Dyżur upalny - dziękuję Anetce za podjechanie i podanie leków wszelakich.
Kinia nie miała nic w kuwecie oraz nie chciała jeść. skusiła się raz na Applawsa, drugi raz wzgardziła. Kazię musiałam przenieść do klatki po środku, bo jak była na przeciwko Kini, to Kinia na nią strasznie syczała.
Kazia bardzo ładnie jadła Applawsa, ale najpierw puściła pawia z takiej jakby flegmy, czyli pewnie z tej wydzieliny, co jej się gromadzi i później już normalnie jadła, więc jej kocyk jest znów do prania, czeka w pralce na wypranie.
Balbinka też się super pożywiła tym Applawsem, aż żałowałam, że były tylko dwie puszeczki. Zgłaszam zapotrzebowanie na tę karmę.
U Sugar znów nie było kupy, jak ja mam dyżur, to nigdy nie ma kupy - nie zauważyliście tego?
Bracia De schowali sobie tę miskę z suchymi pod kocyk. Szukałam jej chyba ze dwie godziny, aż mi Dyzio pokazał, gdzie schował.
I nie wiem komu mam dziękować, ale sprzątałam dziś klatkę po Sugar, która już przecież na ogólnym od jakiegoś czasu, no ale okej, może się komuś nie chciało kocyków do pralki włożyć, ale to, że kuweta od tylu dni stała nie sprzątnięta, to po prostu przegięcie!
Bo to, że ktoś zostawił pusty kartonik po pasztecikach gourmeta (no właśnie - nie ma gourmetów - również zgłaszam zapotrzebowanie, nie wiem, co jutro zje Sugar...) na półce w kuchni, jeszcze ofoliowany, to już nie wspomnę.
No jakoś tak mnie dziś frustrat złapał. Może dlatego, że w naszej kociarni są same fajoskie koty i jak to możliwe, że one jeszcze nie mają swoich domów?

Przepraszam, napięcie mam...