30 godzin temu do mojego i narzeczonego mieszkanka zawitała czarna śliczność o wielkich, cytrynowych oczach, nazwana przez nas Asmodeuszem (choć w papierach jest Jawą

Uprzedzeni byliśmy, że jest strachliwy i nieśmiały, więc nie dziwi mnie fakt, że już znalazł kilka takich kryjówek, o które bym w życiu naszego mieszkania nie podejrzewała (szczególnie mu się spodobało pod szafką kuchenną oraz piekarnikiem... ilu z Was miało okazję wydobywać kota z piekarnika?

Na razie niestety nie mam swoich zdjęć, ponieważ jeżeli już znajdzie się w miejscu, w którym mogę go złapać aparatem, to widać tylko czerń na ciemnym tle, wrzucę więc fotkę z ogłoszenia DT:


Na razie czmycha z jednej kryjówki do drugiej, jeżeli w ogóle. Przed chwilą widziałam jak obserwuje mnie spod kanapy, jednak schował się, gdy na niego spojrzałam... martwi mnie, że nic nie jadł i nie nawiedził kuwety, mimo że w nocy miał spokój i dziś był kilka godzin sam. Gdy się przełamie, odetchnę z ulgą

Trzymajcie, proszę, kciuki za oswojenie się tego małego strachliwca!