W domu pobieranie moczu jest mniej stresujące (bo nie trzeba kota specjalnie ciągać do tego "znienawidzonego" weta), ale taki mocz nie zawsze daje wiarygodne wyniki i w przypadku wysokiego miana bakterii najlepiej jest go powtórzyć.
Specjalne żwirki powinno dać się kupić u weta. Moim zdaniem to strata pieniędzy. To jest garstka żwirku za 30zł i też nie każdy kot będzie chciał się do czegoś takiego załatwić. Oczywiście wynik może wyjść tak samo fałszywy jak przy pobieraniu "na łyżkę".
Złapanie sików jest bardzo proste. Najlepiej zabrać kuwety na noc, mieć już przyszykowany pojemniczek i łyżkę. Rano kot będzie marzył tylko o tym, żeby się wysikać (mnie moje budzą ok. 5-6 skrobaniem w kuwetę) i jak już zacznie to nie skończy. Można podnieść lekko za ogon, żeby trochę wstał. Niektóre koty trzeba do tego przyzwyczaić. Najpierw po prostu być przy nich jak się załatwiają, później oswajać je z łyżką, a na końcu łapać szczocha, żeby nabrać wprawy

Badanie moczu jest na tyle tanie, że warto robić je profilaktycznie (przynajmniej raz w roku). Z moczu można się dużo o zdrowiu kota dowiedzieć, a nie trzeba go ciągać do weta specjalnie.