
Sika nadal nie zawsze tam gdzie trzeba, czasem się wydrapuje, ale na dobre porzucił łazienkę jako azyl, co jest ogromnym postępem. Na odwrażliwianie reaguje jak to on. Może być wybuch wulkanu, trzęsienie ziemi i salwy armatnie pod warunkiem, że może mnie wtedy dotknąć. Jeśli mnie nie ma - kicha, nie ma postępu. Po wielu objawach, jego reakcjach, odnoszę wrażenie, że dla kota w typie bardzo proludzkiej rasy, jest to pierwszy pozytywny kontakt z człowiekiem. I być może dlatego reaguje tak właśnie. No albo po prostu mnie kocha, tylko taką poddańczą, psią miłością.