Dobra, czas kończyć tę Andaluzyję, bo nie zdążę do kolejnej wycieczki

Z Conil wybraliśmy się, między innymi, do Kadyksu i Gibraltaru i przyznam się bez bicia, że nie pamiętam, dokąd jeszcze.
Kadyks zapadł mi w pamięć z kilku powodów.
- masa psich kup na ulicach. Ponoć nie tylko psich, bo kilka lat później wprowadzono tam zakaz sypania ryżu podczas ślubów, ze względu na plagę gołębi (od negatywów zaczynam, potem będzie nieco lepiej).
- w Kadyksie na dobre dotarła do mnie moja niechęć do Kościoła Katolickiego. Weszliśmy do katedry, to był 1 listopada, natychmiast zaczęła się jakaś msza, ale było bardzo mało ludzi. Żeby nie przeszkadzać a zarazem obejrzeć katedrę, zasiedliśmy w bocznej nawie i tam sobie po ścianach i sufitach patrzyliśmy. I nagle, wśród tych moich cudownych wakacji ze świeżo zakochanym TŻtem, dotarły do mnie słowa "Spowiedzi powszechnej" moja wina, moja wina, moja bardzo wielka... No jaka, kurka wodna, wina? Co ja Wam takiego zrobiłam? Na wakacjach jestem, wyrwałam się z zimnej Polski, cudnie jest jak mało kiedy, no wiem, że uprawiam seks przedmałżeński ale - do diabła - nie psujcie mi radości życia!" I się obraziłam już na dobre. Nie mam charakteru męczennicy, co to to nie. Ale katedra była ładna.

- w Kadyksie byliśmy w barze poświęconym Camaronowi. Bar był bardzo klimatyczny, chociaż wtedy pojęcia nie miałam, kto zacz ten jego patron. Na ścianach wisiały plakaty, zdjęcia i oczywiście z głośników leciała odpowiednia muzyka. Że Camarón de la Isla był (zmarł w 92 roku na raka płuc w wieku 41 lat) i do dziś jest chyba najsłynniejszym autorem i śpiewakiem flamenco i pochodził z Kadyksu dowiedziałam się później, to nic. Grunt, że już zawsze w drodze na wakacje (nawet na te jednodniowe wypady) słuchamy flamenco w samochodzie. W innych okolicznościach tej muzyki nie trawię
- w Kadyksie był park z cyprysami w kształcie lodów na patyku i wieeeeelkim stadem dużych, puszystych i - co najważniejsze - wysterylizowanych kotów.

- oraz fikusy w kształcie ten-tego.

Z mniej magicznych rzeczy, fort wysunięty w morze (w ogóle całe to miasto to była jedna wielka forteca), ale niestety zamknięty i piękne okafelkowane klatki schodowe, wprawdzie istnieją dużo piękniejsze, ale wtedy o tym nie wiedziałam


i niewiele więcej pamiętam
