AYO pisze:Czy byłaś w Behemotowie?

W nocy nie było wiatru - podzieliło się. Raz wiatr, raz księżyc
Byłam, byłam, okazało się, że wcześniej też byłam, ale Twoje wizyty na własnym wątku odbywają się z taką częstototliwością, że można zapomniecć.
Aia, ja też sie zawsze zastanawiam, czy te ptaszory wylatują czy przylatują, i w którą stronę to robią.
Na balkonie mam ostatnio znowu stado wróbli. I tym podobnych wróblowatych. Kolejny 'miot' już. Grube, puchate kulki, wielkości rodziców, bez cienia wstydu i współczucia , drą japy dziobate. Piją i jedzą też same, ale jak tylko mają pusty dziób to go wykorzystują do wrzasku.
Pełnia była piękna! Księżyc wyglądał jakby własnym światłem świecił.
Ponieważ fizjologia mnie zmusiła do obudzenia się i wstania, to polazłam do okna się przyjrzeć.
Pamiętam dwie pełnie nietypowe całkiem [pewnie było ich więcej, tylko je przespałam] - raz we Wrocławiu-Leśnicy, gdzie była jeszcze słaba zabudowa, wyszłyśmy późno z koleżanką , a tam... obok budynku, OBOK, nie nad , wielka kula. Wrażenie było niesamowite , w pierwszej chwili nie wiedziałyśmy co to jest. Księżyc był nisko i zupełnie nieprawdopodobnej wielkości.
Drugi raz , bardzo dawno temu, jechałam samochodem nocą. Jasna noc , pełnia. Ale tak jasno, że można było spokojnie wyłączyć światła - no, normalnie jak w dzień.
Musze poszukać tych zjawisk w internecie.
Trochę mi ta obecna pełnia zrekompensowała brak ostatnio widoczności Wenus, do której czuję sie przywiązana
