Jesteśmy po

dr powiedział przed operacją że na ogół ma się pół roku żeby takie nowotwory wycinać ale po operacji powiedział, że jeszcze tydzień-dwa i byłoby za późno. oko było tragiczne a i powieki już bardzo zniszczone. Na razie muszę powalczyć trochę i skrócić kołnierz bo dziecko nie da rady z takim pić. Była już pierwsza kuweta, było drapanie drapaka, ale na razie musimy być czujne. Trochę dziwnie się zachowuje, nie poznaję jej no ale dla niej to też nowa sytuacja. Napiszę wszystko jutro bo dziś padam, jeszcze laptop mi siadł, dopiero co udało mi się naprawić ale cześć rzeczy straciłam, nie wiem już jak sie nazywam

Jutro sprawdzę czy mam na mailu wypisy z lecznic i f-e bo o to prosiłam i wyślę mailowo. W skrócie tylko zaznaczę, że oczko zaszyte bez sączków, wygląda jak na razie po operacji lepiej niż przed czego się nie spodziewałam nawet, implantu oczywiście nie wstawialiśmy bo najważniejsze jest zdrowie a nie wygląd. Wg dr Garncarza zmiana się raczej jeszcze nie rozprzestrzeniła poza oko no ale tak naprawdę to czas pokaże i badania histopatologiczne. Oczko małej leci więc do Niemiec. Ale naprawdę była to ostatnia chwila na zabieg, a początki choroby i to naprawdę delikatne zaczęły się w połowie marca. Koszt operacji to 661 zł o ile pamiętam i na taką kwotę jest f-ra. Z czego ok 250 operacja, 200 anestezjolog, 50 badanie krwi tuż przed zabiegiem a ok 150 to koszt leków (na f-rze widnieje to jako usługa weterynaryjna bo podobno nie mogą fakturować leków). Dodatkowo 150 zł badanie histopatologiczne. Niestety opis przez zabiegu zrobiony dra jest bardzo lakoniczny, za to wypis pani anestezjolog to prawie powieść

Jeszcze raz Wam dziękuję
