Koty, jak widzisz, pobudzają właścicieli do kreatywności

Zaleczenie śluzówki jest istotne, niezależnie od przyczyny, jaka ją wywołała. U mojego zaczynało się to od zakłaczenia (ma mięciutkie przylepiające się wszędzie futerko) i następowało 2-3 razy w roku w momentach podniesienia temperatury w mieszkaniu, czyli latem oraz jesienią, kiedy zaczynały grzać kaloryfery. Przestawał jeść, a pasta odkłaczająca czy parafina jeszcze bardziej go podrażniała. I za każdym nawrotem to się nasilało i dłużej kot wracał do siebie. Kiedy w końcu i kupy zaczął robić luźne z krwią, na sygnale polecieliśmy do weta. Wyniki krwi okazały się ok, dostał leki (antybiotyk, przeciwwymiotny itd.) Po tym przeciwwymiotnym apetyt mu wrócił na jeden dzień, jadł to co zwykle, a nawet kurczaka z KFC, po czym śluzówka jeszcze bardziej się podrażniła i jazda zaczęła się od początku. Tymczasem nie leki, maskujące objawy, ale dieta i likwidacja soków nadmiernych przynosi efekty. Wtedy ze 3 tygodnie trzymałam go na Famidynie i delikatnym jedzeniu, rozdrobnionym, bez surowizny (którą lubi) + kilka razy dziennie kleik, w razie powtarzających się wymiotów czysty, gęsty, ryżowy, którego nie sposób zwrócić. Po poprawie, jeśli kot częściej sam je, to kleiku można dawać mniej, tzn. rzadziej.
Moja dzika Żabcia obraziła się na mnie, najpierw chciała wiać z tego feralnego pokoiku, gdzie dała się złapać, a teraz przechodzi rekonwalescencję. Kiedy zrozumiała, że nie zwieje, to weszła w stadium regresu, czyli zaczęła się przede mną chować, jak w pierwszych dniach swego u mnie pobytu przed pięcioma laty, gdzie tam przechodziła socjalizację. Od wczoraj wyjadła sos z szaszetki, a w nocy rozdrobnionego tuńczyka w sosie okraszonego przeciwbólowym płynem od weta. Teraz znowu ma gęsty sos, ale nie wiem, czy go spożyła. Jeśli jutro nic złego nie będzie się działo, to po telefonicznej konsultacji z wetem wypuszczę ją do czwórki kolegów na mieszkanie.
Ja już jedną kotkę bezzębną mam, zasuwa chrupki aż miło i cieszy się życiem bez bólu. Z tą małpą dziką to już był ostatni moment, morda cuchnąca i zapaprana, silny stan zapalny, powiększone węzły chłonne głowy, czerwone łuki podniebienne. Mam nadzieję, że już jest jej lżej i po cichu liczę, że to dobrodziejstwo skojarzy w końcu z moją osobą i przestanie dziczyć.