Wasylisa pisze:MamaGiny i Kazia, przestańcie tłumaczyć tę niedojrzałą i zakompleksioną osobę. I absolutnie nie namawiajcie nikogo (to prośba "na zaś") do pomagania jej finansowo, np. w postaci zrzutki na weta. Dla mnie pomaganie komuś takiemu to jak "pomaganie" alkoholikowi: kładzenie spać zamroczonego i dzwonienie rano do pracy, że "gorączka". Nie pomoc, a utrzymywanie patologicznego statusu quo.
Osoby niezamożne, ale odpowiedzialne zachowują się inaczej: albo są na tyle wiarygodne, że mają kredyt u weta, albo zwracają się po pomoc do fundacji, które za nie poręczają lub zakładają pieniądze - a potem takie osoby same organizują zbiórkę, bazarki itd.
Porównajcie sobie choćby z tym, co się dzieje u [b]Bunio&Daga[b/]. Tam jest właścicielka zwierząt chora na raka, dwa razy starsza chyba od Milki, mieszkająca na zadupiu (w porównaniu z Wadowicami). I jakoś nie ma histerycznych postów "zabierzcie ode mnie tego potwora".
Nie mam zamiaru Cie namawiać
ja akurat znam te sytuację bardzo dobrze- szukając możliwości sterylek i skorzystania z PS pytałam KAŻDEGO wadowickiego weta o możliwość negocjacji cen (tam 250-300) żaden nie zgodził się na przelew, żaden nie obniżył ceny - efekt - koty jechały do Krakowa, bądź niektóre brałam do Katowic
ceny za usługi weterynaryjne są dużo wyższe, nikt nie zgodzi się na odroczenie zapłaty
żeby wystawiać bazarki trzeba coś niecoś mieć by je wystawić
co do adopcji, mogę pomóc ze zdjęciami jak będę tam w sierpniu, mogę powystawiać na olx
w Wadowicach nie ma żadnej fundacji do której można się zwrócić, szukałam pomocy w sterylizacji wiejskich kotów, nie ma szans
bezdomne zwierzaki trafiają do schronu w Zakopanem, tam też przypuszczam trafił by pies jeśli przejęłoby go miasto ( w co wątpię, nikt nie weźmie czyjegoś psa)