Dzięki Blue za odpowiedź!
Historia choroby Zytki jest dość długa. Najważniejszych fakty:
Zytkę wziełam z gliwickiego schroniska 6 kwietnia 2011 roku. Niecałe 4 lata temu zdiagnozowano u Zytki zapalenie pęcherza (wyleczone) i przy okazji wyszło pnn. Zytka została ustabilizowana miała dość dobre wyniki jak na pnn i tak sobie żyła szczęśliwie. W tym czasie dwa razy co prawda miała znowu zapalenie pęcherza ale dość szybko za każdym razem wyleczone. Nie zdiagnozowano u Zytki podwyższonego poziomu glukozy. Zytka obecnie jest oceniana na jakieś 14-15 lat. 
Koniec listopada 2014
znowu zapalenie pęcherza ale do tego stała się apatyczna, nie jadła, wymiotowała a nawet dwa razy się przewróciła tak dziwnie, leżała i jakby nie miała siły wstać. Do tego strasze dreszcze. Szybko pojechaliśmy na drugi dzień do weterynarza, nie było niestety weterynarz, która prowadzi Zytkę tylko jej współpracownica. Pobrała krew, wyszły wysokie leukocyty, nie pamiętam mocznika a kreatynina coś 4,7. Niestety nie zbadała temperatury. Doszłam potem do wniosku przy pomocy forum, że te przewroty to z tego powodu że miałą gorączekę i była słaba. Wtedy pierwszy raz poczułam od Zytki zapach fiołków, który znikł po antybiotykach, ale jeszcze przez długi czas występował w ''siuśkach". Zytka dostała serię antybiotyków i poczuła się lepiej. Miałam z nią pojechać do kontroli ale znowu ja się rozchorowałam i tak jakoś zeszło aż do połowy kwietnia.
Połowa kwietnia 2015
Zytka znowu złapała zapalenie pęcherza. Pojechaliśmy do weterynarz, kreatynina znowu coś ponad 4,3. Zapalenie pęcherza zostało wyleczone ale wetka zrobiła klirens i wyszło za wysoko (o ile pamietam 6.9) więc Zytka jadła Semintrę.
1 czerwca 2015
Po sześciu tygodniach pojechaliśmy do kontroli. Znowu zrobiono klirens, na szczęście wynik się bardzo poprawił i było nieco ponad 1  

 . Jeszcze przed wizytą od kilku dni nie podobał mi się zapach z pyszczka. Zwykły zapach zakażenia a nie zapach fiołków. Okazało się że zaczyna się robić ropień. Kreatynina ponad 6, mocznik niepoliczaly i podwyższony fosfor. Jako że znajomi mieli psa, który umarł na niewydolność nerek właśnie z powodu chorych zębów stwierdziłam że lepiej zaryzykowa z krótką narkozą niż czekać aż się zrobi ropień. Weterynarz tez tak uważała.
5 czerwca 2015
Zabieg odbył się w piątek. Narkoza rzeczywiście była słaba, bo Zytka jak ją odebrałam była bardzo żywotna. Zytce zostały dwa kły 

 Zresztą weterynarz się nie napracowała bo Zytka już przed zabiegiem miała pojedyńcze zęby i tylko u góry. Zytka zaraz po zabiegu miała apety i generalni wszystko było OK. Co prawda nie jadła bo chyba miała jeszcze w pyszczku dyskomfort ale próbowała. 
8 czerwca 2015
Poczułam od niej ten "skondenoswany zapach fiołków" który aż taki przyjemny nie jest ale pachnie dokładnie tak jak mydło fiołkowe które wąchałam w sklepie z drogimi mydłami. Mój TŻ też wąchał Zytę i twierdzi że to zapach starych kapci 

 W każdym razie jest to zapach z który wcześniej już się spotykałam. Zytka w ten sposób intensywnie pachniała podczas tego okropnego zakażeni w listopadzie 2014. Potem jej to przeszło ale przez długi czas w taki zapach miały jej "siuśki".
Chciałam jeszcze napisać że ten brzydki zapach z pyszczka, który się potem okazał ropniem była zupenie inny, nie był zapachem fiołków i po pierwszym zatrzyku we wtorek 2 czerwca znikł. Zytka dostawała zastrzyki od 1 do 8 czerwca.
Wiem że może dywagowanie nad zapachami może kogoś dziwić, ale ja jestem dość wrażliwa na zapachy. Zapachy mogą nieść wiele informacji o chorobach. A ten "skondensowany zapach fiołków" szczegolnie jakoś mi się nie podoba.
Mam nadzieję że w miarę jasno przedstwaiłam fakty
PS przepraszam że te wyniki kreatyniny i klirensu podaję bez tego w jakich jednostka ale nie pamiętam 

 Mam nadzieję że mimo wszyko będzie to dla Ciebie jasne.