Gustaw i Orbis i Florencja, czyli Ragilian. Miałam wypadek.

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Nie maja 10, 2015 17:58 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Co za piękny, deszczowy dzień!
Cały ubiegły miesiąc musiałam dotkliwie oszczędzać z powodu Świąt Wielkanocnych, wyjazdu nad Biebrzę, imienin Julka, nabycia Florci, zielonej szkoły Pawła i na dobitkę: awarii samochodu. Nawet do banku o niewielki kredycik złożyłam wniosek (na Florciowy ogon hodowlany :mrgreen: ), ale okazało się, że hipoteka zgniotła wszelką moją zdolność kredytową do imentu. Więc trzeba było sobie poradzić, wyskrobać zaskórniaki i rozpruć dziecięce skarbonki, oraz przejść na dietę lekkostrawną z ograniczeniem drogich potraw. Jakoś mi to oszczędzanie weszło w krew i miałam znaczny dyskomfort z tego powodu, że obawiałam się bankructwa w razie, np. nagłej choroby któregoś dziecięcia, albo kocięcia.
No i dzisiaj pojechaliśmy głosować na Bemowo, ponieważ jesteśmy tam ciągle zameldowani. Co prawda od sześciu lat mieszkamy na Białołęce, ale jakoś nigdy nie byłam uzdolniona w kierunku załatwiania wszelakich spraw urzędowych, więc nas nie przemeldowałam. Wstąpiliśmy do naszego byłego kościółka, w którym są piękne malunki Nowosielskiego. Nawet rozmawialiśmy z TŻ o tym, że właściwie sklepy mogłyby być w niedzielę nieczynne, po czym zajechaliśmy na Targówek pozałatwiać różne sprawy, których przy takiej ilości potomstwa zawsze jest kilkanaście. No i przy okazji zajrzałam do bankomatu, żeby wywrzeć na TŻcie mylne wrażenie, że panuję nad swoimi finansami. Zajrzałam wiec, a tam: zwrot podatku z Urzędu Skarbowego!!! :201467 Kocham Urząd Skarbowy! :ryk: Cha!, cha!, cha!
W związku z tym nagłym i niespodziewanym polepszeniem sytuacji finansowej, jutro jadę z Orbisiem do doktora, bo on mnie niepokoi. Jutro minie trzy tygodnie od kiedy mieszka z nami Florcia i między wszystkimi kotami miłość kwitnie, a czasami to nawet buzuje, aż półdługa sierść cudnej urody fruwa po całym domu. Orbiś zachowuje się, jakby ciągle był... spłoszony. I malutko je. I zmienił się jego czuły stosunek do mojej osoby na mniej czuły, a bardziej zwiewający. I ktoś nasikał na łóżko Zosi i to nie była Zosia, bo sprawdziłam i jej piżamy były suche. Podejrzewam Orbisia. Dlatego jutro zawiozę go do Chotomowa, niech go moja wetka obada i wyda werdykt, czy coś mu jest (nie daj Boże!), czy to ciągle stres dokoceniowy. Przy okazji zakupię skuteczne uspokajacze dla kotów, a może i dla siebie też.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Nie maja 10, 2015 20:08 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

:piwa: :piwa: :piwa: :piwa: :1luvu:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Pon maja 11, 2015 21:09 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Byłam z Orbisiem w Chotomowie u mojej wetki. Kotuś ma wyczuwalne i powiększone węzły chłonne podżuchwowe, ale gardło ma czyste. Prawdopodobnie owe węzły powiększyły się wskutek szczepienia. Moja wetka powiedziała, że należało poczekać jeszcze kilka tygodni z doszczepieniem Orbisa i Gustawa i podać szczepionkę tylko maleństwu. Orbinio ma prawdopodobnie podrażnioną trzustkę z powodu stresu. Dostał gustowną, antystresową obróżkę Settledown, w twarzowym, fioletowym kolorze. Niestety efekt wizualny niweluje Orbisowa puchatość. Obróżka utonęła w sierści. Kochanie moje dostało też setkę soli z 25 ml Duphalyte i 0,3ml Rapidexonu. Dziś i jutro ma mieć dietkę ścisłą, czyli nie jeść nic. Tyle, że mu odelżało po sterydzie i kocurek mój jest głodny. Jutro też kroplówka, a od środy dietka trzustkowa, przynajmniej na 3 tygodnie.
Każda żmija ma swój koniec! Przetrzymamy!
Jutro będą też wyniki Orbisiowej krwi. Kochanie moje bało się lekarki i uporczywie wspinało się na pańciowe rączki. Jak wracałam, to wydzwaniał do mnie spanikowany Julek. Martwił się o Orbisia.
A potem, już po kolacji Julek bardzo płakał z żalu i tęsknoty. Jutro minie rok od śmierci Maurycego.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Wto maja 12, 2015 4:41 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Utrzymanie diety ścisłej u Orbisa jest dla mnie trudnym wyzwaniem. Nie jest łatwo nie dać jednemu kotu jeść, a inne napaść po kryjomu. Orbis powinien być o wiele bardziej głodny, niż to w tej chwili pokazuje. Trochę się kręci, ale nie prosi o jedzenie. I to jest niepokojące, bo potwierdza teorię o podrażnionej trzustce. Może zresztą nie jest taki wściekle głodny, jak powinien być, bo dostał kroplówkę z Duphalyte...
Czekam na wyniki Orbisiowej krwi. I martwię się.
Może wzięcie Florci było zbyt pochopną decyzją, skoro zaszkodziło Orbisiowi. Sama nie wiem. Na zewnątrz wygląda na to, że relacje między Florcią, a Orbisem są przyjazne. Koty ocierają się o siebie, liżą się, śpią przytuleni, co nie zmienia faktu, że maleństwo jest kolejnym kotem na terytorium kocurków. I chyba to Orbisa stresuje. Może on czuje się zazdrosny i zagrożony utratą podstawowych dóbr, takich jak terytorium, jedzenie, czas pańci? Może dlatego zachowuje się, jakbym go płoszyła, ucieka spod ręki. Nie zawsze, co prawda ucieka, ale o wiele rzadziej się nadstawia i prosi o głaski.
Miotam się.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Wto maja 12, 2015 8:08 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Wiem, co to znaczy karmic inne koty, a jednego nie lub dawac mu dietetyczna karme. Mam to na codzien. Do tego jeszcze dochodzi Felisiek, który kopciuszkuje przy jedzeniu i nakarmienie go czymkolwiek wymaga wieeeeele czasu, którego rano nie ma. W rezultacie chodzi biedak glodny.
Kciuki trzymam na Was wszystkich!
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13552
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Wto maja 12, 2015 14:35 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Dziękuję za kciuki Miszelno. :kotek:
Rok temu opłakiwaliśmy śmierć Maurycego... Wierzę, że on na mnie czeka i że, jeśli się postaram, to jeszcze go zobaczę. I przytulę. Tak, przytulenie jest konieczne. Bardzo brakuje mi Maurycego.
On nie da się zastąpić żadnym innym kotem. Ale inne koty także dadzą się pokochać. Nie tak samo. Inaczej. Maurycego kocham, tak, jak Maurycego, Gustawka, jak Gustawka, Orbisa, jak Orbisa, a Florci dopiero się uczę. Ale nie oddam Florci. Jest moja. Najwyżej będziemy się leczyć i wylądujemy z Orbisem: ja u psychiatry, a on u behawiorysty. Ale musimy sobie jakoś poradzić.
Dla odstresowania i z konieczności poszłam na zakupy. Kupiłam książki dla Zosi na imieniny i dla siebie bez okazji. Pani w Sylabusie na Górczewskiej na mój widok od razu wyciąga książki o kotach, jeśli przyjdzie coś nowego. :D Kupienie ładnych, dziewczęcych kapci w rozmiarze 32 udało mi się dopiero po długotrwałym poszukiwaniu w kilku sklepach. Zapasy 32 uległy wyczerpaniu. Dla siebie też chciałam znaleźć wygodne buty do pracy. No i znalazłam, nawet bardzo wygodne, tyle, że adidasy i do pracy się nie nadają. Może zacznę chodzić na spacery, skoro mam już odpowiednie obuwie. Biegać raczej nie zacznę, nie ma co się łudzić. Nie chcę zejść przedwcześnie na zawał, jakby mi się na skutek drgań ziemi pod moim ciężarem kawał blaszki cholesterolowej oderwał i tętnicę wieńcową zatkał. Skoro zwalczyłam swojego guzka (no, sama nie zwalczyłam, chirurg wyciął skubańca i wrzucił w materiał skażony, do spalenia :twisted: ) to muszę jeszcze dzieci odchować i pospełniać marzenia. Np. hodować koty, pojechać sobie do Ameryki Południowej, zamieszkać w domku na wsi, pięknie się zestarzeć w towarzystwie licznych wnuków...itp
Muszę się zaraz wypięknić, bo dzisiaj jest zebranie w szkole u Julka i Pawła. Założę chyba garsonkę jakąś i piękne nowe adidasy, które byłam uprzejma zakupić zamiast potrzebnych pantofli.
A o 21.15 mamy się z Orbisiem stawić w Chotomowie na kolejną kroplówkę z Duphalyte.
Orbiś jest głodny. Wydzwaniałam do wetki, żeby się dowiedzieć, co wyszło z krwi, ale nikt nie odbiera telefonu.
Ostatnio edytowano Wto maja 12, 2015 18:08 przez lilianaj, łącznie edytowano 1 raz

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Wto maja 12, 2015 14:42 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Będzie dobrze :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Musi być :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :wink:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Wto maja 12, 2015 14:45 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Dzięki za kciuki. Tak, ja wiem, że będzie dobrze. Tylko najgorsze jest to czekanie.
Pojadę do wetki, poproszę o krople Bacha i sam wypiję wszystko. Duszkiem. Duszkiem wypiję, a nie się stanę.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Wto maja 12, 2015 15:05 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

A te krople są na alkoholu ?

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Wto maja 12, 2015 16:35 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

I ja dołączam do kciuków, i czekam na wieści.
I tez zaraz idę na zebranie do szkoły;)

KatarzynkaR

 
Posty: 96
Od: Pt lut 13, 2015 20:46

Post » Wto maja 12, 2015 18:16 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Dzięki z a kciuki Kasiu. :P
Już wróciłam z zebrania, a nawet dwóch. Jestem o pięć stówek lżejsza, a Julek zadowolony, że jedzie na trzy dni zielonej szkoły.
Co do kropli Bacha, to mam nadzieję, że nie zawierają alkoholu, bo ja ciągle gdzieś jadę, albo będę jechać, więc nie piję wcale napojów wyskokowych. Nie lubię gorzkiego smaku. Mam słabą głowę. Powącham korek od jakiegoś likierku i od razu przypominają mi się jednocześnie wszystkie pieśni, które znam. Lubię słodki smak i to mnie gubi w biodrach i w ogóle.
Niedługo jadę z Orbisiem.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Wto maja 12, 2015 18:59 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

lilianaj pisze:Dzięki z a kciuki Kasiu. :P
Już wróciłam z zebrania, a nawet dwóch. Jestem o pięć stówek lżejsza, a Julek zadowolony, że jedzie na trzy dni zielonej szkoły.
Co do kropli Bacha, to mam nadzieję, że nie zawierają alkoholu, bo ja ciągle gdzieś jadę, albo będę jechać, więc nie piję wcale napojów wyskokowych. Nie lubię gorzkiego smaku. Mam słabą głowę. Powącham korek od jakiegoś likierku i od razu przypominają mi się jednocześnie wszystkie pieśni, które znam. Lubię słodki smak i to mnie gubi w biodrach i w ogóle.
Niedługo jadę z Orbisiem.

Daj znac koniecznie co z Orbisiem..

Mnie tez słodkie gubi (choc alkohole wolę mocno wytrawne;) - dlatego mam totalny szlaban - bo ze słodyczami u mnie jak z alkoholem u alkoholika - jak zjem odrobinkę - "płynę" i budzę sie dopiero jak nie dopina mi sie jakas sukienka :strach: ;) dlatego nie mogę nawet wąchać :placz:

KatarzynkaR

 
Posty: 96
Od: Pt lut 13, 2015 20:46

Post » Wto maja 12, 2015 19:35 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

lilianaj pisze:Może wzięcie Florci było zbyt pochopną decyzją, skoro zaszkodziło Orbisiowi.
Liliano, nie martw się :1luvu: w moim otoczeniu 100% dokoceń było trudnych (i bardzo trudnych) - ale w każdym przypadku kończyło się bardzo dobrze - choc to trwało. Nawet kilka miesięcy, ale kończyło sie happy endem.
M.in. dlatego zdecydowaliśmy sie na dwa koty jednocześnie. U Was Orbisio jest osowiały, a u większości moich znajomych dotychczasowi rezydenci byli agresywni, niszczyli co popadnie, ignorowali kuwetę, znaczyli teren, albo odmawiali jedzenia przez jakis czas.. U Was to na prawdę wygląda idealnie :)

KatarzynkaR

 
Posty: 96
Od: Pt lut 13, 2015 20:46

Post » Śro maja 13, 2015 4:38 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Właściwie okazuje się, że Orbiś jest takim właśnie egzemplarzem: odmawia jedzenia przez jakiś czas. Naszym głównym problemem jest właśnie stres. Podrażnienie trzustki nie znalazło potwierdzenia w badaniu krwi. Mamy za to... anemię, ale wetka powiedziała, że to skutek stresu pogłębionego szczepieniem. Dostaliśmy także na pozwolenie na jedzenie karmy trzustkowej, tyle, że Orbiś nią wzgardził. Przed wizytą u wetki miałam kota, który jadł mniej, zaś po zastosowanym leczeniu wcale nie chciał jeść. Moim zdaniem przeszkadzała mu ta obróżka uspokajająca. Ten zapach wcale go nie uspokajał, tylko otumaniał. Wstałam o trzeciej w nocy, bo i tak nie mogłam spać, zdjęłam tą obróżkę, rozmruczałam kota, wyczesałam futerko i dałam Almo natur z kurczakiem, które okazało się pyszne. Orbinio zjadł nie całe pół puszki, ze 30 g, ale zjadł chętnie, a potem dopchał Canaganowym suchym. Czyli wydałam trzy stówki i mam stan wyjściowy, taki, jak przed leczeniem. Tyle, że kot dodatkowo zestresowany jazdą do weta, wizytami, kłuciem i głodzeniem. Na dodatek po wczorajszej kroplówce ciągle lizał plecki. Na szczęście przestał i nie zrobił sobie dziury.
Ja mam trociny w czaszce, zamiast mózgu. Nie wiem, jak mu skutecznie pomóc. Obróżka się nie sprawdza, jest do bani. W ogóle nie odpręża Orbisa. Wiem, że sytuację złagodzi i unormuje czas, tyle, że w tym czasie kochanie moje się stresuje, a to mu szkodzi.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Śro maja 13, 2015 14:45 Re: Gustaw i Orbis i Florencja

Orbisiu , nie choruj już . :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości