Dzięki, Alienor – spróbuję, może uda się sprzęt reanimować
Kinniu – u mnie niestety poszło w odwrotnym kierunku.
Wieloletnia przyjaźń skończyła się po tym, jak N. potraktowała swoje zwierzęta...
Agatka wyleguje się za wszystkie czasy.

Ma okrągłą główkę, jest drobniutka, lekka, ale puchata.
Może ma "leśnych" przodków?

Bo ma też "portki" i puszysty, chociaż krótki ogon.
Kojarzy mi się trochę z sówką, a trochę z lemurem
W każdym razie nie odniosę jej na działki, będę szukać domu, i to chyba raczej niewychodzącego.
Agatka jakoś wcale nie wyrywa się do wychodzenia, a przede wszystkim obawiam się,
że po wypadku nie odzyska takiej sprawności, aby móc w razie czego błyskawicznie uciec lub wskoczyć na drzewo.
Nie ma jeszcze 2 lat, jest w pełni zsocjalizowana, bardzo delikatna wobec człowieka, przyjacielska dla kotów.
Niestety teraz, gdy opuchlizna zeszła, widać, że pyszczek jest po urazie leciutko skrzywiony

Ale jeszcze się goi, więc może to skrzywienie też się zmniejszy.
Do działkowej stołówki przychodzą tylko 3-4 koty spośród 9.
Niektórych nie widziałam już dość dawno. Zawsze tak jest, gdy tylko zrobi się ciepło
Na działkach jest więcej dokarmiaczy, a także myszy i ptaków...
Teraz dokarmiam też 3-4 koty spod warsztatu, bo opiekująca się nimi znajoma na krótko wyjechała.
Nie widuję żadnego, ale jedzenie znika.
Warunki mają tam okropne – z warsztatów wydobywają się jakieś chemiczne wyziewy,
wszystko jest nimi przesiąknięte
