O rany!
Już dobrze, dobrze. To nie moja wina zresztą

. To koty nic nie robią, tylko się wylegują na parapecie, futrzaste kupry grzeją i kudły gubią w straszliwych ilościach
Za to mogę udzielić zainteresowanym odpowiedzi

. Alien NIE wchodzi już do reklamówek

Omija je łukiem szerokim z miną znamionującą zgrozę. Tfu! Żeby takie świństwo na ziemi istniało i kota straszyło
Co ciekawe, Kitek solidaryzuje się z młodszym kolegą, do siatek nie wchodzi (plecaki mogą być) i udaje, że takie głupoty nie przystoją kotu o jego pozycji

Inne głupoty z rudej łepetyny nie wywietrzały niestety
I tak późną nocą stawia mnie na równe nogi potworny huk w kuchni. Pędem biegnę na miejsce wydarzeń, a tam na ziemi turla się buteleczka z kropelkami na bazie waleriany

, a narkoman zostaje przyłapany in flagranti na półce, jeszcze łapką gmera
Zaraz mu przyleję - myślę sobie i wyciągam błyskawicznie rękę. Kot równie błyskawicznie umyka w ostatnim możliwym momencie, szafka nie umyka i bije mnie boleśnie w końcówki palców

Kot, zwiewając w cieme czeluści pokoju, ogląda się za siebie i... no śmieje się szyderczo, gałgan
Chowam podniesioną butelkę do zamykanej szafki i kładę się do łóżka. Gałgan wykonuje pięciokilogramowy skok na moje plecy i zaczyna się wiercić. Wiercę się i ja. Gałgan niezadowolonym warczeniem przywołuje mnie do porządku

Zastygam w bezruchu - co tylko rozkażesz rudy panie

Imperator kokosi się jeszcze chwilę, wyciąga na całą długość pręgowanego cielska i zasypiamy w błogiej harmonii.
Przebudzenie

Rudy wpycha swoje obfitości do dziury za łóżkiem. Alien podle wykorzystuje moment zaklinowania ciemiężyciela i boleśnie gryzie go w kark. Rudy wykazuje się refleksem, tudzież brakiem celności

. Zwinnie obraca się i pakuje mi pazur do oka

Ja wykazuję się brakiem cierpliwości i wyrzucam oba kotfory z łóżka. TŻ demonstruje bezradność: bo one nie chcą kurczaka. Objawiam nieoczekiwaną stanowczość:To niech nie jedzą. 10 minut później na światło dzienne wychodzi brak konsekwencji. Rozmrażam wołowinę. W międzyczasie Alien zaznacza swoje zamiłowanie do słodyczy. Łapą wybiera cukier z cukiernicy i zlizuje z błogim wyrazem dwulicowej paszczęki. Wyrzucam zmorę jedną ręką, drugą kroję mięso na paseczki. Zdejmuję rude ucho z deski do krojenia mięsa i wygłaszam pogadankę na temat nieusłuchanych kotów-kamikadze. Alien potakuje grzecznie i jakby nigdy nic kłądzie ogon na desce. Zdejmuję ogon, coraz bardziej przywiązując się do myśli o zamontowaniu drzwi w kuchni.
Podaję porcje. Alien dławi się swoimi kawałkami i natychmiast wsadza nos do kitkowej miski. Miedziany demonstruje piękne kung-fu i powraca do majestatycznego przeżuwania. Marzę o chwili, kiedy diabły wcielone pójdą spać na parapet. Nic z tego. Oba wojują o miejsce na kolanach. Młodszy zwycięża. Starszy się obraża i wskakuje na panel oświetleniowy pod sufitem. Łaciaty zazdrości i wyje z poziomu podłogi: Ja też chcę. Rudy spogląda ze złośliwą wyższością.
Cytuję Felicjana Dulskiego i odgradzam się od nich murem lodowatej obojętności.
Czy ja naprawdę dziś nie dostanę chwilki spokoju????
