Dziś był dzień kiełbasy i pasztetu. Miał na nie wyraźnie ochotę, choć za każdym razem zjadał tylko odrobinę. Dostawał więc ile tylko chciał. Przygotowałam mu już transporter, dołączyłam wyniki, opisałam co i jak. Stoi i straszy. Przed nami noc. Prawdopodobnie ostatnia.
Odganiam od siebie jak mogę tę świadomość ale ja prawdopodobnie już dziś za Charona robiłem Jutro badanie które prawdopodobnie to potwierdzi. Cały czas mam nadzieję na odwrócenie losu
Wstałam, a Powązek martwy. Owszem, był od kilku dni leczony (pęcherz), ale była wyraźna poprawa, sikał (i pęcherz się opróżniał porządnie), jadł... Wieczorem normalnie dostał leki, nic mi nie nasunęło podejrzeń...