Boże ty mój, ręce opadają
Marta, ja mam w pracy koleżankę w wieku 30 paru lat, po studiach, mąż też inżynier mają dwójkę małych dzieci 5 i 3 lat, no i kupili sobie dom na wsi z pięknym ogrodem. A jak ma się dom na wsi, to są i myszy. Co zrobili ci wykształceni ludzie ? Otóż, ktoś im przywiózł dwa 1,5 miesięczne maluchy dziewczynkę i chłopca, coby sobie odchowali i potem koty wyłapywały myszy na posesji. Gdy zapytałam ją, czym je karmi, usłyszałam że gotuje kaszę gryczaną którą miesza z ciepłym mlekiem i kotki jedzą, że aż im się uszy trzęsą, a oni nie mają zamiaru kupować żadnych puszek, suchej karmy i innych cudów wianków, bo na takim żarciu koty też się odchowają

.
Kolejne moje pytanie było o odrobaczanie, popatrzyła na mnie jak na wariatkę, potem zapytałam o sterylizację, jej spojrzenie już prawie mnie zabijało. Stwierdziła, że kotka będzie miała małe, bo dzieci mają widzieć, jak się rodzą zwierzątka. No to zapytałam co zrobi z kilkorgiem kociąt, które się urodzi - zapadła cisza

.
A poza tym, ucieszona opowiada jak to dzieci się bawią z kociątkami całymi godzinami, no to ja na to, że dzieci potrafią zamęczyć tak malutkie kotki i czy by chciała, żeby jej dzieci ktoś całymi dniami nosił, dusił, ściskał

.
Biedne te koty, nawet nie chcę myśleć, jakie życie je czeka
A ja próbując ją jakoś delikatnie uświadamiać wychodzę w jej oczach na wariatkę. Powiedziałam jej dość dobitnie, że jest odpowiedzialna za te dwa kocie życia, biorąc je pod swoją opiekę.
Ale wiem, że mam do czynienia z takim właśnie babonem ze wsi,który w przyszłości może zrobić to samo co ta baba z Twojego posta

Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021