jopop pisze:Dziękuję za poparcie dla JOKOTa w konkursie:)
Następnym razem przeskoczymy razem ten próg

Wierzę w nas

i Was

A nie ma za co.
Szkoda ,że nie udało się.
U nas jak zwykle .Bez dramatów. Oczki mi się zamykają. Nie nawykłam do powietrza porannego. Znaczy się odwykłam. Ale dwa kociska chore stawiają się .Chuda Dziewczynka zeżera 2 nerki a w tym leki. Biedna jest bardzo. Chłopczyk też dielnie pochłania leki z nerkami. Już kiełbasa i pasztet nie są atrakcją. Dwa dni i w tyłkach poprzekręcało się.
Za to stare kobyły zwane kotami zaszłymi

wyczaiły moje ranne chodzenie i czatują na wyjściu i na powrocie. Szylunia z Marketu nie załapawszy się na "wyjćie" czekała na końcu chodnika gapiąc się w dal. Jak zobaczyła mnie to radośnie gęgając i mniej radośnie klnąc poleciała na stanowisko karmnikowe.
Co mam napisać. Latam z torebeczkami sprawiedliwie wagowo rozłożonymi na dwa ramionka. Po południu chadzam z Januszem. Ale on, jak to typowy facio co żonce towarzyszy (dobrowolnie, choć mina męczennika) , stoi z dala ode mnie i gapi się w niebo. Niby ten babon w ciapkach kocich (kolejne moje butki nie lubiane) nie jest z nim. On tylko przystanął i w ptaszyny latające zerka. Bom ja już nie ptaszyna tylko przechodzona pularda.

A on musi mnie żywić i gary kocie nosić. Na rzucane z mojej strony "torba" wyciąga rękę nie ruszając się prawie z odległości.
Nawet dziś przesadziłam deczko. Nery ma zakupić com poprosiła o odłożenie. Cena mnie powaliła bo tylko 2,59 a jest 4,60.
A kiedyś... Kiedyś sam się prosił o noszenie za mną koszyczka. Stał bliziunio. Zakupy nosił. Z zachwytem zerkał na moje paputki i ramionka obleczone lichą sukieneczką...Ech... kiedyś...To była inna bajka.
