Moje koty XVII. Rysia - guz listy mlecznej :(

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 13, 2015 10:42 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

jozefina1970 pisze:
Regata pisze:edit: Józefina, z patentem, czy bez, jeśli nie ma się własnej łodzi, to płacić trzeba za czarter.

Chrzestny ma wypasiony jacht :-)
Tylko, powiem Ci (no wiem, rozbestwiona jestem, dobić mnie trzeba), że poczułam wiatr pełnomorski w żaglach i "szuwarowe" jakoś mnie mało zaspakaja :twisted:
(...)

Ograniczenie dotyczy tylko wielkości łodzi, nie akwenu :-)
Maja [2005 - 2017] i Gucio [2007 - 2017], Luśka i Tygrysek
Obrazek Obrazek Obrazek

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=40312
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67449

Regata

 
Posty: 7025
Od: Pt sie 26, 2005 18:46
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Pon lip 13, 2015 10:42 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

Regata pisze:Parę lat temu zrobiłam kurs, egzamin i mam patent.
Rok później wprowadzono przepis, że do żeglowania "szuwarowego" nie trzeba mieć patentu :-), więc dziewczyny możecie pływać.
"Nie posiadając żadnych uprawnień można pływać jachtem żaglowym o długości całkowitej nie przekraczającej 7,5m lub jachtem motorowym z silnikiem o mocy nie przekraczającej 10kW (ok.13KM). Jacht żaglowy może być wyposażony w dowolnej mocy silnik pomocniczy"
Nie żałuję jednak, że ten patent zdobyłam i zrobiłam kurs - nauczyłam się tam wielu rzeczy, których nie znałam z pływania ze znajomymi.

edit: Józefina, z patentem, czy bez, jeśli nie ma się własnej łodzi, to płacić trzeba za czarter.

Ale to chyba dotyczy śródlądzia i żeglugi przybrzeżnej.
Brat ostatniego egzaminu (kapitańskiego) też nie zdawał, bo już się zmieniły przepisy i wystarczył udokumentowany staż; a, że właśnie wtedy wrócił z rejsu na Horn i Antarktydę, więc z pełnym szacunkiem patent mu wydano :wink:
Przy odbieraniu łodzi od właściciela gość sprawdzał uprawnienia. Co ciekawe w Grecji ani w Chorwacji nie sprawdzali, bo tam nigdy nie było systemu uprawnień - po prostu zakładają, że jeśli ktoś czarteruje, to wie jak się z jachtem obchodzić i co robić na wodzie.
Ja byłam na kilku obozach żeglarskich połączonych z kursami, więc teorię oraz praktykę znam, ale nie chciało mi się zdawać egzaminów.

ps. Sorry, coś się pozajączkowało i post poszedł kilka razy :roll:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 16, 2015 20:39 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

W nawiązaniu do "smrodów" z politycznego jeszcze :wink:
Rozumiem, że ktoś może nie lubić zapachu róży, ale nie jest to bynajmniej najgorszy ze znanych mi kosmetycznych zapachów.
Zdecydowanie najgorszym były duchi produkcji radzieckiej o nazwie "Biełyj bez".
To było coś niewyobrażalnego :strach:
Ja bym je osobiście zakwalifikowała do kategorii broń biologiczna albowiem mam, graniczące z pewnością podejrzenie, że gdyby zostawić gdzieś otwartą buteleczkę tego specyfiku o pojemności 25ml, to w krótkim czasie doszłoby do wyniszczenia wszelkich form życia w promieniu 100m co najmniej :201435

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lip 16, 2015 21:00 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

To oczywiście kwestia indywidualna. Ale nic w życiu nie śmierdziało mi tak, jak bułgarski olejek różany, zgroza :strach:
I nawet te ruskie perfumy nie były tak duszące, koszmarne, no co ja mówię - najnormalniej w świecie śmierdzące.
A wiem co mówię, kolega wypił buteleczkę ruskich perfum "Roza wietrow" w zamian za dwa proste wina. Niedobrze mi lekko było gdy aromat z koniakowego kieliszka rozszedł sie po mieszkaniu, ale to i tak się miało nijak do owego specyfiku południpwych braci Słowian :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 17, 2015 8:18 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

Ale za to jaki trwaly! :idea:
Az poszlam powachac pamiatkowa drewniana szkatulke, w ktorej w latach 70 Mam przechowywala fiolki z bulgarskim olejkiem rozanym, co obficie przesycilo ja ta straszna wonia, i jeszcze cien zapachu da sie wywachac :P

Ruskie duchi "Biełyj biez" pamietam doskonale-w Smigus- Dyngus wraz z kolezanka napelnialysmy nimi plastikowe jajka-sikawki i podstepnie spryskiwalysmy przechodniow 8)
Czy to sie podciaga pod zbrodnicze stosowanie tortur, czy broni chemicznej? :P
Obrazek
"Il n'y a pas de chat ordinaire" (Colette)
Trójkot - Puszek i Szatony

Birfanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 18698
Od: Pon lip 06, 2009 9:48

Post » Pt lip 17, 2015 8:26 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

Birfanka pisze:Az poszlam powachac pamiatkowa drewniana szkatulke,

Mam takie drewniane fiolki - jeszcze pachną :-)
Z tym, że ja akurat uwielbiam wszystko, co różane. A za różaną konfiturę i nalewkę (szczególnie) dałabym się krajać w plasterki

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt lip 17, 2015 8:45 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

Tez uwielbiam zapach rozy, ale bulgarski olejek rozany ma specyficzny wlasny zapach, nie przypomina swiezej rozy.
O, woda rozana za to pachnie jak swiezy kwiat :1luvu:

Konfiture i nalewke tez lubie (a w Lancucie produkuja rozany Rosolis, znasz? http://www.polmoslancut.com.pl/nowa/rosolisy.htm ).
Grycan mial rozane lody :1luvu:
Obrazek
"Il n'y a pas de chat ordinaire" (Colette)
Trójkot - Puszek i Szatony

Birfanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 18698
Od: Pon lip 06, 2009 9:48

Post » Pt lip 17, 2015 9:25 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

Nienawidzę wszelkich zapachów różanych oprócz świeżych kwiatów. Jak tylko poczuje taki zapach od kogoś to od razu bym się ewakuowała. :strach:


Zeska od przedwczoraj prawie nic mi nie chce jeść :( Chuda się zrobiła przez ten czas po operacji, sierść zaczyna się robić brzydka i zmierzwiona. Boję się, że nie mamy miesięcy, a tygodnie może tylko ...
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Pt lip 17, 2015 9:40 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

Czyli w ocenie cudu bułgarskiej kosmetyki jesteśmy raczej zgodne :lol: I faktycznie, jest to zapach (nieprofesjonalnie zwany smrodem), którego trwałość jest porażająca, albo może przerażająca. Z drewnianych opakowań niczym się tego wywabić nie da.
A z zapachem różny nic wspólnego to nie ma :x
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 17, 2015 9:43 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

AgaPap pisze:Zeska od przedwczoraj prawie nic mi nie chce jeść :( Chuda się zrobiła przez ten czas po operacji, sierść zaczyna się robić brzydka i zmierzwiona. Boję się, że nie mamy miesięcy, a tygodnie może tylko ...

Strasznie mi przykro :cry:
A może ona ma po narkozie jakiś skok mocznika? Starszy organizm nie tak łatwo sie regeneruje i Zeska może mieć z tym kłopot. Może to nie najgorsze, może wystarczy wspomóc kroplówkami?
Nie wiem, tak sobie myślę. Nie wiem czy robiłaś jej badania krwi po operacji? Może warto sprawdzić?
Za Zeskę i za Ciebie mocne, mocne kciuki :ok:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 17, 2015 10:37 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

Tak olejek różany to najstraszniejszy smród. I jeszcze pjerfum Maki ruski mojej mamy pamiętam, równie straszny smród.
Różaną wodę, nalewkę i cukier uwielbiam. W tym roku nie będzie, choć tutaj gdzie teraz mieszkam rosną krzewy dzikich róż.
Biedna Zeska :( , :ok: za koteńkę.
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lip 17, 2015 10:53 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

casica pisze:
AgaPap pisze:Zeska od przedwczoraj prawie nic mi nie chce jeść :( Chuda się zrobiła przez ten czas po operacji, sierść zaczyna się robić brzydka i zmierzwiona. Boję się, że nie mamy miesięcy, a tygodnie może tylko ...

Strasznie mi przykro :cry:
A może ona ma po narkozie jakiś skok mocznika? Starszy organizm nie tak łatwo sie regeneruje i Zeska może mieć z tym kłopot. Może to nie najgorsze, może wystarczy wspomóc kroplówkami?
Nie wiem, tak sobie myślę. Nie wiem czy robiłaś jej badania krwi po operacji? Może warto sprawdzić?
Za Zeskę i za Ciebie mocne, mocne kciuki :ok:


Po operacji jej nie robiłam, ale ona prawie je ale sporo pije więc i raczej nie wygląda na odwodnioną. Innego kota zapakowałabym już w transporter i do weta ale dla niej to jest ogromny stres i nie wiem czy gorzej nie zniosła tych 3 wizyt u weta w przeciągu 2 tygodni czy operacji. Ze względu na stopień złośliwości guza wetka nie dawała nam długiego czasu. A ja się teraz zastanawiam czy ten guz to nie był przerzut, a główny jest w środku. Bo od końca marca gdzie też nam przestała jeść na parę dni nie wiadomo czemu do operacji wyszło, że schudła kilogram, czego specjalnie nie było widać po niej. Chociaż od zeszłej jesieni już widziałam zmiany delikatne w wyglądzie ale składałam je na karb wieku. Może to już wtedy się coś zaczęło. A może jej pani ją potrzebuje. :(
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Pt lip 17, 2015 11:12 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

casica pisze:
AgaPap pisze:Zeska od przedwczoraj prawie nic mi nie chce jeść :( Chuda się zrobiła przez ten czas po operacji, sierść zaczyna się robić brzydka i zmierzwiona. Boję się, że nie mamy miesięcy, a tygodnie może tylko ...

Strasznie mi przykro :cry:
A może ona ma po narkozie jakiś skok mocznika? Starszy organizm nie tak łatwo sie regeneruje i Zeska może mieć z tym kłopot. Może to nie najgorsze, może wystarczy wspomóc kroplówkami?
Nie wiem, tak sobie myślę. Nie wiem czy robiłaś jej badania krwi po operacji? Może warto sprawdzić?
Za Zeskę i za Ciebie mocne, mocne kciuki :ok:


Nasza Szprotka tak miała po operacji.
Nie chciała nic jeść, siedziała tylko nad miską i piła, piła...
Więc szybko do lecznicy, krew, wyniki, mocznik masakra, od razu kroplówka i tak przez tydzień kroplówki.
Po tygodniu wyniki modelowe i tak już zostało.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 17, 2015 11:36 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

gosiaa ale jest już ponad 3 tygodnie po operacji i do tej pory sensownie jadła :(

zobacze jak dzisiaj wrócę z pracy, najwyżej taryfą podjadę bo TŻ na wyjeździe. Może faktycznie niech jej zrobią chociaż mocznik i kreatyninę.
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Pt lip 17, 2015 11:39 Re: Moje koty XVII. Ignaś vs bezopet, s.81

AgaPap pisze:Po operacji jej nie robiłam, ale ona prawie je ale sporo pije więc i raczej nie wygląda na odwodnioną. Innego kota zapakowałabym już w transporter i do weta ale dla niej to jest ogromny stres i nie wiem czy gorzej nie zniosła tych 3 wizyt u weta w przeciągu 2 tygodni czy operacji. Ze względu na stopień złośliwości guza wetka nie dawała nam długiego czasu. A ja się teraz zastanawiam czy ten guz to nie był przerzut, a główny jest w środku. Bo od końca marca gdzie też nam przestała jeść na parę dni nie wiadomo czemu do operacji wyszło, że schudła kilogram, czego specjalnie nie było widać po niej. Chociaż od zeszłej jesieni już widziałam zmiany delikatne w wyglądzie ale składałam je na karb wieku. Może to już wtedy się coś zaczęło. A może jej pani ją potrzebuje. :(

Raczej guz listwy mlecznej jest pierwotny, raczej.
Jeśli chcesz uniknąć stresu związanego z wetem, ja bym podała kroplówki podskórne w ciemno. Z NaCl albo płynu ringera (zwykłego, bez mleczanów) + osłonowo, na błony sluzowe, solvertyl (albo inny lek, który jako substancję czynną ma ranitydynę). Objawy są typowe dla podniesionego mocznika. Brzydkie futerko, brak apetytu, picie wody w duzych ilościach. Kroplówki i solvertyl nie zaszkodzą, a mogą pomóc. Zatanów się nad tym
gosiaa pisze:Nasza Szprotka tak miała po operacji.
Nie chciała nic jeść, siedziała tylko nad miską i piła, piła...
Więc szybko do lecznicy, krew, wyniki, mocznik masakra, od razu kroplówka i tak przez tydzień kroplówki.
Po tygodniu wyniki modelowe i tak już zostało.

Ano właśnie :idea:
AgaPap pisze:gosiaa ale jest już ponad 3 tygodnie po operacji i do tej pory sensownie jadła :(

zobacze jak dzisiaj wrócę z pracy, najwyżej taryfą podjadę bo TŻ na wyjeździe. Może faktycznie niech jej zrobią chociaż mocznik i kreatyninę.

Ale mocznik, o ile się z nim nic nie robi, może rosnąć, bo organizm starego kota nie radzi sobie z nim.
Warto spróbować moim zdaniem
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Kankan, Lifter, Marmotka, Talka i 35 gości