erytrocytów (ostatnio były w normie). Ale w poprzednim badaniu miał wiele nieprawidłowości (hemoglobinę, hematokryt, MCV, MCH, LYM%, MONO%, Gran% i trombocyty. Teraz to wszystko jest w normie.
teraz erytrocyty ma 6,01, a norma to 6.5-10
MPV ma 9,1, a norma to 12-17
niski poziom erytrocytów może świadczyć o anemii, ostre lub przewlekłe utraty krwi, niedoboru żelaza i wit. B12, chorobie nerek (wykluczone już), przewlekłym stanie zapalnym , uszkodzeniu lub upośledzeniu czynności szpiku kostnego.
niski poziom MPV - średnia objętość krwinki - zmniejszone wytwarzanie krwinek w szpiku kostnym
Zdjęcia tradycyjnie:
1. Taki mieliśmy księżyc piękny

2, Tu Julek zaczepiał łapkami Presię, która sobie odpoczywała. Stół jest Juliana, do Presi należą krzeszła


3. Julian w upalne dni

4. Presia i wspólny karton, o który koty się biją

To ich nowy "hit". Poza Presi godna księżniczki


5. Tak spały dziś gdy już je nakarmiłam (w tle śpi mój mąż

, może mnie nie zabije za ten "ekshibicjonizm" ) Po jedzeniu potuptały z powrotem w pościel
