mir.ka pisze:no tak
ale ważne , że działa, a koszty jakoś się przeżyje

Też tak mówię
Jakoś da się radę.
Jak dobrze pójdzie to od września będę mieć z finansami trochę lepiej tfu tfu
AnnAArczyK pisze:Pięknie się prezentuje Kubuś w kwiatkach
A Tofiś, żeby miał mordeczkę bardziej "naburmuszoną" to bym powiedziała, że to moja Kropencja

Witaj Basiu!
Witaj Zuziu
Tofiś mało kiedy jest naburmuszony, co ja gadam nigdy. Czasem bywa złośliwy ale nigdy naburmuszony
Co do Kropeczki - rodzeństwo nigdy nie jest takie samo, bo przecież nasze buraski jak rodzeństwo, nawet znaczenia mają w tych samych miejscach
Pamiętam jak zaczęłam" karierę" na miau, Twój wątek był jednym z pierwszych które zaczęłam odwiedzać i od razu rzuciła mi się w oczy Kropcia, trwałam w bezruchu jakiś czas..."co robi mój Tofiś u tej kobiety"
Kotina pisze:Witaj, Basiu
Ile razy czytam Twój watek, tyle razy oczy mam jak spodki .... ze zdumienia
Ileż to pracy, troski i miłości dajesz tym swoim kocurkom, gdyby nie ta Twoja opieka .... ech, szkoda słów
Nikt, patrząc na zdjęcia czy podziwiając obu kawalerów w realu, nigdy nie powiedziałby, że są poważnie chorzy ....
To dwa wspaniałe, zadbane, wychuchane i .... bardzo szczęśliwe koty
Basiu, dla mnie jesteś WIELKA
Moja córka toczy batalię o poprawienie komfortu życia swojemu Filipkowi, ma chory kręgosłup i z tego powodu sika jej w mieszkaniu, już dwa razy wymieniali meble ...
Od listopada kocurek jest non stop na lekach przeciwbólowych i sterydach ... ale po kilku dniach poprawy (nie sika poza kuwetą, łasi się i domaga pieszczot) znowu wszystko zaczyna się od nowa. Wizyta u weta, zmiana leków ... poprawa na kilka dni i ... "powtórka z rozrywki". Lekarka już nie wie co mu podawać, teraz dostaje leki na padaczkę, które też są przeciwbólowe. Minęły dwa dni, jest ok, ale na jak długo ? Za 2-3 miesiące Adaś zacznie raczkować .... Córka nie może nawet izolować Filipa, bo mieszkają w kawalerce .... Zresztą mówi, że nie może mu tego zrobić .... kwadratura koła
Filipa córka znalazła i przygarnęła jakieś 9 lat temu (ma ok. 10 lat), od początku posikiwał .....
najpierw mówiło się, że nie kastrowany, potem że struwilty, potem kręgosłup i tak ciągle coś innego, a on niezmiennie sika częściej poza kuwetą niż do niej .... ręce opadają i płakać się chce, bo Filip co jakiś czas znajduje sobie inne miejsce do zaznaczenia
Sorki, Basiu, za te wypociny, ale tak mnie jakoś naszło, obawiam się, że w końcu Filip wyląduje u mnie i będzie sam mieszkał w jednym z pokoi .... 
Elu Kochana
Dbam jak potrafię, chce żeby czuły się szczęśliwe i kochane. Żal mi bardzo gdy muszę ich wieść do weta, fundować stresy, podawać leki, nieraz na siłę. Kubuś ostatnio bardzo protestuje. Ileś się w tym tygodniu na wkurzałam, na wyklinałam w myślach, ale zrobić trzeba ciągnąć to dalej i dalej.
Ciesze się bo to prawie 4 lata, dokładnie 19 października miną 4 lata od diagnozy, wg statystyk średnia długość życia kotów z FeLV to 1 - 3 lat, 2 - 4 lat. Takie koty na forum były, są i będą, Różna jest ich długość życia...
U mnie w lecznicy moje są pierwsze które żyją tak długo.
Nie wiem ile im zostało, wyglądają i zachowują się jak zdrowe, jednak bez leków marny był by ich los
Nie ma mnie za co podziwiać, Ty i wiele wiele innych osób z forum zrobiło by tak samo, walczyło do końca i poprawiało tak długo jakość życia jak długo jest to możliwe.
Współczuje Twojej córce, biedny Filip. Elu nie wiem co poradzić może poszukać dobrego specjalisty nie zwykłego weta. Zabrać teczkę badań, wyników i jechać na konsultację, Nie wiem chyba urolog zwierzęcy by się przydał. Macie ten komfort, że jesteście z Warszawy i macie łatwiejszy dostęp.
Porozmawiaj z córką może to dobry trop, bo szkoda i kociaka i Adasia.
Nie wiedziałam, że Filipek taki chory, a na fotkach zawsze na szczęśliwego wygląda. Biedactwo.
Nie masz za co przepraszać pisz zawsze co Ci leży na wątrobie jak nie tu to na pw
