Musze pochwalic malego kota (Molly znaczy). Leze sobie wieczorem czytajac i wolam: "koooty, chodzcie...". I kto przylecial przedwczora i wczoraj, zeby sie powykladac do glaskania? Tak wlasnie! Ta chowajaca sie na poczatku pod szafka mala diabliczka Dzielna dziewczynka musicie przyznac I kto to slyszal, zeby na wolanie przylatywac, no (Do tej pory zawsze Bialas przylatywala, ale widac na starosc jej przeszlo).
Ja jakos zawsze miala kogos, kto przylatywal. Cale lata Biala przylatywala, kiedy sie wolalo (niewazne kogo). Potem konkurencje jej robil Leos. Teraz Biala juz chyba nie slyszy jak spi. A paleczke przejela Molly. Z tym, ze jest mniej niezawodna Wcozraj na przyklad zasypialam sama, buuuu
zuza pisze: Cale lata Biala przylatywala, kiedy sie wolalo (niewazne kogo).
Mój Ryszard tak ma, którego kota bym nie wołała to on jest zawsze pierwszy A Yoko od zawsze jak jej się chce albo jak ma jakiś interes to przychodzi a jak nie ma ochoty to udaje głuchą