Moje koty XVII. Rysia - guz listy mlecznej :(

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 23, 2015 21:59 Re: Moje koty XVII. Świąteczny don Ignacio

A ja VVam jutro napiszę, dzisiaj juz padam na pysk :x
Będzie m.in. o tym jak Justyn zasikał toaletę z povodu kota :twisted:
VViadomo, który to kotek taki bystry, pravda?

A móviłam kupić rybki? :idea:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 24, 2015 7:02 Re: Moje koty XVII. Świąteczny don Ignacio

A ciekawe gdybyście nie mieli kotów to na kogo Justyn by zwalał :mrgreen:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Pt kwi 24, 2015 9:04 Re: Moje koty XVII. Świąteczny don Ignacio

8O
:ryk: :ryk: :ryk:
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Pt kwi 24, 2015 9:31 Re: Moje koty XVII. Świąteczny don Ignacio

Śmiejcie się śmiejcie złe kobiety :twisted:

Poszedł dobry ten człowiek do kibelka siusiu zrobić, niestety. Czy to się spieszył nadmiernie, czy coś innego, nie domknął drzwi. No i stoi, i sika. I nagle wbito mu nóż w plecy w trakcie owej czynnosci. Dżigit zakradł się podstępnie, od tyłu i hyc! No przecież jest naroślą ten kotek, narośle nie są zależne od czynności. VVskoczył Justynowi na plecy, źle wymierzył bo nie był to skok standardowy. Źle wymierzywszy wczepił się pazurkami w plecy Justyna jak w korę drzewa :P VVspiął się na ramię. Niestety, zgodnie z zasadami, co się mogło w tym czasie rozlać, to się rozlało :twisted:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 24, 2015 10:03 Re: Moje koty XVII. Świąteczny don Ignacio

Powinien się cieszyć, że nie sika wrzątkiem :twisted:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 24, 2015 10:07 Re: Moje koty XVII. Świąteczny don Ignacio

Albo kwasem :P
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 24, 2015 10:12 Re: Moje koty XVII. Świąteczny don Ignacio

Otóż to.

Przyszło moje oprogramowanie :dance2:
Pan kurier (ten sam co zooplusowe paczki przywozi) był niewymownie zdziwiony, że tym razem tylko taki mały pakiecik :lol:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 24, 2015 10:43 Re: Moje koty XVII. Świąteczny don Ignacio

Jak to dobrze, że u mnie żadne nie ma takich nawyków jak wskakiwanie na plecy, bo my mamy drzwiczki kotowe do łazienek, a że nasze koty maja jakieś upodobanie do wlatywania do łazienki podczas naszego pobytu to obawiam się, że takie sytuacje mogły by być nagminne :ryk: :twisted:

Co do łazienki nasze to nawet zboczenie w tym kierunku mają, bo nie ma dnia, żeby któreś dziadostwo nie towarzyszyło podczas brania prysznica. Siedzi takie przed kabiną i wlepia gały w uroki naszej golizny :twisted: :roll:


Jeszcze jak mieszkałam w Świdnicy, gdzie w łazience miałam drzwi na szynie, które były łamane w połowie i tak się składały na jedna stronę futryny to ulubionym zajęciem naszego Felusia(*) było otwieranie drzwi jak jakiś delikwent siedział na kibelku. Jak byliśmy sami w domu to nigdy te drzwi nie były zamykane na klamkę, o tak były przymknięte żeby szczelinka przynajmniej mała została, bo wiadomo było, że takie zamknięcie uruchamiało w kotku lampkę kontrolną :twisted: . Często jak mieliśmy gości ktoś wchodził do łazienki i zamykał drzwi na klamkę. Feluś zaraz przybiegał. Najczęściej następowało to jak już biedak siedział albo na kibelku albo w kabinie w stroju własnym. Felciu siadał przed drzwiami, potem było walnięcie łapką dokładnie w środek drzwi i te zawiasy, które spajały te dwie połówki na środku momentalnie się składały. Wtedy klamka też puszczała w zamku i drzwi otwierały się na jakieś 1/3 szerokości. A z łazienki wydobywał się wrzask delikwenta - zaaaaaaaaamknijcie te drzwi :ryk: A co robił wtedy nasz kotek kochany? Jak tylko je otworzył to tracił zainteresowanie i tylko zaglądnął do łazienki, coby widać było kto rządzi w tym domu i sobie szedł w chałupę. :mrgreen:
Najlepsze było, że jak drzwi zostawały zamknięte to cyrk się od nowa rozpoczynał :roll:
A otwierania tych drzwi uczył go nasz Rudolf, specjalista od kombinowania :wink: . Kiedyś TŻ podpatrzył jak obaj siedzieli przed drzwiami i Rudi pokazywał Felixowi jak się je otwiera :ryk:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Pt kwi 24, 2015 11:12 Re: Moje koty XVII. Świąteczny don Ignacio

casica pisze:Albo kwasem :P

W Ci działa? 8O

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 24, 2015 11:17 Re: Moje koty XVII. Świąteczny don Ignacio

AgaPap pisze:Jak to dobrze, że u mnie żadne nie ma takich nawyków jak wskakiwanie na plecy, bo my mamy drzwiczki kotowe do łazienek, a że nasze koty maja jakieś upodobanie do wlatywania do łazienki podczas naszego pobytu to obawiam się, że takie sytuacje mogły by być nagminne :ryk: :twisted:

Co do łazienki nasze to nawet zboczenie w tym kierunku mają, bo nie ma dnia, żeby któreś dziadostwo nie towarzyszyło podczas brania prysznica. Siedzi takie przed kabiną i wlepia gały w uroki naszej golizny :twisted: :roll:

Ja straciłam nadzieję, na chwilę samotności w kibelku - jak tylko zasiądę na tronie, natychmiast pojawia się Lucek (nawet, jeśli chwilę przedtem smacznie spał) i domaga się głaskania :roll: Nawet nie zamykam drzwi, bo musiałabym się wychylać i otwierać.
Podczas prysznica jest nieco lepiej, bo nie wszystkim chce się przeciskać przez dziurę po wywietrzniku, a potem - nie daj boże - zostać niechcący opryskanym wodą :twisted: Ale zwykle i tak jakiś nos albo łapę w dziurze widać :lol:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 24, 2015 11:20 Re: Moje koty XVII. Świąteczny don Ignacio

To jedyne momenty, oprócz wieczornych miziaków w łóżku gdy Mru na dywaniku przed kibelkiem wywala do góry brzuchol i każe się po nim miziać. Żegnajcie słodkie chwile kibelkowej lektury ale rzucam wtedy wszystko bez żalu (czytanie rzucam) i korzystam, korzystam, korzystam ile się da z łaskawości

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt kwi 24, 2015 11:21 Re: Moje koty XVII. Świąteczny don Ignacio

My mamy kabinę zamkniętą więc nie ma możliwości ochlapania podglądacza :201461 Za to podglądacz ma super kino :twisted: Pewnie siedzi i się zastanawia co toto gołe tak się dziwnie rusza za tą szybą :roll:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Pt kwi 24, 2015 11:35 Re: Moje koty XVII. Świąteczny don Ignacio

jozefina1970 pisze:To jedyne momenty, oprócz wieczornych miziaków w łóżku gdy Mru na dywaniku przed kibelkiem wywala do góry brzuchol i każe się po nim miziać. Żegnajcie słodkie chwile kibelkowej lektury ale rzucam wtedy wszystko bez żalu (czytanie rzucam) i korzystam, korzystam, korzystam ile się da z łaskawości

Przestałam być łaskawa :evil:
Od paru dni wszyscy chcą mi siedzieć na kolanach, kiedy pracuję - najchętniej na raz :strach: :strach:
Na dłuższą metę tak się po prostu nie da.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt kwi 24, 2015 11:37 Re: Moje koty XVII. Świąteczny don Ignacio

moja Polinda pędzi za mną do klopa, jak tylko się tam skieruję, włazi do kuwety i szczy towarzysko wraz ze mną....
Nocek "tylko" każe się wówczas miziać, najlepiej na kolankach.....
Kiblowe pieszczoszki....

KotkaWodna

Avatar użytkownika
 
Posty: 2588
Od: Pon kwi 07, 2014 21:26
Lokalizacja: Dwie Rzeki

Post » Pt kwi 24, 2015 11:39 Re: Moje koty XVII. Świąteczny don Ignacio

felin pisze:Od paru dni wszyscy chcą mi siedzieć na kolanach, kiedy pracuję - najchętniej na raz :strach: :strach:

I ta źle i tak niedobrze :twisted:
Ja, jak chcę Mruśkę ukarać biorę ją na ręce (albo straszę, ze wezmę), głaskam i pytam, czy bardzo cierpi a ona ze mną gada, opieprza, wyciąga łebek, żebym całowała i zdarza się, że i pół godziny posiedzi (przed kompem). No, jak przyjdzie sama to inna sprawa, przychodzi teraz nawet często, wieczorkiem, po południu - muszę mieć wszystko naszykowane pod ręką, żeby nie wstawać bo się nie dajcie bogowie obrazi i nie będzie przychodziła... :twisted:
No, czasami też sikamy synchronicznie

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33217
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 50 gości