Marcelibu, wielkie dzięki, każda sugestia na wagę złota, my tu mamy i zębologów i pysiologów i innych
logów, moje doktory konsultują, myślę, że trzymają rękę na pulsie, kłopot byś sobie robiła pewnie i jeszcze komuś, ale trzeba być czujnym. Zadzwonię wieczorkiem.
Felin, mam nadzieję, że się nie pogniewałaś za mój świetny pomysł, ja umęczona trochę jestem sytuacją ogólną i czasem piszę szybciej, niż pomyślę i mogło głupio zabrzmieć, I Love You (przetłumacz sobie

).
Upał straszny. Wczoraj była wizyta domowa do Micia, leczymy, to znaczy staramy się opanować na dłużej, ale najważniejsze, że Mić został oglądnięty od strony pysia dokładnie, tragedii nie ma, dziąsła jasne, jedno miejsce newralgiczne być może chrupkami rozpaprał, sierść w porządku, odwodniony nie jest, stan ogólny Micia oceniony bardzo pozytywnie, troszkę przytył i pokazał pani doktor jak je( ho!ho!) i jak się bawi trawką
Balbisia capnięta, brzusio obejrzany, tak, jest gulka, ale to tłuszczak i mamy się nie przejmować, to się nie przejmujemy i obserwujemy.
A darła się, a prychała, a najgorsze wyrazy powtarzała kilka razy i sobacząc pod noskiem truchtem uciekła do ogrodu
Objawiła się też na chwilę Cosia i dała pogłaskać, Czitka nie zaszczyciła nas w pokoju, przeczekała na tarasie.
Obcy zjadł lekarstwo i zawartość dwóch miseczek, popchał mięsem i zniknął.
A teraz przeczekujemy upał, Czitusia w koszu na murku przed wejściem z miną bardzo niezadowoloną....

Uwaga: Tuta nie jest taka gruba jak tu wygląda, futro się tak ułożyło
