Obejrzałam te filmiki

dzięki Kwinta!
Mój mąż idąc dziś do pracy odizolował koty. Napisał mi smsa, źe udostępnił Julkowi 3 pokoje, Presia miała salon i kuchnię. Wkraczam do domu, wchodzę do kuchni i wita mnie radośnie Presia. Idę dalej- patrzę, a drzwi są otwarte... Presia otworzyła sobie pieronica. Julian spał na łóżku w sypialni. Musiały się koty przez te 3 godziny, gdy nikogo nie było spotkać. No nie wierzę, że nie... Śpią teraz koło siebie, w odległości 5cm. Presia barankowała radośnie Juliana

a on wylizał jej ucho. Czy coś przegapiłam gdy byłam na udzelni?
Wyczytałam, że wylizywanie ucha może być oznaką okazywania swojej dominacji, albo też wyczytałam, że to oznaka sympatii. No, skłaniałabym się ku temu pierwszemu. Tak czy siak, jestem w domu od 1,5h i Julian nie próbował Presi gonić. A ona wciąż radośnie trąca go swoją dupką. Kotki też się obwąchiwały. Udało mi się nagrać chwileczkę jak Julek liże Presi ucho. (zanim chwyciłam za telefon to już kończył).
Mam się cieszyć?
ps. wczoraj Presia miała dostać tabletkę na odrobaczenie. No way! Kot bez łapki, chuderlawy, niecałe 3,5kg, strachliwy i... nie daliśmy rady z mężem. Oj, działo się. Wypluwała, wierzgała, wyrywała się. Jest bardzo zwinna. Zdezerterowaliśmy z mężem. Dziś Presia otrzymała odrobaczenie u weta. W postaci pasty.
ps2: mąz dziś pojechał zapłacić za badania Juliana. Przez telefon mówiono nam, że wszystko jest w porządku, że lekka anemia. Dziś patrzę, a tu dużo nieprawidłowości...

mocznik i kreatynina są ok. Co myślicie o tych badaniach?
Julian ma zapalenie dziąseł (trochę się poprawiło po leku przeciwzapalnym). Musimy mu pewnie zrobić test na białaczkę
