» Nie maja 31, 2015 20:49
Re: Nadbużańskie koty
Na razie nie mam informacji, koleżanka teraz nie bywała na działce, a pan ze wsi który codziennie przychodzi karmić koty to ich nie zna. Wsypie i idzie sobie. Dla niego kot to kot. Bez różnicy. Sama też jestem ciekawa. Ale niestety w tym jednym przypadku nie miałam żadnych wątpliwości, że trzeba go wypuścić, bo zachowywał się okropnie dziko.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop