Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 24, 2015 1:12 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Oglądam te programy, koty odbierają jeśli są zaniedbane, podobnie jest z psami.
Z tym, że zwykle zostawiają jednego lub dwa. Jest jednak warunek, że "Opiekun" musi się zobowiązać, że będzie o nie dbał i jest to później kontrolowane. Tam, gdzie ewidentne jest świadome zaniedbanie zwierząt, niezaleźnie od tego czy są to koty, psy czy konie, sprawa kierowana jest do sądu. Rozprawa odbywa się bardzo szybko, zapada decyzja o odebraniu lub nieodebraniu zwierzaka i o ewentualnej karze.
Nam do tego daleko, niestety. Z pewnością nie dożyję podobnych procedur. I bardzo tego żałuję :(
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro cze 24, 2015 1:20 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Ja też niestety nie mam dobrych wieści. Helenka (buraska) odeszła :(
Rozmawiałam już o tym z Agnieszką, wygląda na to, że było to nie do uniknięcia. Kociaki z budowy są jak bomby z opóźnionym zapłonem... Około tygodnia po tym jak Helcia do nas trafiła, zaczęło się puchnięcie spojówek i katar. Dostała krople, antybiotyk - nie pomagało. W piątek doszły problemy z oddychaniem (ciężki, chrapliwy, szybki oddech), więc pojechaliśmy do weta. Wetka zachowała się według mnie zbyt niefrasobliwie - zmieniła Helci krople i antybiotyk i kazała przyjść na kontrolę w poniedziałek. Próbowaliśmy zgodnie z jej zaleceniami cierpliwie czekać, ale gdy w niedzielę nie było poprawy i kot ewidentnie kolejny dzień się męczył, ruszyliśmy do innego weta. Diagnoza (a raczej wyrok) - zapalenie płuc ;( Kotka została w szpitalu ale było już za późno. Przez płyn w płucach i opuchliznę nie mogła oddychać, po 22ej serce nie wytrzymało ;(
Helcia trafiła do nas bez żadnych niepokojących objawów, nie miała nawet kataru, więc teraz nieustannie drżymy o Stasia (buro-biały) i Henia (czarny). Na razie obserwujemy, wzmacniamy beta-glukanem, i czekamy... Nie mam doświadczenia w opiece nad maluchami, nie wiem jakie są szanse, że choroba ich ominie.

Obrazek

Z trochę lepszych wieści - chłopaki pięknie jedzą sami pokarm stały, korzystają już z kuwetki, rozrabiają i rosną.

Obrazek
Obrazek
"A kiedy pada deszcz/Bezdomne koty mokną -/Co zrobić masz, sam wiesz:/W piwnicy otwórz okno.
(...)
Bo może być i tak:/W twych grzechach zaczną grzebać,/A kot – da łapką znak,/Uchyli furtę Nieba."

R. M. Groński

Nilith

Avatar użytkownika
 
Posty: 31
Od: Czw sty 13, 2011 2:13
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 24, 2015 5:06 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Przykro mi z powodu śmierci Helenki [*]. Trzymam kciuki za zdrówko kocich chłopczyków. :ok: :ok: :ok: :ok:
Sprawa ze zbieractwem jest skomplikowana. Oczywiście jest to zaburzenie obsesyjno - kompulsywne, ale nie w każdym przypadku. Na naszym forum, jak pisała alix, jest sporo osób którzy mają więcej kotów, niż mogą utrzymać. Często pojawiają się wątki z prośbą o wsparcie, bo kogoś nie stać, albo z jakiegoś powodu przestaje być stać. Znam osoby, które nie potrafią przejść obojętnie obok żadnego wyrzuconego, nieszczęśliwego i zazwyczaj chorego kota, czy psa. Nie patrzą na to, że ich nie stać, tylko biorą takie biedactwo, odkarmiają, leczą, a później szukają pieniędzy na pokrycie długu w lecznicy i domu stałego dla uratowanego zwierzaka. Ponieważ domy znajdują się wolniej, niż skrzywdzone zwierzęta, taka osoba miewa np dwadzieścia kotów. Znam kogoś takiego. Ta osoba utrzymuje "swoje" koty z darowizn. Słyszałam kiedyś słowa skargi: "Wiesz, ja też bym chciała mieć mój dom dla siebie i tak, jak Ty trzymać dwa, czy trzy koty. Ale przecież nie zostawię biedy na pewną śmierć, bo kto mu pomoże?". Szanuję takich zbieraczy, którzy dbają o ratowane zwierzęta i poświęcają im całe swoje życie.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Śro cze 24, 2015 6:29 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Ja też takie osoby podziwiam i szanuję. I cieszę się, że jest ich wcale nie mało.
Także cieszę się, że są ludzie, którzy wspierają takie "zbieractwo" finansowo. Często mówią, że z radością pomagają, że tylko tak mogą pomóc.

Smutne, że maleństwo nie przeźyło [*]
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro cze 24, 2015 6:37 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

[*]
Co do zbieractwa. Jak czytam to wszystko to wiem, że nią jestem.Posiadanie dwu cyfrowej liczby kotów jest normą. I nie mówię tu o 1- ce na początku. Koty są już we własnych domach. Choć te nie adopcyjne i chore zasiliły rezydenckie grono.
Rozumiem gromy i myślenie racjonalne. Tylko jak mam przejść obok kota co pomocy potrzebuje? Lub udać, że nie widzę umierającego kociego dziecka? Podziwiam takich ludzi co swoje dobro przekładają nad dobrem biedy co stanie na ich drodze.
Wiele lat temu przyrzeklam sobie, że nie będę obojętna. Zezarlo by mnie sumienie. A, że przedziemy cienko to inna sprawa.
Jednak najgorzej boli mnie przerzucenie odpowiedzialności za swoje nie chciejstwo na innych. Na miau panuje fobia " weź się i zróbcie coś " . Zero swojego zaangażowania bo... Cudze rączki są fajne ale swych nie ubabram pomocą. A koty umierają. I miau jest winne za ich śmierć. Nie ten co kota olal.
Proszę, uwierzcie można każdego kota zabrać i uratować. Też pracuję, mam rodzinę, mam schetane zdrowie ale jakoś dajemy radę. Dzięki forum też. Nie należy się bać pomagać i kierować sercem.
Podziwiam Agnieszkę. My to małe pikusie przy niej. Ona walczy sama. Ja mam rodzinę co wspiera mnie. Choć zadowolona nie jest.
Boli mnie nagonka jaka się zrobiła na miau dot. pomocy. Sama nie raz o nią prosiłam. Dostawalam . Teraz nie wiem czy poprosiłabym.
Jednak najważniejszym dla mnie wskaźnikiem " zbieractwa " są adopcje. Jeśli kotów nie ogłaszasz, nie wydajesz ich do domów to nie jest fajnie.Boję się, że wpadnę w taką studnię. Na razie walczę z tym ale coraz ciężej ew domy mają. Jednak koty idą na swoje choć jest to okupione nerwami. Kto nie tymczasowal ten nie wie jak trudno jest oddać kota.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56061
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 10 >>

Post » Śro cze 24, 2015 7:01 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Nie mam pojęcia, jak to działa, ale ja po prostu zwyczajnie nie spotykam umierających kocich dzieci! Fakt: ciągle się śpieszę, przeważnie poruszam się na czterech kółkach i kiepsko widzę na lewe oko. Też mam pracę i troje dzieci w podstawówce. Codziennie wystawiam kocie jedzenie za budką śmietnikową. Ono znika, ale nie wiem, kto je zjada, bo nie mam czasu czatować. Wieczorami to ja mam pranie, sprzątanie i gotowanie na jutro, a potem padam i śpię.
TŻ nie zgadza się na psa. Marzyłam o psie. Jakby mi się udało uratować jakiegoś biednego psa, to może mógłby zostać. Tylko musiałam go znaleźć. Niektórzy często znajdują. Rozglądałam się na wszystkie strony, szukałam i jak już jakiś wyglądał na kandydata do uratowania, to nagle skręcał na swoje podwórko, albo pojawiał się właściciel. Nie chcę komuś gwizdnąć psa! Los? Przeznaczenie? Przytępiona wrażliwość? Nie wiem. Ale wiem, że jeśli kiedykolwiek natknę się na umierające kocie dziecko, to nie przejdę obojętnie i go nie zostawię.
Póki co w drodze do szkoły ratujemy żaby, dżdżownice i ślimaki przed rozjechaniem.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Śro cze 24, 2015 7:05 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Te ślimaki zdecydowanie moje przemieszczanie się opoźniaja.
Kiedyś tam też nic nie widziałam. Tęsknię za tym czasem.
Ale ważne jest by się nie uodpornić na nieszczęście.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56061
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 10 >>

Post » Śro cze 24, 2015 9:07 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

lilianaj pisze:Przykro mi z powodu śmierci Helenki [*]. Trzymam kciuki za zdrówko kocich chłopczyków. :ok: :ok: :ok: :ok:
Sprawa ze zbieractwem jest skomplikowana. Oczywiście jest to zaburzenie obsesyjno - kompulsywne, ale nie w każdym przypadku. Na naszym forum, jak pisała alix, jest sporo osób którzy mają więcej kotów, niż mogą utrzymać. Często pojawiają się wątki z prośbą o wsparcie, bo kogoś nie stać, albo z jakiegoś powodu przestaje być stać. Znam osoby, które nie potrafią przejść obojętnie obok żadnego wyrzuconego, nieszczęśliwego i zazwyczaj chorego kota, czy psa. Nie patrzą na to, że ich nie stać, tylko biorą takie biedactwo, odkarmiają, leczą, a później szukają pieniędzy na pokrycie długu w lecznicy i domu stałego dla uratowanego zwierzaka. Ponieważ domy znajdują się wolniej, niż skrzywdzone zwierzęta, taka osoba miewa np dwadzieścia kotów. Znam kogoś takiego. Ta osoba utrzymuje "swoje" koty z darowizn. Słyszałam kiedyś słowa skargi: "Wiesz, ja też bym chciała mieć mój dom dla siebie i tak, jak Ty trzymać dwa, czy trzy koty. Ale przecież nie zostawię biedy na pewną śmierć, bo kto mu pomoże?". Szanuję takich zbieraczy, którzy dbają o ratowane zwierzęta i poświęcają im całe swoje życie.


To pewnie ja.
Na temat zbieractwa było na forum już setki stron. Nie ma co powtarzać.
Jeśli chodzi o mnie. Tak, jestem zbieraczką i pewnie zbieraczką umnrę. Ale o koty dbam. Domowe stado jestem w stanie utrzymać z własnej pracy. Wykańcza mnie finansowo karmienie dziczków. Zapętlam się, podwyższając nie mały już kredyt bankowy. Mam też kilkoro wspaniałych przyjaciół, którzy mi pomagają. Ściskam Was mocno. <3

Co do kociąt, niestety zgonów było więcej. Umarły dwa maleństwa u Pani Niny i trzy u mnie. Objawy były podobne, duszność i zapalenie płuc. Może one były z tego samego miotu. Może nosiły w sobie jakieś świństwo przekazane przez biologiczną matkę. Bardzo mi przykro.

Chciałam też podziękować Nilith i Pani Ninie za wielkie zaangażowanie w ratowanie kociąt. I w ogóle za wszystko, za to, że mi pomagają, za serce i troskę o maluszki. Mam wyrzuty, że przyjmując ich pomoc naraziłam obie Panie na tego rodzaju przeżycia. Wiem, rozsądek mówi, że nie mogłam tego przewidzieć, nic nie wskazywało na taki obrót sprawy, kocięta były(?) zdrowe. Ale podwójnie mi przykro. Za kocięta i za stres Opiekunek.

Pozostałe przy życiu są ok. Dla czterech mam zaklepane domy.

Kotka szkieletorka słabiutka ale mam nadzieję, że uda się ja odkarmić. Apetyt ma, rzuca się na wszystko co nadaj e się do jedzenia. A to znaczy, że ma wolę życia. Może zrobię jej fotkę - cień kota.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro cze 24, 2015 9:29 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

lilianaj pisze:Przykro mi z powodu śmierci Helenki [*]. Trzymam kciuki za zdrówko kocich chłopczyków. :ok: :ok: :ok: :ok:
Sprawa ze zbieractwem jest skomplikowana. Oczywiście jest to zaburzenie obsesyjno - kompulsywne, ale nie w każdym przypadku. Na naszym forum, jak pisała alix, jest sporo osób którzy mają więcej kotów, niż mogą utrzymać. Często pojawiają się wątki z prośbą o wsparcie, bo kogoś nie stać, albo z jakiegoś powodu przestaje być stać. Znam osoby, które nie potrafią przejść obojętnie obok żadnego wyrzuconego, nieszczęśliwego i zazwyczaj chorego kota, czy psa. Nie patrzą na to, że ich nie stać, tylko biorą takie biedactwo, odkarmiają, leczą, a później szukają pieniędzy na pokrycie długu w lecznicy i domu stałego dla uratowanego zwierzaka. Ponieważ domy znajdują się wolniej, niż skrzywdzone zwierzęta, taka osoba miewa np dwadzieścia kotów. Znam kogoś takiego. Ta osoba utrzymuje "swoje" koty z darowizn. Słyszałam kiedyś słowa skargi: "Wiesz, ja też bym chciała mieć mój dom dla siebie i tak, jak Ty trzymać dwa, czy trzy koty. Ale przecież nie zostawię biedy na pewną śmierć, bo kto mu pomoże?". Szanuję takich zbieraczy, którzy dbają o ratowane zwierzęta i poświęcają im całe swoje życie.

No właśnie. Dzisiaj rano moja mama znalazła jakąś zabiedzoną burą biedę. Nie stać jej na kolejnego kota, mnie również, ale będziemy szukały nowego domu.

Agnieszko, maluszków szkoda, ale nic na to nie poradzimy.
Dla szkieletorka kciuki.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18777
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Śro cze 24, 2015 9:39 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

lilianaj pisze:Nie mam pojęcia, jak to działa, ale ja po prostu zwyczajnie nie spotykam umierających kocich dzieci! .


Lilianaj, ja to pisałam nie raz. Kiedyś też nie spotykałam, bo chodziłam ludzkimi drogami, teraz chodzę kocimi ścieżkami, często nocą. Bywam w piwnicach, śmietnikach, na działkach, cmentarzach. Nie dlatego, żebym szukała kotów. Ale albo ktoś prosi o pomoc, albo przy okazji łapanki, karmienia, stawiania domków - widzi się kocie nieszczęścia. Bo oprócz tych już zaopiekowanych pojawiają się nowe - wyrzucone, zagubione, przybłąkane, osierocone kocięta. Taki jest mechanizm znajdywania nowych.
Ale czasem bywa, że same w ręce włażą. Przykład z ostatnich dni:
Przed siódmą rano, dzwoni do mnie ochroniarz z pracy: Pani Agnieszko na frontonie budynku (rodzaj drewnianej boazerii, okiennicy czy coś takiego, w każdym razie drewniane szczebelki) wisi mały kociak. Kiedy Pani przyjedzie?
Wkurzam się, bo tradycyjnie beze mnie nie wiedzą co robić. Ale poprosiłam by go zdjęli - ogrodnik ma przyjść z drabiną, podbierak mam w szafie z kocią karmą. Poszli nic nie zdziałali, kocio wszedł wyżej. Dojechałam, zorganizowałam ekipę - udało się. Łaciate czarno-białe, (z czarnym wąsikiem ala Chaplin) 3 miesięczne kocie. Umorusane niemiłosiernie, głodne i wystraszone Z pewnością nie z grupy moich pracowych kotów. Pogonił pies, ktoś podrzucił????
Jak takiego nie zabrać? W domu wykąpany, odpchlony, odrobaczony i nakarmiony. Za dwa tygodnie szczepienie.
Lepiej żeby został sam na ulicy, przy ruchliwej jezdni, bez jedzenia, bez schronienia?
Biorę i tyle. Co inni o tym pomyślą nie interesuje mnie. Czy starczy pieniędzy na jeszcze jednego czy się wyadoptuje, będę się martwić w swoim czasie. Teraz kotek jest bezpieczny, ma pełny brzuszek, cywilizuje się. Tyle w sprawie .
Ostatnio edytowano Śro cze 24, 2015 9:58 przez Prakseda, łącznie edytowano 1 raz
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro cze 24, 2015 9:58 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

zawsze zadziwia mnie ten sam hyyyy jak to nazwać :roll: sposób? dzianie się? działanie? mam problem z odpowiednim słowem
w każdym razie, zawsze fascynuje mnie fakt widzenia/spotykania futrzastej biedy bądź nie
czasami to wygląda wręcz jak fenomen :roll:
z wielką ciekawością dla wywodu i jego treści czytam takie info
wiem jedno - widzi/znajduje tylko ten, który chce widzieć i ma w sobie gotowość/nie waha się/nie cofnie przed realną pomocą, i "nic" nie rozkłada na czynniki pierwsze
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Śro cze 24, 2015 12:26 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Wiecie, pomiędzy pomocą, nawet na dużą skalę, a zbieractwem jest ta granica zdrowia psychicznego i odpowiedzialności za los tych kotów.
Zasadniczo wolę, jeśli ktoś robi coś "z obowiązku" (w pozytywnym znaczeniu tego słowa), czy odpowiedzialności, niż tej swojej "wielkiej miłości".
Obrazek Kawunia?

koteczekanusi

 
Posty: 3666
Od: Pon sty 07, 2008 12:03
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Śro cze 24, 2015 13:02 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Poproszę o zdjęcie kotki "szkieletorki" !

Zyta Felicjańska

 
Posty: 1310
Od: Śro kwi 20, 2011 13:27
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro cze 24, 2015 18:43 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Słowo "zbieraczka" może budzić różne, często negatywne skojarzenia. Mówi się tak o osobie, która kolekcjonuje koty, jak znaczki i nie troszczy się o ich utrzymanie, co jest skutkiem zaburzeń psychiatrycznych. Kiedyś przez cztery dni wysprzątałam cały dom zbieraczce przedmiotów. Jak wróciła ze szpitala, to nie musiała poruszać się tunelami w rupieciach i była na mnie wściekła, że wyrzuciłam jej najdroższe skarby. Musiała zacząć gromadzić od nowa. Taki chory człowiek zawsze zaprzecza swojej chorobie.
Czym innym jednak jest ratowanie życia kotom i niezgoda na pozostawienie ich na pewną śmierć. Nawet kosztem pogrążenia się w kłopotach finansowych. To trochę, jak finansowanie leczenia chorego dziecka za wszelką cenę. Chyba jednak, Agnieszko, nie jest tak, że pomagasz kotom, nie licząc się z opinią innych. Gdyby tak było, na Twoim wątku widniałby numer konta, na który można by było wpłacać pieniądze, żeby wspomóc koty będące pod Twoją opieką. Nie ma takiego numeru, prawda? Kiedyś pisałaś, że nie chcesz od nikogo pieniędzy na "swoje" koty, żeby nie być narażoną na poniżające komentarze i wypominanie pomocy w przyszłości. Rozumiem, że każdy ma potrzebę zachowania godności osobistej, ale w tej sytuacji pieniądze nie byłyby dla Ciebie, tylko dla dziczków, które przecież należą do samych siebie, a do Ciebie mają zaufanie na tyle, żeby pozwolić sobie pomóc... Zresztą, nawet u dziczków, głód jest silniejszy, niż strach. Przykro mi, że pogrążasz się w kredytach... Nie zasługujesz na los osoby zapętlonej, z powodu własnej wrażliwości i dobrego serca.
Nie mogę zostawić samych w domu na pół nocy sześciolatki z jedenastolatkiem i trzynastolatkiem i zacząć chodzić kocimi ścieżkami. Pozostawienie dzieci bez opieki jest karalne. To prawda, że bałabym się przyniesienia do domu kocich chorób, chociaż i bez tego ciągle latam do weta, bo jak jeden przestaje kichać, to drugi z trzecim zaczyna prychać... Ale chętnie pomogłabym Twoim kotom. Nie chcę żebyś utonęła w kredytach na kocią karmę.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Śro cze 24, 2015 19:19 Re: Kot w każdej szafie. Szkielecik poronił.

Na Facebooku jest stały bazarek dla bezdomnych kotów pod opieką Agnieszki. Zapraszam.
https://www.facebook.com/events/767686463327919/
Szykuję też mini bazarek tutaj, na forum. Będzie wkrótce. :)
To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie. - Robert A. Heinlein
Justynka [*] 26.8.2011 Piglunia [*] 29.9.2011 Babunia [*] 24.11.2014 Rysio [*] 10.10.2016 Ogrynia-zaginęła 8.10.2011 odnaleziona 25.02.2012 zm. 26.11.2018, Tosia [*] 25.03.2019

Iwonami

 
Posty: 5480
Od: Wto sie 10, 2010 21:53
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 240 gości