Wczoraj zastałam na działce sponiewieranego Radka


Radek zabrany wieczorem do altany zwinął sie na fotelu jak zbity pies i tak zasnął bez spojrzenia nawet na kolację. Dziś go zabiorę na weekend do domu.
Parę dni temu wzięłam Chudego na badanie krwi - bo jakoś mi się nie podobał ostatnio. Jakby schudł, choć je dość ładnie. No i wczoraj okazało sie, ze nerki ... Nie są jakoś super tragiczne te wyniki, ale jednak mocno podwyższone. Mocznik 150, kreatynina 4, fosfor prawie 9, do tego watrobowe parametry tez mocno przekroczone. Wczoraj miała być pierwsza kroplówka, ale po 3 godzinach walki poddałam się

Zabrałam więc cały sprzęt kroplówkowy na działkę. W altanie bezpieczniej, ale wcale nie łatwiej. Udało się utrzymać Chudego przez 10 minut, potem musiałam szybko odłączać kroplówkę, bo bałam się, ze w tej całej szarpaninie wyrwie wenflon. Zapakowałam go więc do transporterka - jeszcze gorzej ... Wciąż się wiercił, ani kropelka nie spłynęła. Nawet nie wiem ostatecznie, czy wenflon wciąż drożny

Dziś zabiorę Chudego na kroplówkę do domu, zamkniemy się w łazience, może się uda. Jak nie, trzeba będzie myśleć o podskórnych - albo zostać tylko przy lekach i diecie.
Z dobrych wieści - Listek u mnie w garazu rozkwitł!





Oczywiście czeka na nowy dom. Dom bez kotów i psów!