Shila - kotka z pnn walczy o normalne życie

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Wet dla kota z PNN (Łódź/Wawa)

Ankieta wygasła Pt sty 24, 2014 22:59

dr Agnieszka Neska (Warszawa)
1
100%
dr Aleksander Korzeniowski (Łódź)
0
Brak głosów
 
Liczba głosów : 1

Post » Pt kwi 17, 2015 21:25 Re: Shila - kotka z pnn walczy o normalne życie

Doszło, dziękuję.
Nic mi się nie rozjaśniło...
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Pt kwi 17, 2015 21:41 Re: Shila - kotka z pnn walczy o normalne życie

Dodzwoniłem się do lecznicy po godzinie od pierwszego telefonu. Ponoć dzwonili na podany w karcie numer, ale ten nie odpowiadał (hmm, niestety telefony się czasem zwieszają, aczkolwiek nic takiego nie zaobserwowaliśmy).
Posiew niby nie mógł być zrobiony, bo materiał nie był sterylny (mocz był łapanym, nie brany z nakłucia), więc ewentualny wynik nic by nie mówił i badanie wymagało by powtórzenia. Piszę oczywiście w dużym skrócie.
Próbujemy złapać trochę siku bezpośrednio do pojemniczka, ale póki co jedno przegapiliśmy.
"Bo kot, Panie doktorze, nie człowiek.
On potrzebuje miłości"
Katarzyna Grochola
---
Shila *26.04.2002 +20.04.2015 :cry:

mgrpl

 
Posty: 274
Od: Pt paź 20, 2006 12:07
Lokalizacja: Skierniewice

Post » Pt kwi 17, 2015 22:01 Re: Shila - kotka z pnn walczy o normalne życie

mgrpl pisze:Posiew niby nie mógł być zrobiony, bo materiał nie był sterylny (mocz był łapanym, nie brany z nakłucia), więc ewentualny wynik nic by nie mówił i badanie wymagało by powtórzenia.

Nieprawda. Owszem, można brać bezpośrednio z pęcherza, ale ja zawsze łapię mocz przy sikaniu. Akurat mój kot daje sobie łapać bez problemu. Tyle że powinien to być mocz ze środkowego strumienia. I złapany do sterylnego pojemniczka. Trzeba o taki właśnie pytać w aptece. W ten sposób łapany mocz zawsze dawał u mnie miarodajny wynik.

Próbujemy złapać trochę siku bezpośrednio do pojemniczka, ale póki co jedno przegapiliśmy.

To zróbcie tak, żeby nie przegapić. Nie wiem - zamknijcie drzwi od łazienki, jeśli kuweta jest w łazience, albo postawcie kuwetę na środku pokoju, żeby nie spuszczać jej z oczu.

Co do reszty. Nie polecę Wam weta, bo my się leczymy u dr Neski, do której najwyraźniej straciliście zaufanie. Nie wiem czy jest wymarzonym wetem, ale na pewno najlepszym, na jakiego do tej pory udało mi się trafić, a zwiedziłam paru, bo w Warszawie z podażą wetów akurat nie problem. Jedynie dr Neska zrobiła od razu usg nerek i zastosowała antybiotyk, który uratował mojego kota. Z czasem nauczyłam się, że jedną z absolutnie podstawowych rzeczy w walce z PNN jest pilnowanie, by nie dochodziło do kolejnych infekcji bakteryjnych, które dodatkowo niszczą i upośledzają i tak już niewydolne nerki. Za każdym razem, gdy coś zaczynało się dziać, okazywało się, że w posiewie wychodziły bakterie. To od razu podnosiło parametry nerkowe. Ale bez zwalczenia infekcji, na nic są kroplówki, leki na nadciśnienie i inne półśrodki. Trzeba zacząć od usunięcia przyczyny kryzysu. Z tego, co czytam ani dr Korzeniowski, ani Wasz wet miejscowy słowem się nie zająknęli na ten temat.

Jeszcze a propos dr Neski. Nie bardzo rozumiem o co chodzi z tą panią, która nie dojechała. Jaki to ma związek z Waszą wizytą? I - ja rozumiem - wizyty tanie nie są, ale jednocześnie w tej chwili nie mam na przykład problemu, by pewne rzeczy konsultować na bieżąco mailem.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14586
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Pt kwi 17, 2015 22:10 Re: Shila - kotka z pnn walczy o normalne życie

Jeszcze a propos łapania moczu na posiew - teraz to już chyba nie ma sensu, znaczy w nocy? Spróbujcie jutro z samego rana, jeśli będzie gdzie zawieźć w sobotę...

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14586
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Pt kwi 17, 2015 22:39 Re: Shila - kotka z pnn walczy o normalne życie

aniaposz pisze:
mgrpl pisze:Posiew niby nie mógł być zrobiony, bo materiał nie był sterylny (mocz był łapanym, nie brany z nakłucia), więc ewentualny wynik nic by nie mówił i badanie wymagało by powtórzenia.

Nieprawda. Owszem, można brać bezpośrednio z pęcherza, ale ja zawsze łapię mocz przy sikaniu. Akurat mój kot daje sobie łapać bez problemu. Tyle że powinien to być mocz ze środkowego strumienia. I złapany do sterylnego pojemniczka. Trzeba o taki właśnie pytać w aptece. W ten sposób łapany mocz zawsze dawał u mnie miarodajny wynik.

aniaposz ja naprawdę nie mam kota od wczoraj ;-) Mocz nie był sterylny bo był z blatu stołu. Nie wiem, czy to pisałem, bo może z moich optymistycznych opisów nie widać jak fatalny jest cały czas stan Shili. Nie mówimy o biegającym kocie z lekkim zjazdem. Mówimy o kocie, który czwarty dzień leży pod kroplówką, waży prawdopodobnie poniżej 1,5kg (nie ważyliśmy jej teraz, przy ostatnim ważeniu jakieś 1,5-2 tygodnie temu było 1,75kg, ale jeszcze od tego czasu sporo straciła), kocie który aktualnie nie ma siły podnieść główki, o w staniu nie wspominając, kocie który wprawdzie broni się przed załatwianiem się pod siebie, ale najczęściej w końcu się poddaje, bo nie ma innego wyjścia. Proszę Cię, nie pisz mi tu o środkowym strumieniu :evil: Shila walczy, ale widzę to między innymi po tym, że jak już zrobi siku, to się od niego odsuwa, bo na nic więcej nie ma siły. Próba złapania moczu sprowadza się do tego, że musimy wyłapać moment jak zaczyna się bardziej kręcić, pomóc jej wstać (czytaj: podnieść przytrzymując całego kota, a zwłaszcza łepek), w tym czasie druga osoba musi błyskawicznie rozbroić i naszykować pojemnik i podstawić w wiadome miejsce. Mieliśmy jedną szansę od czasu zaopatrzenia się w jałowe, sterylne pojemniczki, ale nie wstrzeliliśmy się.

aniaposz pisze:
mgrpl pisze:Próbujemy złapać trochę siku bezpośrednio do pojemniczka, ale póki co jedno przegapiliśmy.

To zróbcie tak, żeby nie przegapić. Nie wiem - zamknijcie drzwi od łazienki, jeśli kuweta jest w łazience, albo postawcie kuwetę na środku pokoju, żeby nie spuszczać jej z oczu.

:roll: Mam nadzieję, że nie muszę już dalej na to odpisywać :?

aniaposz pisze:Jeszcze a propos dr Neski. Nie bardzo rozumiem o co chodzi z tą panią, która nie dojechała. Jaki to ma związek z Waszą wizytą? I - ja rozumiem - wizyty tanie nie są, ale jednocześnie w tej chwili nie mam na przykład problemu, by pewne rzeczy konsultować na bieżąco mailem.

Cóż, wyglądało na to, że bardzo przeszkadzała jej utrata kasy. Do tego stopnia, że przez znaczną część wizyty przejmowała się tym bardziej niż naszą Shilą. Zresztą nasz pierwszy kontakt z dr Neską (telefoniczny) też był nie za ciekawy. "Mam termin na środę. Jak kotka przeżyje do proszę przyjechać." O tym, żeby zasugerować cokolwiek co może pomóc kotce w przeżyciu pani doktor nie uznała za stosowne mimo pytania.

Muszę kończyć. Pompa infuzyjna piszczy, muszę kituchnę odłączyć od kroplówki :cry:
"Bo kot, Panie doktorze, nie człowiek.
On potrzebuje miłości"
Katarzyna Grochola
---
Shila *26.04.2002 +20.04.2015 :cry:

mgrpl

 
Posty: 274
Od: Pt paź 20, 2006 12:07
Lokalizacja: Skierniewice

Post » Pt kwi 17, 2015 23:11 Re: Shila - kotka z pnn walczy o normalne życie

mgrpl pisze: Proszę Cię, nie pisz mi tu o środkowym strumieniu :evil: Shila walczy, ale widzę to między innymi po tym, że jak już zrobi siku, to się od niego odsuwa, bo na nic więcej nie ma siły. Próba złapania moczu sprowadza się do tego, że musimy wyłapać moment jak zaczyna się bardziej kręcić, pomóc jej wstać (czytaj: podnieść przytrzymując całego kota, a zwłaszcza łepek), w tym czasie druga osoba musi błyskawicznie rozbroić i naszykować pojemnik i podstawić w wiadome miejsce. Mieliśmy jedną szansę od czasu zaopatrzenia się w jałowe, sterylne pojemniczki, ale nie wstrzeliliśmy się.

Nie piszę o środkowym strumieniu dla zabawy, tylko dlatego, że takie są reguły pobierania moczu na posiew, o ile wynik ma być miarodajny. Inaczej to strata czasu i pieniędzy. Jeśli nie ma szans pobrać moczu tak jak opisałam, to moim zdaniem posiew nie ma sensu i faktycznie należy zrobić to poprzez nakłucie pęcherza. Zadzwońcie jutro do kilku wetów i spytajcie który to zrobi, jeśli wasz prowadzący wet nie chce.

aniaposz pisze:Cóż, wyglądało na to, że bardzo przeszkadzała jej utrata kasy. Do tego stopnia, że przez znaczną część wizyty przejmowała się tym bardziej niż naszą Shilą.

Nie wiem co to znaczy, że przejmowała się tym bardziej niż Waszą Shilą? Mówiła o tym zamiast badać kota? Siedziała zamyślona? Bo wciąż nie rozumiem jakie masz KONKRETNE zarzuty. Chociaż to w sumie i tak nie ma znaczenia. Nie chcieliście się u niej leczyć, Wasza sprawa. Szkoda tylko, że kolejni weci, u których kota leczyliście/leczycie, zaniedbują podstawową diagnostykę.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14586
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Sob kwi 18, 2015 6:18 Re: Shila - kotka z pnn walczy o normalne życie

aniaposz pisze:Nie piszę o środkowym strumieniu dla zabawy, tylko dlatego, że takie są reguły pobierania moczu na posiew, o ile wynik ma być miarodajny. Inaczej to strata czasu i pieniędzy. Jeśli nie ma szans pobrać moczu tak jak opisałam, to moim zdaniem posiew nie ma sensu i faktycznie należy zrobić to poprzez nakłucie pęcherza. Zadzwońcie jutro do kilku wetów i spytajcie który to zrobi, jeśli wasz prowadzący wet nie chce.

aniaposz powtórzę dwie rzeczy.
Po pierwsze: komuś musimy zaufać. Chodzimy do weta polecanego na forum, z którym mamy wcześniejsze dobre doświadczenia. Który nie zalecił na dzień dobry eutanazji, choć chyba każdy inny wet, u którego byliśmy właśnie taką formę "leczenia" by zaproponował jako pierwszy wybór. Nasz weterynarz słucha także naszych sugestii, podał antybiotyk o szerokim spektrum działania, a przy tym najmniej obciążający nerki. Nawet jeśli mamy pewne zastrzeżenia do komunikacji, to podejmuje działania oparte na wiedzy i - wydaje się - sensowne.
Po drugie: nie mam kota od wczoraj. Kota trudnego, schorowanego, który mógłby obdzielić problemami zdrowotnymi niemałe stado. Kot trafił do nas (jak się okazało po pewnym czasie) w stanie zatrucia glikolem, od tego czasu cały czas borykamy się z uszkodzonym układem pokarmowym, zniszczona była trzustka, szpik kostny wyrzucał niedojrzałe krwinki, generalnie pół kota nie działało, prawdopodobnie zresztą wtedy oberwały nerki. Nerki drugi raz się odezwały jak Shila miała mniej więcej rok - tym razem wylazły kamienie, które normalnie pojawiają się u sterylizowanych kocurów najwcześniej po 2 roku życia. Weterynarz łapał się za głowę, że nijak one nie pasują do Shili. Ale były. Do tego alergia połączona z astmą, teraz pnn. Naprawdę to nie jest tak, że my kompletnie nie wiemy jak się kota diagnozuję i nie raz pobieraliśmy mocz do badania.
Nie pojadę do przypadkowego weterynarza na pobranie moczu w sposób, który źle wykonany może spowodować dodatkową infekcję i dodatkowo zagrozić życiu kota. Wystarczy nam to, z czym już walczymy. Jakoś ani dr Neska, którą przecież polecasz (podczas pierwszego kryzysu, gdzie Shila była o niebo silniejsza), ani dr Korzeniowski (tak wtedy jak i teraz) nie palili się do pobierania moczu przez nakłucie. Jeśli jestem w stanie w sposób bezpieczny pobrać dodatkowo, niezależnie od opinii weta, mocz do posiewu to zrobię to. I próbuję zrobić, uwierz mi. Tylko niestety nie dotrzymałem do drugiej szansy, która miała miejsce o godzinie 3 w nocy. Może dlatego, że ostatnio walcząc o Shilę spaliśmy po 2-3 godziny dziennie. Ale nie mam zamiaru jednocześnie podważać zdania weta i narażać dodatkowo zdrowie kota żebyś poczuła się lepiej.
Doceniam porady, staram się ich słuchać. Skorzystaliśmy z całej tony świetnych rad uzyskanych od pixie. W dużym stopniu dzięki temu Shila żyje i nadal walczy. Skorzystaliśmy także z Twojej rady, żeby zwrócić uwagę na antybiotyk. Przyjmiemy każdą sensowną radę jak i konstruktywną krytykę. Ale naprawdę nie mam zamiaru narażać kota. Odnosimy z TŻ wrażenie, że bardziej nas w tej chwili atakujesz i niewiele to wnosi do leczenia.
aniaposz pisze:Nie wiem co to znaczy, że przejmowała się tym bardziej niż Waszą Shilą? Mówiła o tym zamiast badać kota? Siedziała zamyślona? Bo wciąż nie rozumiem jakie masz KONKRETNE zarzuty. Chociaż to w sumie i tak nie ma znaczenia. Nie chcieliście się u niej leczyć, Wasza sprawa. Szkoda tylko, że kolejni weci, u których kota leczyliście/leczycie, zaniedbują podstawową diagnostykę.

Cóż, pamiętamy tyle, że przez pół wizyty gadała na temat tego, że tamta pani z dwoma kotami nie przyjechała. Wyglądała przez to na rozkojarzoną, a wizyta nic nie dała. U Shili wówczas poprawa nie następowała, a ona podczas tej wizyty to zbagatelizowała. Jedynie wyznaczyła kolejny termin kontroli. Musieliśmy szukać innego weterynarza, który pomoże. Teraz właśnie do niego chodzimy.
"Bo kot, Panie doktorze, nie człowiek.
On potrzebuje miłości"
Katarzyna Grochola
---
Shila *26.04.2002 +20.04.2015 :cry:

mgrpl

 
Posty: 274
Od: Pt paź 20, 2006 12:07
Lokalizacja: Skierniewice

Post » Sob kwi 18, 2015 6:42 Re: Shila - kotka z pnn walczy o normalne życie

Powtórzę jeszcze raz.
Mocz na posiew, aby wynik był miarodajny, pobiera się na dwa sposoby:
1. mocz ze środkowego strumienia łapie się do sterylnego pojemniczka. Jeśli nie ma szans na złapanie moczu ze środkowego strumienia, posiew nie ma sensu.
2. mocz pobiera się przez nakłucie pęcherza.

Ręce już mi opadają. Tylko kota szkoda. Ja odpuszczam. Może jeszcze Pixie65 się odezwie.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14586
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Sob kwi 18, 2015 6:46 Re: Shila - kotka z pnn walczy o normalne życie

aniaposz, a ja też powtórzę jeszcze raz: wiem. Przeczytaj to co wyżej napisałem. Całość.
"Bo kot, Panie doktorze, nie człowiek.
On potrzebuje miłości"
Katarzyna Grochola
---
Shila *26.04.2002 +20.04.2015 :cry:

mgrpl

 
Posty: 274
Od: Pt paź 20, 2006 12:07
Lokalizacja: Skierniewice

Post » Sob kwi 18, 2015 6:55 Re: Shila - kotka z pnn walczy o normalne życie

Skoro wiesz, to dlaczego zamierzasz łapać mocz, wiedząc że nie uda Ci się złapać środkowego strumienia? To strata czasu i pieniędzy na badanie, które nic wiarygodnego nie powie. Oraz kolejne dni straconego czasu, którego Shila ma coraz mniej.

W sytuacji zagrożenia życia i ryzyka eutanazji, naprawdę nakłucie pęcherza jest najmniejszym złem i JEDYNĄ w tej chwili szansą na prawidłową diagnostykę. To właściwie diagnostyka ostatniej szansy. Tym bardziej, że zupełnie niepotrzebnie demonizujesz ten zabieg. Piszesz, że kota nie masz od wczoraj, a - wybacz - zachowujesz się jakbyś miał.

Tak, teraz faktycznie możesz mieć wrażenie, że Cię atakuję, bo wiem, że kot cierpi, a Wy skupiacie się na jakichś półśrodkach. O posiewie pierwszy raz napisałam 12 kwietnia, teraz mamy 18. Posiew nadal nie zrobiony. Jedyny postęp to antybiotyk, tyle że to wet powinien go zaordynować, a nie czekać na wasze sugestie.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14586
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Sob kwi 18, 2015 9:36 Re: Shila - kotka z pnn walczy o normalne życie

Tylko że ten antybiotyk jest prawdopodobnie bez sensu ale o tym się nie przekonamy bo nie mamy wyników wszystkich badań :? W zasadzie pozostaje chyba liczyć na jakiś cud.
Ja się czuję bezradna.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Sob kwi 18, 2015 9:54 Re: Shila - kotka z pnn walczy o normalne życie

Jeśli to infekcja, a antybiotyk jest nietrafiony, to cudu nie będzie. :(

mgrpl, podrzucam link do dyskusji nt. nakłucia pęcherza, którego tak bardzo się boicie. Ani to skomplikowane, ani bolesne, ani obarczone dużym ryzykiem.
viewtopic.php?f=1&t=69606

To tyle. Zrobicie co chcecie. Jeśli kot umiera, mimo że zrobiło się absolutnie wszystko, nie można mieć do nikogo pretensji. Jeśli umiera, PONIEWAŻ nie zrobiło się wszystkiego, odpowiedzialność spoczywa na opiekunach.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14586
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Sob kwi 18, 2015 10:04 Re: Shila - kotka z pnn walczy o normalne życie

W temacie nakłucia pęcherza - jeżeli jest dobry wet, to to zrobi. Jeżeli jest kiepski i się na tym nie zna, to lepiej żeby nie trenował na bardzo chorym kocie. Ja się spotkałam z wetami, którzy to robią i takimi, którzy tego nie robią - więc to też należy wziąć pod uwagę.

aniaposz pisze:To tyle. Zrobicie co chcecie. Jeśli kot umiera, mimo że zrobiło się absolutnie wszystko, nie można mieć do nikogo pretensji. Jeśli umiera, PONIEWAŻ nie zrobiło się wszystkiego, odpowiedzialność spoczywa na opiekunach.


To jest trochę niebezpieczne stwierdzenie.
Są osoby, które zawsze będą uważać, że zrobiły za mało, więc tym samym zawsze będą mieć poczucie winy. Bo przecież można było zrobić inne badania, jechać do innego weta, podać inny lek itp.
Są osoby, które mogłyby zrobić więcej, ale wiązałoby się to z kosztami czasowymi, finansowymi czy innymi - też może nie każdy jest w stanie np. sprzedać samochód, żeby leczyć kota, czy zrezygnować z pracy, żeby leczyć kota.

Do tego nikt na forum nie zna do końca sytuacji drugiej osoby, to tylko forum. Pewnie nie raz każdy z nas ma wrażenie, że on/ona zrobiłby/zrobiłaby coś inaczej (w domyśle lepiej) niż ktoś na forum, ale to tylko wrażenie, rzeczywistość może być inna, nie mamy wszystkich faktów.

Yagutka

 
Posty: 1849
Od: Nie paź 01, 2006 17:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob kwi 18, 2015 10:13 Re: Shila - kotka z pnn walczy o normalne życie

Yagutka pisze:(..) też może nie każdy jest w stanie np. sprzedać samochód, żeby leczyć kota, czy zrezygnować z pracy, żeby leczyć kota.

Wiadomo. Nie piszę tu o ekstremach, tylko o tym co jak najbardziej leży w zasięgu przeciętnego opiekuna.

aniaposz

Avatar użytkownika
 
Posty: 14586
Od: Pt maja 25, 2007 8:41
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Sob kwi 18, 2015 10:21 Re: Shila - kotka z pnn walczy o normalne życie

Tylko dla różnych osób mogą być różne ekstrema ;)

Co do pracy to już nie jest takie ekstremum, taka przykładowa sytuacja. Wystarczy być poza domem 12 godzin, co w obecnych warunkach nie jest niczym dziwnym, mieć weta czynnego do 18, nie mieć auta albo mieć kota panicznie bojącego się transportu i już jest ciężko logistycznie rozplanować kiedy i jak jechać. O ile pewnie raz czy drugi można wziąć urlop, o tyle częściej może nie być takiej możliwości.

Yagutka

 
Posty: 1849
Od: Nie paź 01, 2006 17:27
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 193 gości