Całe długie życie nie lubiłam wody i wydawało mi się , że nie potrzebuję. Poza kawą pijałam przegotowaną. I mi się odmieniło. Poczytałam o tym, jak i czy w ogóle , przegotowana nawadnia. Poczytałam o składach mineralnych . Itd. I już piję. Trochę - głównie rano , z cytryną.
Zioła piłam bardzo długo i różne. Też przemyślałam. Owszem, od czasu do czasu tak, ale nie codziennie. Wyszło mi, że zioła są jednak lekiem - przy jakichś niedomogach i innych takich potrzebach. I tak mam zamiar je traktować.
Ale listki mięty są fajne wrzucone do czegoś , do wody znaczy się . Rumianek też jest fajny, ale również bez przesady.
A, zabrakło mi szamponu. Umyłam włosy byle jak zaparzoną mydlnicą z lukrecją. Miłe to jest.
Aia, o 10.00 ??
A o której poszłaś spać?
Otwórz się na tego gołębia
Niestety obudziłam się za wcześnie i czułam się głupio na samopoczuciu, jak wstałam jak zwykle o 6.00, ale udało mi się wyjść dzieki temu na tyle wcześnie by się przelecieć. Uwierzyłam , że codziennie ma być cieplej - dziś nie było- do 10 było fajnie. Owszem jest te 32 w cieniu, ale też wiatr i chmury. Tyle, że ten wiatr jakiś taki .. ciepły
Nie rozumiem kotów

Jeszcze rano jakoś się zachowują, ale wygląda na to, że mam więcej energii od nich - prawie ich nie ma. Leżą po kątach, Morela za narzutą fotela, głupek Migdał za monitorem

- i wygląda, że wcale nie szukają chłodu, więc wcale nie dziwne, że są śnięte.
Ma być 40 st. ?? No, bez przesady, kurcze. Tyle to jednak za dużo
Taaaa.. bierząca woda.. rzeczka górska.. i MORZE - ech..
Bez ratownika.