piotr568 pisze:Asiu, czy, znając teren, widzisz realne możliwości żeby pod wieczór, jak się uspokoi i ucichnie jeszcze raz spenetrować obszar gdzie mogły pozostać maluchy ? Może udałoby się zebrać kilka osób do poszukiwań?
Pochowałam Malunią. Pod lipą.Będzie słyszeć szum liści i ja zaglądać do niej będę idąc sypnąć jedzenie.
Obeszłam za dnia teren by dziury obejrzeć. Właśnie po to P by nocą , w ciszy przelecieć okolicę .Wiedzieć gdzie może ew być miot. Może usłyszę płacza.
Pytani wcześniej ludzie nie potrafili określić, skąd i gdzie kocia przybiega. Ot, kręciła się.Jest tam hotel gdzie ludzi zadłużonych miasto eksmituje. Miałam nadzieję ,że kotka jest któregoś z lokatorów.Nikt się nie przyznał.
To wielki teren. Pełen zakamarków. Nie mam pojęcia gdzie dzieci mogła urodzić i ulokować.Są już chyba większe bo cycole nie takie wymemłane były jak to bywa na początku. Trudne do zniesienia jest to ,że Ona wyskoczyła z miejsca gdzie chrupy zostawiam i świeżą wodę. Czuję się mocno winna.
Nie wierzę ,że prawdę hotelowi mówili. Lucynka i Lucek byli stamtąd. I Jędruś.
Niech nie mówią. Niech mi dzieci przyniosą.
Poszukiwanie to loteria. Zagram jednak-innego sposobu nie ma by je namierzyć. Tylko przypadek i płacz ich ,może naprowadzić na miejsce.
Już kiedyś szukałam w tym terenie malców. Podobna sytuacja. Tylko kotka umarła w lecznicy a nie na mych rękach. Niestety, bez powodzenia.
Nie zmobilizuję nikogo do poszukiwań na miejscu. Nie ma takiej opcji . To mega nieprzyjazny teren dla kotów. Ale jeśli namierzę i kłopoty będą to dam znać.
Bardzo Wam dziękuję.