Aniu, nigdy nie schładzaliśmy jeża ... ale gdyby była taka konieczność (w sensie, że obniżanie temperatury poprawiałoby jego stan), to próbowałabym kąpieli w chłodnej, ale nie zimnej wodzie. Takiej trochę chłodniejszej od jeża i nie głębokiej, tylko takiej, żeby mógł w niej brodzić. Tak najefektywniej schładzają się nasze psy.
Fleur, czy Tu wiesz, że ten biedak nie ma jeszcze imienia

Tymczasowo został Wolszczakiem. Nie wygląda źle i przyspieszenia ma niezłe - jest bardzo dziki. Zjada tylko wtedy jak jest absolutny spokój. Niestety weszłam do pomieszczenia, jak konsumował i tak uciekał, że o mało nie rozbił się o domek. Jak na razie nie widać nic niepokojącego. Poobserwujemy go trochę, bo zauważyliśmy, że w słońcu wylegują się jeże, u których w badaniach wychodzi chora wątroba. Ale też były dużo chudsze. I oczywiście każda informacja o wiewiórkach się przyda...
...bo na wiewiórkach znamy się, jak krowa na gwiazdach

Fistasza przyjęliśmy tylko dlatego, że leżał pod drzewem prawie dobę bez mamy, była niedziela wieczór, więc uznaliśmy, że nasza skromna wiedza o ssaczych oseskach wystarczy. Więc nie powiem Wam, jak maluch się czuje, bo zwyczajnie nie wiem - moim zdaniem nie najlepiej. Ale żyje, a przynajmniej żył, jak ostatnio do niego zaglądałam. Był u weta, został nawodniony, karmię ( z trudem), masuję (to lubi

) ... Otworzył jedno oko. Z jeżami jest o niebo łatwiej ...