Kochani proszę o jakąś podpowiedź.
Mam 7mio letnią kotkę, która na pierwszy rzut oka ma wiele objawów chorób nerek - szybka utrata wagi, brak apetytu i pragnienia, duże osłabienie, wymioty kilka razy w tygodniu samą wodą lub wodą w kolorze różowym.
W zeszły piątek (brak apetytu i pragnienia nie były jeszcze wtedy takie silne) wet nakazał odrobaczenie. Oprócz lekkiej biegunki nic to nie dało, a w ciągu kilku dni stan się znacznie pogorszył. w czwartek i piątek nie jadła i nie piła prawie nic. W piątek zrobiliśmy badania krwi i ku zaskoczeniu wszystkich wyszły w normie..
ALKP, ALT, UREA, CREA, GLU, PHOS, TP - w normie
z morfologii - WBC podwyższone - norma 0-10 a jest 21
HGB 15,6 przy normie do 15
MCH 21,3 przy normie do 17
MCHC 38,8 przy normie do 36
MPV 11,2 przy normie 14-18
W usg wszystko ok, oprócz wątroby (wg weta jest to skutek niejedzenia, a nie odwrotnie) - woreczek żółciowy z cechami zastoju, torebka woreczka hiperechogenna, powiększone przeowdy żółciowe.
Temp. 38 st.
Mimo mojej prośby wet odmówił wykonania badań moczu, bo jak twierdzi problemy z układem moczowym wyszłyby już w morfologii.
Kota dostała PWE 125 ml, Ornipural, Betamox i Menbuton. Diagnoza - depresja spowodowana remontem. Po wczorajszym nawodnieniu i lekach dzisiaj czuje się trochę lepiej. Zjadła 1/3 woreczka convalescence i troszkę kocich groszków. Była kupa i siku

Myślicie, że powinnam odpuścić temat nerek czy próbować ją dalej diagnozować, może powtórzyć badanie krwi?