Dawno nic nie pisałam nawet bardzo.
Mama opisała całą sytuację z Zuzia. Martwię się i jest mi smutno bardzo szkoda mi Zuzi, ale spodziewałyśmy się.
Żeby nie martwić się przez cały wątek postanowiłam powrzucać kilka zdjęć. Niektóre będą stare, bo dawno mnie nie było

.
Pierwsze Zuzi i Tolka jeszcze z świąt

jak leżą synchronicznie pod choinką.

a gdy Zuzia wstała to Tolek zaczął przebierać nogami i tarzać się



kolejne to samego Tolusia w koszyszku dorwałam

Toluś siedział na oparciu kanapy, a potem się obrócił i zsunął z oparcia. Taka była jego poza po z sunięciu

Na wiosnę poszliśmy na spacerek do mojej babci z Toluniem oczywiście
Słodziutkie zdjęcie na parapeciku jak się oblizywał. I jestem z niego bardzo dumna, bo sama wszedł na ten parapet.


Muszę się pochwalić postępami vs


Oraz śliczniutkie, słodziutkie zdjęcie Toluńka z kwiatuszkiem, ale mi się to zdjęcie podoba

A teraz zdjęcie najbiedniejszej istotki w domu u weterynarza na kroplówce była bardzo grzeczna Zuzinka

I ostatnie zdjęcie w kwestii postępów vs
kto by pomyślał że ten Toluś który uciekał przed Cirą i był taki wystraszony na samym początku, a tu takie panisko się rozbestwia

A na koniec opowiem że gdy zawoziłam, przywoziłam, czekałam i opiekowałam się nim ta gadzina uznała chyba że to był mój pomysł i moja wina i się obraził. Teraz od robienia zębów ma na mnie focha. Grrrrrr. Ani nie mruczy ani nie mizia się nawet ucieka przede mną.

On nawet nie śpi ze mną czuje się taka samotna w łóżku.

Ostatnio podszedł do mnie jak ćpałam Cire walerianką

i też się naćpał.
Gadziny jedne zaczęły się miziać, przytulać i gryźć mnie po palcach u nóg, bawić się wszystkim co się ruszało
