nikt nic nie pisze, to ja sobie coś znowu skrobnę
pamiętacie
Dzień Zwycięstwa?
9 maja on był i do 1951 był to dzień wolny od pracy
a potem go znieśli, dzień wolny znaczy zabrali
i dzisiaj czytam co tam jeszcze na jego temat ma do powiedzenia wójek goole
i dowiedziałam się, że:
cytuję:
24 kwietnia 2015 roku Sejm RP przyjął ustawę o Narodowym Dniu Zwycięstwa obchodzonym 8 maja http://pl.wikipedia.org/wiki/Dzień_Zwycięstwa ---------------------
niedziela, o9 maja 2o15, ul. Klaretyńska - wczesne przedpołudnie... a miałam tylko na wizję lokalną pojechać
tak się na spacer wyprowadzić, na zielone popatrzeć
koleżanka mnie poprosiła o pomoc
no bo tam jest sporo kotów
i jest karmiciel
(tak, tak! facet!), który łapie koty dopiero wtedy, kiedy się na tyle oswoją, że może je do kontenera rękami włożyć...
no więc kotów jest ok. 20
tak mniej więcej połowa to kotki, a połowa to kocury
oczywiście nie mieszkają wszystkie w jednym miejscu
tylko tak jakoś się tam rozmieściły po osiedlu w małych odległościach od siebie
no i są trzy kotki, które już urodziły
no więc się umówiłyśmy
porosiłam ją żeby kontener wzięła, tak na wszelki wypadek - wszelako niedaleko mieszka
no i sobie chodzimy i foty robimy
no i mamy tu
KotkęPierwszą co się w piwnicy okociła

i przez taką sprytną dziurę do maluchów wchodzi

no to wsadziłam tam aparat

który niczego podobnego do kociąt nie zarejestrował
KotkaDruga ma miot w bardzo niebezpiecznym miejscu

w tej większej budce po lewej, na samym widoku
gdzie każdy oszołom może odsunąć płytę i wyjąć malce
a w tej mniejszej po prawej okociła się trochę wcześniej
KotkaTrzecia, ale przeniosła kociaki gdzieś w te garaże, co po prawej są

to ona
no i jeszcze parę innych kotów do zdjęć nam pozowało


no i wracamy sobie z obchodu
(ale nie Święta, wszak je przenieśli na dzień wcześniej) i oczom naszym ukazał się taki widok!

czyli znowu facet karmiący
płyta odstawiona a na budce siedzi
KotkaPierwsząpoprosiłam
PanaKarmiciela żeby do mnie podszedł - nie chciałam
KotkiPierwszej wystraszyć

i zaczęłam go namawiać żeby kotkę złapał i do kontenera wsadził
ale szybko a tego pomysłu zrezygnowałam, bo jakby się nie udało, to mogłaby zostawić dzieci albo pogryźć
PanaKarmicielawięc podeszłam z kontenerem

i wywaliłam do środka
(kontenera znaczy) całą zawartość saszetki
Łiskasazajrzałam do środka - dwa malce zobaczyłam
KotkaPierwsza syknęła ostrzegawczo
KotkaPierwsza pacnęła mnie łapą
KotkaPierwsza wyskoczyła z budki
KotkaPierwsza pacnęła mnie po łydce
KotkaPierwsza wskoczyła do budki
KotkaPierwsza znowu syknęła ostrzegawczo
KotkaPierwsza znowu wyskoczyła z budki

i pojawił się kocur
może tatuś?
na szczęście on nie był zainteresowany pacaniem i syczeniem
no to wyjęłam dwa malce i wsadziłam do tego rozlanego w środku
Łiskasa...
i czekam
KotkaPierwsza znowu wskoczyła do budki, i się zdziwiła, bo dzieci tam nie było
no to
KotkaPierwsza znowu wyskoczyła z budki
(a plecy od niewygodnej pozycji bolały mnie już niemiłosiernie!)poczem wskoczyła ponownie, spojrzała na mnie wzrokiem, który zamordować by mógł, gdyby mógł
i powoli zaczęła wchodzić do kontenera
nie czekałam aź wejdzie cała
przytrzasnęłam jej tylne łapki, dopchnęłam i zamknęłam kontener
trochę się obruszyła - kontener zaczął się niebezpiecznie trzeszczeć
i się uspokoiła

ona tak, ale ja nie
łapki mi się trzęsły
nie mogłam zapalić papierosa
nie mogłam uwierzyć w to się stało
udało się!
... qurwa, udało się!
i gdyby nie to, że bolały mnie plecy i miałm nogi jak z waty, to bym skakała z radości
przykryłam kontener kurtką
PanaKarmicielaw czasie gdy ja dochodzłam do siebie, obaj
PanowieKarmiciele zaczeli sprzątać w małej budce i znleźli w środku dwa martwe kociaki
jeden starszy, drugi młodszy był
zadzwoniłam więc po
PanaUtylizatoraa zaraz potem po auto, obce niestety, bo oba zaprzyjaźnione nie jeździły
i pognaliśmy do
Tropa, umówione byłyśmy z dr
Joasiąpo drodze zastanawiałam się jak będą wyglądały kociaki po kąpieli w
Łiskasowym sosie
w
Tropie przepakowałam towarzysto do klatki

kotka przeszła bez problemu z jednym kociakiem siedzącym jej na plecach
drugi został w sosie
no to go wyjęłam i w ciepłej wodzie wykąpałam
był mi wdzięczny i dziewczynką się okazał
wytarłam do sucha i w cycki wsadziłam, co by się jeszcze trochę podsuszyła i fotę zrobiłam

drugi kociak w sosie siedział koło matki
no i zaryzykowałam, wsadziłam rękę do klatki i go wyjęłam
wyprałam z sosu, wysuszyłam ręcznikiem, ugrzałam w cyckach
pod ogon zajrzałam - następna dziewucha

kluchy, wiek, ok. 4 tyg. i na szczęście zdrowe
... a miałam tylko na wizję lokalną pojechać
---------------------
Aniu,
Aniu!
dopisz proszę:
1 kotka na talon
---------------------
... mry!