Moje koty XVII. Rysia - guz listy mlecznej :(

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 29, 2015 19:59 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

jozefina1970 pisze:
casica pisze:V lipcu lepiej, jest bezpośrednie połączenie

Autobusem? Bo na tym rozkładzie się nie łapię?
Kurde a przed wojną pociąg z Berlina do Miedzianki jechał pięć godzin :ryk:
Edit: Aha, no, widzę. Z przesiadka we Wrocku ale już lepiej.

I z Breslau do Warszawy - z postojem na granicy :mrgreen:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro kwi 29, 2015 20:56 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

kwiat groszku pisze:Dżozefino a sprawdziłaś samoloty??

:smokin:

lot from Bristol to Lodz kosztuje 300funciaszy. :201436 :201435 z Londynku tylko 80, ale do Londynku pociąg mnie zabierze za kolejne 100funciaszków. orzeszek w mordunię.

po imprezach czerwcowych przydałby mi się reset w remizie, ale nie za taką kwotę. :strach: toż spa w dziczy :ryk: angielskiej mniej kosztować będzie.

Się cenią Angole. No ale inaczej zarabiają to i cenią się inaczej. Chyba inaczej, ja nie latam :strach:
Szkoda, mogłabyś się poresetovać na łonie sielskiej vsi oraz łąk i lasóv. Poza tym są atrakcje - na terenie cmentarzyska rosną boviem kamienie, podobno. V ogóle vg moich robotnikóv kamienie rosną v miarę starzenia się, udovodnione 8)
AYO pisze:Wybacz Katarzyno - nie wytrzymam w Twojej limuzynie trasy dłuższej niż te parę kilosów po bezdrożach :oops: więc wielkoduszna propozycja odebrania mnie z łodzi odpada :oops:

Hmm, mojej limuzynie też będzie przykro jak jej opoviem :twisted:
jozefina1970 pisze:Samolotu nie sprawdzalam. Primo - dostać się na lotnisko we Wrocku trzeba- to kolejne kombinacje. Secundo- raz chciałam być światowa, lecieć se z Wa-wy do Wroclawia i nie powiem, co wyszło, no dobrze - g... wyszło. Tertio - lot lotem bo na tanie linie, nawet jak jakieś są w zw z powyższym się nie piszę, to lotem są to kwoty kosmiczne. Powiem krótko: myślałam, że se może jak normalny, cywilizowany człowiek wsiade w punkcie A i wysiade w punkcie B ale widzę, że mam za duże wymagania. Pewnie, że jakbym miała jechać do NY to liczę się z kombinacjami. Ale do Łodzi? No porażka ;-)

V sumie to navet śmieszne :lol: podobno mamy XXI viek
ewan pisze:Ale tutaj wesoło :lol: Imprezka się szykuje, to wszystkim do śmiechu :lol: I tak być powinno :lol:
Ciut długo ten pociąg jedzie :mrgreen: faktycznie,może on na wungiel jest :wink: Ja niestety nie przyjadę (czułam się oczywiście zaproszona :twisted: ) bo pod koniec maja na lecę w stronę Kwiat(a)(u)Groszku więc może gdzieś tam Guinness'a wypijemy. Ale cholernie Wam zazdroszczę remizowej imprezki,cholernie :!:

Lecisz v maju, na długo? Lipiec Cie tam jeszcze zastanie?
No i oczyviście, że byłaś i jesteś zaproszona. Chociaż v zasadzie to każdy sam się zaprasza - pakuje viktuały i już :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 30, 2015 6:00 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

felin pisze:Piast i Europejski.

Chyba Europejski to był. W przebudowie :strach:
casica pisze:V sumie to navet śmieszne :lol: podobno mamy XXI viek

W sumie to tak. Tylko, ze jakbym naprawdę gdzieś bardzo musiała jechać tobym się wściekła :twisted:
Tak jak do Norwegii. Telepałam się całą noc w pociągu, żeby w niecałe dwie godziny być w Bergen :roll:
BTW: Bardzo mi się też to "v" podoba :smokin:

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw kwi 30, 2015 6:37 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

kwiat groszku pisze:Ewanu, a gdzie będziesz?


W Newry (Północna Irlandia) - a Ty Kwiatku w której części Wysp?
Kasiu, długo będę. Pewnie do końca roku.
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 30, 2015 7:24 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

ewan pisze:W Newry (Północna Irlandia)

Ale fajnie!

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw kwi 30, 2015 7:33 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

Ewanu, ja niemal na samym środku południa. Tam, gdzie najsłynniejszy kamienny krąg.
Chamstwo zawsze najgłośniej wrzeszczy, obraża, pogardza. Bo nic innego nie umie.

Belka na pokładzie - Jezebel w UK

kwiat groszku

Avatar użytkownika
 
Posty: 9754
Od: Nie wrz 13, 2009 19:15
Lokalizacja: Kamienny Krąg, Wielka Brytfannia

Post » Czw kwi 30, 2015 7:37 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

jozefina1970 pisze:AYO a dlaczego ty nie chcesz jechać z casica po bezdrożach i wertepach?


Po wertepach chwilkę wytrzymam, bo przynajmniej swojsko trzęsie. :oops:
Im lepiej resorowany samochód, tym gorzej reaguję - lokomocyjna po prostu.
A casica ma brykę naprawdę gatunkową.
Już jak mnie Justyn odwoził na dworzec, był problem. :?
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Czw kwi 30, 2015 7:42 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

AYO pisze:Po wertepach chwilkę wytrzymam, bo przynajmniej swojsko trzęsie. :oops:
Im lepiej resorowany samochód, tym gorzej reaguję - lokomocyjna po prostu.
A casica ma brykę naprawdę gatunkową.
Już jak mnie Justyn odwoził na dworzec, był problem. :?

Hm, nigdy nie miałam choroby lokomocyjnej to nie wiem, jak jest. No raz. Pojechaliśmy z K. do Czech - tak się przejechać. Tam, wiadomo, zakręty. A jechaliśmy moim Matizem, ja jako pasażer, brrrr! Jakieś dziwne to było ale raz mnie dopadło. Nie rzygałam ale czułam się fatalnie 8O

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw kwi 30, 2015 7:51 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

kwiat groszku pisze:Ewanu, ja niemal na samym środku południa. Tam, gdzie najsłynniejszy kamienny krąg.


No to z naszego pikniku lipa bo dzieli nas, że ho,ho :?
Dawniej miałam chorobę lokomocyjną, każda jazda to rzyganko :201435, ale teraz szczęśliwie mam spokój.
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw kwi 30, 2015 8:58 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

jozefina1970 pisze:
AYO pisze:Po wertepach chwilkę wytrzymam, bo przynajmniej swojsko trzęsie. :oops:
Im lepiej resorowany samochód, tym gorzej reaguję - lokomocyjna po prostu.
A casica ma brykę naprawdę gatunkową.
Już jak mnie Justyn odwoził na dworzec, był problem. :?

Hm, nigdy nie miałam choroby lokomocyjnej to nie wiem, jak jest. No raz. Pojechaliśmy z K. do Czech - tak się przejechać. Tam, wiadomo, zakręty. A jechaliśmy moim Matizem, ja jako pasażer, brrrr! Jakieś dziwne to było ale raz mnie dopadło. Nie rzygałam ale czułam się fatalnie 8O


Ja też nie rzygam, ale mam sensacje oddechowe, zaczynam się krztusić i robi mi się słabo.
Nie ujechałabym 50 kilosów. :?
To samo było jak jechałam wypaśnym Audi kolegi na Kaszuby. Tylko niecałe 40 km, ale przyspieszenia wywalały mi flaki pod zęby, mimo tego, że jechałam z przodu i miałam gumę do żucia. Nawet prewencyjne wypicie lufy nic tu nie pomoże. :x
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Czw kwi 30, 2015 9:06 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

AYO pisze:To samo było jak jechałam wypaśnym Audi kolegi na Kaszuby.

To w takim układzie tylko maluch ci pozostał :twisted:

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw kwi 30, 2015 9:22 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

jozefina1970 pisze:
AYO pisze:To samo było jak jechałam wypaśnym Audi kolegi na Kaszuby.

To w takim układzie tylko maluch ci pozostał :twisted:

Nieśmiało proponuję samolot :idea:
Szybko i raczej nie trzęsie :twisted:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw kwi 30, 2015 9:27 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

felin pisze:Szybko i raczej nie trzęsie :twisted:

Ale przyśpieszenia są :twisted: W maluchu nie ma

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw kwi 30, 2015 9:31 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

jozefina1970 pisze:
felin pisze:Szybko i raczej nie trzęsie :twisted:

Ale przyśpieszenia są :twisted: W maluchu nie ma

Krótka chwila przy starcie - da się przeżyć.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw kwi 30, 2015 9:32 Re: Moje koty XVII. Porażka ulicznego żarcia

W samolocie na krótkie trasy i bez turbulencji o dziwo wytrzymuję. :smokin:

No i naturalnie za kierownicą. Ta sprzeczność akurat jest podobno wytłumaczalna naukowo.
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: muza_51 i 44 gości