YBeni, dzięki za kciuki. Kicuki, to zawsze dobry pomysł i znacznie poprawia samopoczucie.
Arcana, cieszę się, że mamy podobne poglądy na lubienie kotów. Niestety ludzka interwencja w zwierzęcy wygląd często jest nie do uniknięcia. Patrzę czasem ze współczuciem na kudłate pieski, którym sierść zasłania cały świat i pozbawia możliwości normalnego patrzenia. Osobiście nie cierpię mieć włosów w oczach, więc upraszczam sprawę i myślę, że każdemu to przeszkadza. Niektóre zwierzęta po prostu potrzebują różnych zabiegów, dla ich własnego dobra. Moje koty wymagają czesania. Jeśli bym to zaniedbała, to porobiłyby się im kołtuny, co jest przecież dla zwierzęcia bardzo nieprzyjemne. Przyznam szczerze, że podczas szczotkowania, czeszę je także pod włos, żeby dobrze wyczesać luźny podstrzesze. Jeśli tego nie zrobię, to kot to sam zrobi, tylko, że może się przy okazji zatkać własnym puchem. Nie zauważyłam żadnych zachowań, które świadczyłyby o tym, że to dla kota jest nieprzyjemne. Może dlatego, że towarzystwo jest od małego przyzwyczajone do regularnego czesania futerka. Kąpiel kota przed wystawą jest niestety niezbędna. Moje nie lubią, jak im czasem muszę umyć pupki, więc nawet trudno mi sobie wyobrazić kąpiel całego kota... A Florcię zdecydowanie powinnam wystawić, chociaż nie ma takiego obowiązku. Ale od 2016 roku FIFe wprowadza licencje hodowlane. Na wystawie może łatwiej będzie znaleźć idealnego kandydata do łapki...
Obecnie na wystawach kotów rasowych spotyka się niestety tylko pojedyncze koty perskie. Najwięcej jest MCO i BRI. Ragdolle też bywają silnie reprezentowane. Nie wolno używać dużo pudru na sierść, sędziowie zwracają na to uwagę.
Kasiu, mam nadzieję, że miałaś udany urlop. Tak myślałam, że odpoczywasz i dlatego się nie pojawiasz.
Ilianek i Judysia to rzeczywiście przepiękne koty.
Oddałam samochód do majstra. Musiałam złożyć reklamację niedawno naprawianej maglownicy, bo znów był wyciek płynu do wspomagania układu kierowniczego. Jeżdżenie autobusem ma tę zaletę, że nie ma potrzeby skupiania się na drodze i można poprzyglądać się ludziom przez pewien czas. Potem musiałam się skupić na uspokajaniu własnego żołądka. Pod koniec drogi do pracy, stanął obok mnie pewien pan i oddychał, rozsiewając zapach karbidu, kiełbasy i papierosów... Załatwiłam samochód zastępczy, lekko potłuczony, ale sprawny. Wszyscy kierowcy mają się przede mną na baczności, przepuszczają mnie chętnie, albo sprawnie omijają. Czasem dobrze jest wyglądać na zatraceńca.
Kupiłam też dzisiaj piękny niebieski kocyk, który miał stanowić tło do zdjęć. Tyle, że nikt, oprócz mnie na nim nie chciał siedzieć.