Masza spała do dziś do godziny 4 rano, wstała, ziewnęła i wpakowała mi kuper w oko a następnie poprawiła wąsami

Mrucząc przy tym jak mały acz wydajny traktorek

Szok jej przeszedł całkowicie, żwawa jest jako ta glistka w glebie, apetyt ma, ładnie się bawi ( szkoda tylko,że wszystkim tylko nie swoimi zabawkami ) ukradła mi pomidora z kanapki a i rzodkiewką nie pogardziła,zeżarła swoją porcję mięska ( i Artemowej też troszkę ) a teraz grzeje dupkę na słoneczku w ogródku oczywiście arystokratycznie spoczywając już to w kępce świeżutko posadzonej lawendy, już to pięknie komponując się z bratkami, ewentualnie poleguje w doniczce z mieczykami

Czekam aż mi kurier dowiezie kodurę, zamawiałam ostatnio w celu reanimacji mojego leżaczka ogródkowego. Jak dowiezie to z tego co mi zostanie ( a zostanie bo zamówiłam z tzw. "górką " ) wyprodukuję koteczkom poduszeczki specjalnie do ogródka

Jest szansa,że nie będą polegiwać w roślinności bo nie to,żeby mnie przeszkadzało, ba wręcz przeciwnie, miło popatrzeć jak futerko pięknie się komponuje na przykład z zielenią liści tudzież błękitem i pomarańczem kwiatów, ale chodzi o roślinki.Nie przypuszczam,żeby na przykład lilie azjatyckie ( oraz jedna lilia orientalna ) dobrze zniosły moszczenie się na nich tudzież ugniatanie.... O huśtaniu się z łajdackim wyrazem dzioba na powojniku Ville de Lyon nawet nie wspominam bo po co nerwicę mam i tak. Czy ja już wspominałam jak strasznie i opętańczo kocham moje futra każde z osobna i wszystkie na raz? Bo jeśli nie to wspominam. KOCHAM MOJE ZWIERZACZKI !!!!!!
( sikający pies )