Tyle się dzieje, że nie mam kiedy pisać.
Rano zrobiliśmy przeszukanie okolicy, gdzie znaleziono małego łaciatka. Najpierw ustaliliśmy kto się opiekuje opuszczonym domem po zmarłym mężczyźnie. Okazało się, że jego siostra, mocno leciwa dama mieszkająca w tejże wsi. Udzieliła nam zgody na przegląd pomieszczeń gospodarskich i stryszku domku. Obok tego domu jest wiejski sklepik i szczęśliwym trafem okoliczności był tam pan, który w sprawę kociaka był zaangażowany. Opowiedział, że to on osobiście wyjął kociaka z rynny opuszczonego domu, bo siedział tam i bardzo płakał. Kot płakał. On pił piwo.
Po wielu emocjach i wyczynach wręcz kaskaderskich udało nam się dostać na stryszek. Jedna drabina w trakcie pękła pod ciężarem wchodzącego co stworzyło sytuację jak na filmach grozy. Druga okazała się za krótka i trzeba było się podwiesić i podciągnąć. Jeszcze trochę i zapiszę się do Julinka. Przeszukaliśmy stryszek, stodołę, oborę, jakieś komórki. Czmychnął nam tylko jakiś kociak młodziak, a w stodole znaleźliśmy martwego maluszka, bardzo podobnego do naszego łaciatka. Może po śmierci tamtego malucha mama przeniosła rzeczonego na stryszek? Tego już się nie dowiemy. Generalnie, podsumowując, pan - koneser zimnych trunków wymienił się ze mną nr tel i obiecał, że jeśli jeszcze jakieś maluszki tam znajdzie to do mnie zadzwoni.
Później pojechaliśmy na działki wypuścić kocurka łobuza. Zrobiłam mu zdjęcia i trzeba go poogłaszać. Byłby świetnym kocim jedynakiem, to miły kotek. Dla ludzi.
Dwukrotnie byliśmy też w byłym miejscu zamieszkania piątki maluszków. Za pierwszym razem dom zamknięty na głucho. Pojechaliśmy więc wieczorem ponownie. Okazało się, że pan trafił do szpitala, dlatego nie mógł otworzyć. Przechodząc do sedna, dostałam się w końcu na dobrze mi już znany strych, nastawiłam łapkę i po chwili złapałam mamę maluszków. Do transportera zabrałam też drugą kotkę. Rano będą zabiegi jeśli weci je zakwalifikują, bo strychowa kotka ma cycuchy z mlekiem chyba jeszcze. No, zobaczymy.

mama maluszków

,,druga mama"
A maluszki? Wypuszczane są na taras. Wszystkiemu się dziwią, bo takich zabawek na strychu nie mieli






zuzia96 pisze:O Mateńko

ale Ci się trafił wysyp maleńtasków. A na zdjęciu to chyba jeszcze nie wszystkie, prawda? tak jakby mi jednego rudaska brakowało

Imponująca spostrzegawczość.
Nie mam sił, idę spać.