Eee, Gibraltar i mnie nie urzekł, okolica mocno przemysłowa a w porcie w dole widać było plamy z paliwa

Zaliczony, by było blisko, na górę wjechaliśmy kolejką, ja mam lęk wysokości, a widoki na Afrykę były podobne z jakiegoś punktu widokowego. Muszli za to było tam zatrzęsienie, chyba z pięć kilo zebrałam

połowę wzięłam do Polski, połowę mam i nie oddam. Ale dużo bardziej urzekł mnie przylądek Trafalgar, chociaż była to po prostu latarnia morska na bardzo szerokiej, piaskowej plaży. I takie lasy jak zielona kołdra, wtedy nawet nie wiedziałam, że to jest jakiś park. Szkoda.
Ale generalnie Andaluzja cudowna była, byliśmy tam końcem października a jeszcze się z krótkim rękawem chodziło. To były moje najpiękniejsze wakacje ever. Piękne plaże, flamenco lecące cicho w opuszczonych już o tej porze roku knajpach, tanie, pyszne jedzenie, białe miasteczka, opuncje porastające pobocza... mieszkaliśmy w Conil de la Frontera, które w sezonie zmienia się w zatłoczony kurorcik, a wtedy nie było nikogo, nikogusieńsko. I mieliśmy mieszkanko z widokiem na ocean, jedliśmy kolacje na tym tarasie

Kadyks też był piękny. Nie wiem, co w tym było, chyba kolory - ciemnobłękitne niebo, żółtobiały piasek, białe, aż rażące w oczy domy, fioletowe bugenwille....