Regata pisze:casica pisze:A jak Wam powiem, że lodówka po naprawie gwarancyjnej napracowała się przez całe 1,5 dnia?

A później zaczęła grzać a nie mrozić

hmmm, a skąd ona wie, że "należy" psuć się w weekend, lub tuż przed?


Bo to jest inteligentna lodówka

I nie dorastamy jej do pięt, tzn do najniższej szuflady zamrażalnika?
No tak. Piątkowy wieczór, więc nie ma gdzie zgłosić awarii aż do poniedzialku. Albowiem zgłoszenia od poniedziałku do piatku w dogodnych dla klienta godzinach 10 - 17

Ale szczęśliwie serwisant do mnie dzwonił w celu otworzenia bramy, miałam numer telefonu, zadzwoniłam do niego. Obiecał, że podjedzie w sobotę rano, uff. Póxno wieczorem, lodówka zaczęła nagle mrozić. Jak i dlaczego pojęcia nie mam. Myślę sobie - za późno odwoływać człowieka, najwyżej rano o ile mnie uprzedzi wyjdę na idiotkę bądź histeryczkę. A gdzie tam. Rano już znowu grzała

Tym razem do wyrzucenia mam wszystko z lodówki i z zamrażalnika

Jeszcze szczęśliwie wyżarłam wczoraj rano mój ulubiony ser. Bardzo był dojrzały, w lodówce też dojrzewał, no ale to akurat (poza zapachem) jakoś mi nie wadziło
Przyjechał pan fachowiec - przejrzał wszystko raz jeszcze, usterki nie znalazł. Stwierdził, że nie potrafi zdiagnozować zjawiska inaczej niż jak "zacięcie się"
A teraz wisienka na torcie. Jak firma robi w wała równo klientów i serwisantów. Otóż nie mam po co zgłaszać kolejnej awarii. Bo pierwsza awaria ma prawo trwać 3 miesiące

Tzn jeśli w ciągu 3 miesięcy po pierwszej naprawie wystąpią jakieś problemy, to zalicza się je do tej pierwszej awarii. I tak - zgłoszeń klienta nie przyjmują, a serwisantowi za kolejne naprawy nie płacą. No i niech ktoś mi powie, że jesteśmy w Europie a nie w III Świecie, że nie jestesmy daleko za tzw Murzynami
Człowiek bardzo porządny. Chciałam mu dać 50 zł, nie wziął. No to mówię - nie będę miała śmiało,ści znowu do Pana dzwonić w razie ewentualnej awarii. Wziął wiec 20 zł za dojazd.
No, To Polska właśnie. Przedpiersie ekonomiczne tej lepszej Europy
