Myszolandia pisze:Oj Biszulinda Ty to potrafisz o palpitację serduch naszych zadbać
Ufff .A jak oczęta jej kochane ?
Wycałuj nózie Kumisi Aniu,niech szybko zdrowieją
I tak tak,tego pysiaczka oczywiscie
Sylwia, oczka zarastają choć zdecydowanie jakimiś kącikami coś tam światła dociera, ale co z tego, jak procesu zarastania nie da się powstrzymać.
Teraz to już nieważne, Bisia sobie świetnie radzi jako ślepinka i oby tylko stan nerek i mocznika się ustabilizował to będę się cieszyć.
Co do Kumisi to dzisiaj byłam z nią w lecznicy, dostała parę zastrzyków, oraz z zalecenia kupiłam Multivital Cat do podawania codziennie.
http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=& ... Gg&cad=rjaZapłaciłam 44 złote i na tym na razie koniec leczenia Kumisi.
Za jakiś czas, jak dojdzie całkiem do siebie to pojadę z nią i Sonią do Łodzi.
Mam problem, poważny problem, bo Soni potrzebny jest domek gdzie ewentualnie mogłaby wychodzić, ale pod kontrolą i malutkim terenem aby można ją było łatwo zagonić z powrotem do mieszkania. U mnie jak wyjdzie, a latem mam cały czas otwarte drzwi, to zwieje i jej nie złapię bo jest dzika. Szkoda by było aby tyle pracy w ratowanie jej życia poszło na marne, bardzo martwię się o nią, ona by tak chciała wyjść razem z kotami na dwór.
Biedna stoi pod drzwiami(z szybą) i tęsknie patrzy na otaczający ją świat, świat dla niej w tej sytuacji niedostępny.
Naprawdę nikt nie może otworzyć swojego serca dla niej?
To prawda, że kaleka, bez ogonka i kulejąca, ale w jej oczkach widać radość życia i tą radością chciałaby się dzielić z kimś to pokocha ją taką jaka jest bo zasługuje na to, zasługuje za swoje cierpienie, bezdomność, i niepotrzebną nikomu.
