Źle w końcu skończę, dostanę zawału albo nie wiem czego...
W czwartek miała nas odwiedzić Pani zainteresowana adopcją Stefana i Krysi. Pani chciała poznać Krysię i sprawdzić czy kotka nie będzie przed nią uciekać. Wiedząc, że Krysia z pewnością nie wybiegnie gościowi na powitanie założyłam jej we wtorek obrożę feromonową, bo wiele osób mówi, że one pomagają na stres.
Ja nie jestem do nich przekonana i nie zauważyłam specjalnie różnicy w zachowaniu młodej przez te parę dni.
I teraz już na pewno nigdy czegoś takiego nie założę żadnemu kotu...
Byłam dzisiaj w pracy cały dzień. Moja mama ok. 17 poszła do mnie do domu nakarmić kociaki i trochę z nimi posiedzieć. Zadzwoniła do mnie, że coś się Krysi stało, że ma otwartą buzię i w ogóle dziwnie się zachowuje. Mama złapała jakoś Krysię i dopiero wtedy zauważyła, że obróżka zacisnęła się kotce w buzi, a ona sama była cała we krwi
Na szczęście udało się zdjąć obrożę i krew przestała kapać, a Krysia do mojego powrotu odsypiała w spokoju stresy.
Ale jak wróciłam po 20 to Krysieńka wyglądała koszmarnie, ciałko w brązowe plamy a nos brunatny. Czyściłam ją i czyściłam, aż się biedulka wtuliła we mnie i rozmruczła
